@hannazdanowska: Szkoda, że polscy politycy obecnie sprawujący władzę nie zachowują się jak trzeba.Proszę nie powoływać się w żaden sposób na ludzi którym do pięt nie dorastacie.
Osobom, które po raz pierwszy czytają mój wpis spod tego tagu sugeruję, aby zaczęły od poprzednich wpisów.Piszę chronologicznie i kolejne historie powiązane są ciągiem przyczynowo-skutkowym.Ten wpis będzie nieco inny niż pozostałe.Będzie bardziej o mnie i mojej historii.
Tego dnia z samego rana, zaraz po rozpoczęciu pracy do swojego gabinetu wezwał mnie szef.Oświadczył, że wybiera się na zwolnienie lekarskie i na ten czas chciałby wyznaczyć mnie na swojego zastępce.Zapytał mnie co o tym sądzę.Zgodziłem się ochoczo.Chciałem zdobyć doświadczenie w każdym ze sposobów egzekucji i w końcu iść na swoje.Dotychczas na swojego zastępce wyznaczał jednego z pracowników z dużym stażem i to właśnie ten pracownik zajmował się tym sposobem egzekucji, który interesował mnie najbardziej, a mianowicie nieruchomościami.Zawsze w toku było kilka postępowań gdzie w grę wchodziła licytacja nieruchomości, mogłem zatem odsunąć go od jednej i zająć się tym sam zbierając przy tym cenne doświadczenie.Po za tym miałem nadzieję, że może mi to pomóc w wyjaśnieniu tej napaści.Nie wiedziałem za bardzo jaki sposób, ani co miałbym zrobić.Sądziłem, że ma to jakiś związek z ludźmi z którymi pracuję - niekiedy wracali nawiani od dłużników - widać żyli w dobrej komitywie.Do wielu chodziło się bardziej pro forma aniżeli w celu wyegzekwowania jakiś pieniędzy.Nic już nie mieli, zaciągali tylko kolejne pożyczki, dochodzili kolejni wierzyciele.Chcieli czynności terenowych no to mieli.
Wziąłem dla siebie sprawę w której wierzycielami były banki.Wniosek o egzekucję z nieruchomości już był.Trzy należności każda na sześciocyfrową kwotę.Zacząłem dokładnie przeglądać akta.Przerzucałem kartki i po chwili klnąłem w myślach.Dłużnik prowadził Kancelarię Adwokacką.Adwokaci to najtrudniejsi dłużnicy jeśli chodzi o ludzi z tzw. "wyższych sfer". Wypisują całą masę skarg do sądu, wniosków, niemiłosiernie przeciągają postępowanie - krótko mówiąc kombinują jak tylko mogą bo wiedzą jak.Nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się, aby któremuś jakkolwiek to pomogło.Wręcz przeciwnie im dłużej się bronili przed spieniężeniem majątku tym większe odsetki im narastały.Trudno, musiałem jakoś przez to przebrnąć.Wsiadłem w auto i pojechałem do niego.
Opiszę szerzej jutro w jaki sposób się rozpoznaliśmy i jak wyglądała moja i jego reakcja oraz nasze dalsze relacje.Przepraszam ale dzisiaj nie znajdę już więcej czasu na pisanie.
Mireczki, kilka słów o paragonach i uprawnieniach konsumenta. Jeśli reklamujecie wadliwy towar nie potrzebujecie do tego paragonu. Możecie skorzystać z każdego innego dowodu na okoliczność zawarcia transakcji i jej daty. Najczęściej będzie to potwierdzenie płatności kartą, ale można skorzystać nawet z zeznań świadka. Sprzedawcy uzależniający rozpatrzenie reklamacji od otrzymania paragonu robią to niezgodnie z prawem. Jeśli sprzedawca powołuje się na regulamin sklepu to jego postanowienia w ww. zakresie stanowią klauzulę niedozwoloną i mogą być podstawą wystąpienia z powództwem do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w Warszawie. Dla zainteresowanych, szerzej opisałem temat tutaj.
Złota myśl na dziś: za wszystkie większe zakupy płacimy kartą, żeby w razie zgubienia paragonu mieć dowód na okoliczność zawarcia umowy sprzedaży i jej
Zacznę od historii która jako jedna z pierwszych przychodzi mi na myśl.
