Dziś mi jakiś gość napisał, że #!$%@?ę głupoty mówiąc, że ceny w Paryżu i Krakowie są prawie identyczne. No, to zastanówmy się. Dziś byłem na obiedzie - 250 ml wina, dwie zupy cebulowe, dwa główne dania (bakłażan w sosie pomidorowym z parmezanem i francuska kiełbaska z ziemniakami), plus litr wody za free (bo u nich za to nie doliczają jak u nas XD) - 140 zł. W Krakowie zapłaciłbym tyle samo, albo i więcej, jak w niektórych miejscach nawet pizza potrafi kosztować 80 zł (iq pizza na Karmelickiej). W jeszcze innym miejscu, np za Negroni płaciłem 6 euro. W Sababie na Kazimierzu - prawie 40 zł. Może jakiś chlebek? W Boulangerie Utopie za bagietkę, dwie kawy i eklera zapłaciłem 15 euro (nawiasem mówiąc, ta właśnie piekarnia wygrała tytuł najlepszej bagietki Paryża w tym roku i te bagietki je Macron w pałacu elizejskim xD). Wiecie ile w Krakowie kosztuje chleb w bardziej rzemieślniczej piekarni? Np w Świeżo Upieczonej jedna bułka kosztuje 5 zł xD Jadłem makaroniki w jednej z najbardziej instagramowych cukierni w Paryżu, Laduree, i tam jeden ogromny makaronik kosztuje 2,50 EUR (rozmiarowo jak ze dwa, trzy zwykłe). A ile w Krakowie kosztuje makaronik? 8 zł sztuka za JEDEN MAŁY (Bonbon Boutique na Nadwiślańskiej).
Także ja kompletnie tego nie rozumiem. Jeśli ktoś żyje oszczędnie - ok, zapewne da się żyć bardzo tanio. Ale żyjąc jak klasa średnia, czyli "chcę drinka, to se kupię drinka. Chcę makaronik, to se kupię makaronik", to ceny są praktycznie identyczne albo bardzo zbliżone. To już nie te czasy, że Polska była mega tania w porównaniu do zachodu.
@smilealittlebit: oczywiście, że gastro rucha klienta bez mydła. Przykład: super, ekstra, fancy, instagramowa knajpa i jej oddziały Pino. Woda z kranu, no pyszna rurowianka przepuszczona przez filtr, albo i nie jak bez gazu, kilkanaście złotych, choziaż teraz pewnie już pod 20 zł. Burgery, którymi każdy się zachwyca, bo takie drogie, robione gdzieś na produkcji, mrożone, przywiezione na oddział i "świeżutkie mięsko ", część smażeniny z makro, reszta produktów kupowana po
100 zł dla każdej drużyny i słucham państwa. Wasze top knajpy w #krakow, ale nie chodzi mi o coś na rynku czy Kazimierzu tylko jakiś chunol, kebs czy buda u Pana Mariusza, gdzie to nie wygląda, ale jedzenie jest zajebiste, ceny przystępne. Coś gdzie chodzicie z sentymentem, wpadanie po grubej imprezie czy zamawiacie na obiad. Nie musi być dostawy, dzielnica obojętna. Nawet nie musi mieć pyszne czy innej apki.
@bartez_94: nie polecam Ci Pino, żadnego. Kupują najtańsze produkty, cudem kucharze potrafią coś z tego ulepić. Część menu jest przygotowywana na produkcji i jedzie w chłodniach do knajp. Wkładki sezonowe przeważnie są paskudne. Ceny są zawyżane, najprostszym przykładem jest woda. To jest zwykła rurowianka a sprzedają za naście złotych za butelczynę.
Wybielania ciag dalszy. Oj Hołek... #!$%@? tak, winny asfalt i deszcz. Nie to ze peretti #!$%@?ł ponad 150 na ograniczeniu do 40 i zauwazyl zamkniety most, a zanim pieszy sie pojawil to juz lecial bokiem na swoich slickach w deszczu. Ha tfu.
No, to zastanówmy się. Dziś byłem na obiedzie - 250 ml wina, dwie zupy cebulowe, dwa główne dania (bakłażan w sosie pomidorowym z parmezanem i francuska kiełbaska z ziemniakami), plus litr wody za free (bo u nich za to nie doliczają jak u nas XD) - 140 zł.
W Krakowie zapłaciłbym tyle samo, albo i więcej, jak w niektórych miejscach nawet pizza potrafi kosztować 80 zł (iq pizza na Karmelickiej).
W jeszcze innym miejscu, np za Negroni płaciłem 6 euro. W Sababie na Kazimierzu - prawie 40 zł. Może jakiś chlebek? W Boulangerie Utopie za bagietkę, dwie kawy i eklera zapłaciłem 15 euro (nawiasem mówiąc, ta właśnie piekarnia wygrała tytuł najlepszej bagietki Paryża w tym roku i te bagietki je Macron w pałacu elizejskim xD). Wiecie ile w Krakowie kosztuje chleb w bardziej rzemieślniczej piekarni? Np w Świeżo Upieczonej jedna bułka kosztuje 5 zł xD Jadłem makaroniki w jednej z najbardziej instagramowych cukierni w Paryżu, Laduree, i tam jeden ogromny makaronik kosztuje 2,50 EUR (rozmiarowo jak ze dwa, trzy zwykłe). A ile w Krakowie kosztuje makaronik? 8 zł sztuka za JEDEN MAŁY (Bonbon Boutique na Nadwiślańskiej).
Także ja kompletnie tego nie rozumiem. Jeśli ktoś żyje oszczędnie - ok, zapewne da się żyć bardzo tanio. Ale żyjąc jak klasa średnia, czyli "chcę drinka, to se kupię drinka. Chcę makaronik, to se kupię makaronik", to ceny są praktycznie identyczne albo bardzo zbliżone. To już nie te czasy, że Polska była mega tania w porównaniu do zachodu.