Prawdziwa historia - a ludzie to coorvy.
Wczoraj wracałem sobie ze sklepu. Przy parkanie siedział oparty jakiś mężczyzna, na oko 40 lat. Siedział w dosyć dziwnej pozie, więc zwolniłem, uchyliłem okno i krzyknąłem, czy "wszystko ok?". Zero reakcji tego faceta spowodowało u mnie odpalenie się czerwonej lampki. Co więcej - każdy przechodzień go olewał -.-
Zatrzymałem auto 15 metrów dalej. Podszedłem pod człowieka i zacząłem z nim rozmowę. Wypytywałem czy wszystko ok, czy mnie słyszy. Kiwał głową, ale nie mógł nic powiedzieć. Język mu się plątał, jego ruchy były baaardzo wolne (aż dziwne...). Drążyłem temat - co z nim? Czy pił alkohol? Kiwał przecząco i starał się coś powiedzieć. Po chwili wymusił z siebie kilka liter. Usłyszałem "hipo". Ja tak sobie w myśli "co #!$%@??", i pytam się go: "Hipo- co?" .
Nagle
Wczoraj wracałem sobie ze sklepu. Przy parkanie siedział oparty jakiś mężczyzna, na oko 40 lat. Siedział w dosyć dziwnej pozie, więc zwolniłem, uchyliłem okno i krzyknąłem, czy "wszystko ok?". Zero reakcji tego faceta spowodowało u mnie odpalenie się czerwonej lampki. Co więcej - każdy przechodzień go olewał -.-
Zatrzymałem auto 15 metrów dalej. Podszedłem pod człowieka i zacząłem z nim rozmowę. Wypytywałem czy wszystko ok, czy mnie słyszy. Kiwał głową, ale nie mógł nic powiedzieć. Język mu się plątał, jego ruchy były baaardzo wolne (aż dziwne...). Drążyłem temat - co z nim? Czy pił alkohol? Kiwał przecząco i starał się coś powiedzieć. Po chwili wymusił z siebie kilka liter. Usłyszałem "hipo". Ja tak sobie w myśli "co #!$%@??", i pytam się go: "Hipo- co?" .
Nagle
CZAS DO 19:00 (28.09.2017).