Zawsze przed pójściem w teren zaczynało się od przejrzenia akt, po to aby wiedzieć do kogo i gdzie jechać:) Z papierów wynikało, że dłużnik to mężczyzna lat około 50, zalegał z opłatami za czynsz i energię elektryczną. Pod wskazanym adresem zastałem denata, który mieszkał sam.Mieszkanie czyste i schludne.Od razu było widać zamiłowanie do podróży po tym Panu, bo na ścianach wisiało pełno zdjęć z najodleglejszych zakątków świata, dookoła leżało też nie mało pamiątek - to jednak mnie nie interesowało, wodziłem wzrokiem dookoła i szukałem wartościowej ruchomości którą mógłbym zlicytować i sprzedać.
@janeeyrie: Zdarzały się eksmisje, gdy po otwarciu drzwi przez ślusarza na podłodze leżały rozkładające się zwłoki.Policjanci(zawsze jako asysta przy eksmisjach) wraz ze ślusarzem o mało nie zarzygali się na śmierć.Dziwne, że nie było tak bardzo czuć na klatce.Ogólnie bardzo tragikomiczna scena.
@Ciamciaramciam: Według mnie to błąd jeśli chciałaś wybrać aplikację komorniczą i sugerowałaś się jakimiś opowiastkami.Owszem jest to bardzo ciężka praca ale głównie dla osób pracujących w terenie, a w większości Kancelarii w teren wysyła się wyłącznie facetów.Kobiety zwykle traktowane są ulgowo i siedzą w Kancelarii klepiąc pisma, bez bezpośredniego kontaktu z dłużnikami, zarabiając przy tym niezłe pieniądze.Zdarzały się sytuacje gdy kobiety były posyłane w teren ale głównie były to licytacje,
Może uda się w ten sposób dotrzeć do większej liczby osób które są zainteresowane tym jak wyglądała praca w tym zawodzie kilka lat temu(nie sądzę aby obecnie wiele się pozmieniało).Ostatnio na topie jest sprawa z zajęciem traktora przez asesora, później postaram się wyjaśnić Wam z perspektywy osoby z 9 letnim stażem dlaczego i jak w tej sprawie zrobiono z tego asesora kozła ofiarnego i kto powinien naprawdę tutaj zawinił.Osobiście nie znam tej sprawy ale wiem jak to funkcjonuje i sądzę, że moje przypuszczenia są jak najbardziej słuszne.
Dobrze napiszę zatem co nieco. Praca asesora wiąże się z nieustanną presją i naciskiem psychicznym z wielu stron. U dłużników automatycznie w głowie koduje się stereotyp bezwzględnego krwiopijcy, który próbuje obrabować ich z pieniędzy, wchodzi im do domu naruszając ich godność osobistą i zadaje im pytania o ich majątek.To nic, że nie mam nic wspólnego z sytuacją w jakiej się znalazł, nie zaciągałem za niego zobowiązań i nie zarządzałem jego finansami.Całą swoją frustracje i gniew wyładowują na nazwijmy to "egzekutorach" (komornik,asesor czy zwykły pracownik kancelarii) i obarcza winą za swoją sytuację.Jest to chyba znany już psychologiczny mechanizm, że ludzie zamiast wziąć z godnością i pokorą odpowiedzialność za swoje działanie, winnych szukają dookoła.
Mam na Rejonie takie specyficzne miejsce. Miejsce wielu dyskusji, filozoficzna mekka panów spod sklepu, moja oaza spokoju. Miejsce to jest niczym innym, jak skleconym z desek garażem/warsztatem. Z zewnątrz bardzo niepozorne w środku dzieją się czasami cuda. Gospodarzem jest tam pan A., człowiek niewykształcony przez uczelnie a przez życie. Nie raz zdarzało mi się z nim toczyć zażarte dziesięciominutowe dyskusje na najróżniejsze tematy. Nie raz zdarzało się nam po prostu siedzieć w ciszy przez dziesięć minut, każdy w swoim świecie.
Dlaczego akurat dziesięć minut? Gdyż tyle zajmuje mi spalenie papierosa. Prosta miara czasu dla naszych spotkań.
