Aghh jednak sądziłam, że będzie to łatwiejsze, serio.
Ale no obiecane to obiecane :D
A chłopakowi napisałam, że nie jestem jego ozdobą.
I że pozwolę w takim razie innym zadecydować czy lepiej mi w makijażu czy bez.
Jeżeli
Ale no obiecane to obiecane :D
A chłopakowi napisałam, że nie jestem jego ozdobą.
I że pozwolę w takim razie innym zadecydować czy lepiej mi w makijażu czy bez.
Jeżeli
Na imprezie tradycyjnie jak ostatni spierdon siedziałem w kącie sam ale i tak byłem zadowolony bo mogłem chociaż popatrzeć jak obiekt moich westchnień tańczy i bawi się świetnie. W pewnym momencie kilku chłopaków zwróciło na mnie uwagę że jako jedyny siedzę zamiast tańczyć i postanowili zrobić sobie ze mnie zabawę. Najpierw zaczęli się że mnie naśmiewać, a potem postawili sobie za punkt honoru wyciągnąć mnie do tańca i zabawy. Oczywiście nie z dobrego serca tylko dla beki. Broniłem się jak rasowy spierdoks ale chłopaki nie zamierzali odpuścić i w pewnym momencie dosłownie wynieśli mnie na parkiet. Wyglądało to na tyle zabawnie że sam zacząłem mieć z siebie straszliwą bekę i w końcu rzucony na środek parkietu zacząłem tańczyć. Oczywiście była to giga crindżuwa i ciężko było to nazwać tańcem bardziej wyglądało jak bym dostał jakiegoś ataku.
Cała sala zaczęła się gapić na mnie. Być może byli pod wrażeniem że ten giga spierdoks wylazł, (a w zasadzie to został zaniesiony) na parkiet, a może byli zaszokowani poziomem zaawansowania moich szalonych ruchów paralityka z downem.
W każdym razie w tym momencie podeszła do mnie moja crush. Wyglądała przepięknie. Zawsze była ładna, a na tej imprezie to wyglądała jak nimfa z bajki. Stanęła przede mną, uśmiechnęła się do mnie szeroko i wyciągnęła ku mnie swoją śliczną, delikatną rączkę i zaproponowała mi wspólny taniec. Scena jak z filmu jakiegoś. Nie, nie podobałem jej się. Byłem grubym odrażającym creepy spierdonem jak dzisiaj. Po prostu dziewczyna miała złote serce, nie jak typowa p0lka, wiedziała że strasznie mi się podoba i jak zobaczyła że poraz pierwszy się przemogłem i wylądowałem na parkiecie próbując się normalnie bawić to postanowiła dać mi tą radość w postaci chwili wspólnego tańca. Gdybym z nią wtedy zatańczył pewnie miałbym najpiękniejsze wspomnienie jakie jestem sobie w stanie wyobrazić. Chwilę szczęścia której nigdy bym nie zapomniał i której nigdy nie doświadczyłem. Ale nie. #!$%@? było we mnie zbyt silne. Speszyłem się jak ostatni spoceniec szczególnie że wszyscy się na nas gapili. Powiedziałem jej nie. Dziewczyna zaczęła mnie nagabywać, mówić ''anon nie wstydź się'' i próbowała porwać mnie do tańca. #!$%@? mnie jednak pokonało i wbrew wewnętrznym pragnieniom uciekłem z parkietu więc po paru próbach dziewczyna uznała że jestem zbyt #!$%@? i sobie odpuściła.