zawsze po szkole przychodziłam do babci na obiad bo robiła najpyszniejszy na świecie, plecak był pod drzwiami a ja wyczekując na pyszne naleśniki patrzyłam przez okno na blok naprzeciw. Było szaro i ponuro, tamtego dnia była mgła ale i tak dało się dostrzec co sąsiedzi robią w swojej kuchni. Wtedy niczym się nie martwiłam. Rozmawiałam z babcią o szkole, o jej działce. Sąsiadka wpadła na kawę i obgadywała inną robiąc poważną minę.