Mini story Mirki
wyjeżdżałem z parkingu z pod domu i na pierwszym skręcie pod górkę widzę taksiarza co pcha samochód pod krawężnik. Złotówa, nie złotówa, mówię pomogę, wepchaliśmy jakoś samochód. W między czasie dowiedziałem się, że benzyna mu się skończyła, chociaż powinien mieć resztki - zapierał się - pewno na wzniesieniu, bo dość spore, zlało się na tył baku. Na tyle miał dwójkę dzieci, a co tam, podrzucę Pana na stację benzynową
wyjeżdżałem z parkingu z pod domu i na pierwszym skręcie pod górkę widzę taksiarza co pcha samochód pod krawężnik. Złotówa, nie złotówa, mówię pomogę, wepchaliśmy jakoś samochód. W między czasie dowiedziałem się, że benzyna mu się skończyła, chociaż powinien mieć resztki - zapierał się - pewno na wzniesieniu, bo dość spore, zlało się na tył baku. Na tyle miał dwójkę dzieci, a co tam, podrzucę Pana na stację benzynową
#heheszki