Sofa via Wykop Mobilny (Android)
Raz Chińczyk w Japonce się tak zauroczył,
Że wizje małżeństwa był przed nią roztoczył,
Lecz Kwiat Kraju Wiśni
Rzekł – ani się mi śni!
Spójrz w lustro, wszak skośne masz oczy!
Cóż z sercem złamanym uczynić na świecie?
Więc poszedł do wojska i śnił o odwecie.
Lecz – losu ironio! –
Brak wojny z Japonią
Do mnichów więc strzela w Tybecie!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i
Że wizje małżeństwa był przed nią roztoczył,
Lecz Kwiat Kraju Wiśni
Rzekł – ani się mi śni!
Spójrz w lustro, wszak skośne masz oczy!
Cóż z sercem złamanym uczynić na świecie?
Więc poszedł do wojska i śnił o odwecie.
Lecz – losu ironio! –
Brak wojny z Japonią
Do mnichów więc strzela w Tybecie!
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i
Choć wrogość dzieliła ich ludy na Sri-La-
Nce – dawnym Cejlonie,
Gdzie nawet są słonie
W polityce mądre nad wyraz.
Lecz słoń Singaleza – Tamilów sympatyk –
Zwykł noc mu po nocy wykradać granaty,
I pojął Singalez,
Że musi, choć z żalem
Sympatie swe spisać na straty.
Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju?