Obejrzałem sobie właśnie Lucy - mam wrażenie jakby w tym filmie dwa osobne wątki zostały ze sobą splątane, ale zupełnie się ze sobą nie połączyły. To co nakręca dramatyzm w filmie - koreański boss, pościgi, spotkanie z francuskim gliną, z naukowcami, strzelaniny - to wszystko jest miałkie, wszyscyśmy to widzieli milion razy w milionie filmów. Do tego klasyczny motyw u Bessona - delikatna kobietka, która ostatecznie kopie wszystkim tyłki. To też znamy.
@UZ01: ok, będę tagować. ogólnie to ja po prostu jestem miłośnikiem sf i może widzę w tym filmie więcej niż w nim jest. po prostu wydaje mi się, że jest tam kilka scen, które aspirują do czegoś więcej, ale tak jak wspomniałem w pierwszym akapicie, nie jest to też jakieś szczególnie wybitne dzieło sztuki. ;]
@depryw: Też jestem wielkim fanem SciFi, co kilka dni pochłaniam co najmniej jeden.
Kiedy nie mam co oglądać, oglądam jakieś gorsze produkcje, więc gdy zabraknie mi filmów na pewno Lucy obejrzę ;)
Następnym razem film SciFi taguj #sciencefiction żebym nie przegapił ;)
Kiedy nie mam co oglądać, oglądam jakieś gorsze produkcje, więc gdy zabraknie mi filmów na pewno Lucy obejrzę ;)
Następnym razem film SciFi taguj #sciencefiction żebym nie przegapił ;)
Otóż: Interstellar. Na początek powiem, że tak, podobał mi się, 3 godziny w kinie minęły mi bezboleśnie i nie żałuję ich. Nawet się wzruszyłem. Ale nie byłbym sobą, gdybym się nie czepiał :)
Ogólnie było lepiej niż się spodziewałem. Może dlatego, bo po kilku niezachęcających reckach spodziewałem się porażki.
Problem z tym filmem polega na tym, że przed jego premierą narobiono strasznego smaku wszystkim miłośnikom twardego SF - te