@Old_Postman: Pracowałem jako asesor dla komornika przez kilka lat i głównie pracowałem poza biurem toteż znam specyfikę takiej pracy gdy przychodzi się do ludzi.Bywa różnie - smutno,wesoło zaskakująco lub groźnie. Jeden z dłużników popełnił przy mnie s---------o przy użyciu broni palnej.Pełno historii typu od "od milionera do zera" z przeróżnych powodów. Również mógłbym napisać książkę o tej pracy jak nie ze dwie( a trzecią co się dzieje z psychiką osoby
Dobrze napiszę zatem co nieco. Praca asesora wiąże się z nieustanną presją i naciskiem psychicznym z wielu stron. U dłużników automatycznie w głowie koduje się stereotyp bezwzględnego krwiopijcy, który próbuje obrabować ich z pieniędzy, wchodzi im do domu naruszając ich godność osobistą i zadaje im pytania o ich majątek.To nic, że nie mam nic wspólnego z sytuacją w jakiej się znalazł, nie zaciągałem za niego zobowiązań i nie zarządzałem jego finansami.Całą swoją frustracje i gniew wyładowują na nazwijmy to "egzekutorach" (komornik,asesor czy zwykły pracownik kancelarii) i obarcza winą za swoją sytuację.Jest to chyba znany już psychologiczny mechanizm, że ludzie zamiast wziąć z godnością i pokorą odpowiedzialność za swoje działanie, winnych szukają dookoła.
Poza tym nikt nie lubi oddawać długów szczególnie jeśli wiąże się to z pogorszeniem warunków życia do których już przywykli.Kontakty z dłużnikami do łatwych i przyjemnych nie należą, często słyszało się wyzwiska,groźby lub płacz,histerię i błagania - w zasadzie to codziennie.Składano absurdalne skargi i pozwy do sądu w których dłużnicy prześcigali się w wymysłach w jaki to brutalny,bezwzględny czy bezprawny sposób ich potraktowałem.Wszystkie takie skargi lub pozwy były odrzucane ale z każdejmusiałem się tłumaczyć.Takie sytuacje zdarzały się kilka razy w tygodniu
Ponadto lata realnego socjalizmu wytworzyły u Polaków mentalność cwaniaka który za wszelką cenę chce wydymać "system" i wywinąć się od oddania należności, stąd po pewnym czasie nie wierzyłem już w żadne ich słowo. W ogromnej większości wszystko co mi mówiono było kłamstwem - zatajano informacje o realnie posiadanym majątku, a jeśli już jakoś się znalazł u dłużnika, oczywiście nigdy nie była to jego własność.Nie wiem co ci ludzie sobie wyobrażali, miałem wszak możliwość sprawdzenia tego zwracając się do różnych instytucji(Urząd Skarbowy,CEPiK,banki,sądy etc) W dodatku podpisywali protokół na którym widniało pouczenie o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań co tym bardziej poświadcza bezczelność dłużników.Polacy to ciężki "w obyciu naród". Polacy jako dłużnicy to prawdziwy horror ukazujący chyba wszystkie nasze najgorsze narodowe
Ten uczuć, gdy odwołują Ci zajęcia a Ty wskakujesz w piżamę, ubierasz zajebiście słodkie kapcie, robisz sobie kakao z piankami, oglądasz bajki na disnej czanel i masz w------e w zimowy paraliż za oknem ( ͡°͜ʖ͡°) Powrót do dzieciństwa stan 10/10, polecam tego allegrowicza!
Zaplusuj jeśli uważasz, że żarzące się popioły to jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. Zignoruj jeśli wolisz spray do włosów i rurki od bycia kowbojem.
Mirki pamiętacie taką stronę gdzie pod kilku sekundowe filmiki w klimatach bollywood można było podstawiać swoje napisy? Ostatnio przypomniała mi się ta strona przy niektórych filmikach można było się dobrze pośmiać :) Spróbujcie swoich sił :D
A teraz wyobraźcie sobie, że kiedyś wszystkie kluby w #lodz można było policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo się cieszę, że kultowe „Siódemki” ( #gimbynieznajo ) , po remoncie za milion złotych i dobudowaniu ogrodu zimowego, wracają z przytupem na imprezową mapę miasta. #piotrkowska 77