zdecydowanie #wygryw #chwalesie
Od niedawna piszę listy do Ukochanej.
To bardzo miłe, móc się tak zupełnie otworzyć; tym milsze, że początkowo towarzyszył temu lekki strach ("napisać to, czy to już będzie przesada, taka szczerość"?) i radość ze zwyciężenia go.
Przy okazji mam lepszy wgląd w swój zryty beret, bo gdy już coś przeleję na papier, to na nim zostaje - kartka nie zmienia zdania setki razy na dobę.
Już zdążyłem nauczyć się łatwiej i porządniej układać myśli i werbalizować je, oby, zrozumiale.
Nie mogę się doczekać, aż Jej wręczę te wszystkie listy
Od niedawna piszę listy do Ukochanej.
To bardzo miłe, móc się tak zupełnie otworzyć; tym milsze, że początkowo towarzyszył temu lekki strach ("napisać to, czy to już będzie przesada, taka szczerość"?) i radość ze zwyciężenia go.
Przy okazji mam lepszy wgląd w swój zryty beret, bo gdy już coś przeleję na papier, to na nim zostaje - kartka nie zmienia zdania setki razy na dobę.
Już zdążyłem nauczyć się łatwiej i porządniej układać myśli i werbalizować je, oby, zrozumiale.
Nie mogę się doczekać, aż Jej wręczę te wszystkie listy
A za oknem mieszkał wampir.
Później zdarzyło mi się parę razy zakochać przez sen, z czego raz, gdy miałem bodajże 14 lat, zakochałem się po uszy w niewidzianej od lat koleżance i stan ten trwał parę miesięcy.
Teraz, gdy od paru ładnych lat prowadzę się dość niehigienicznie, zdarza mi się pod wpływem snu co najwyżej na kogoś zezłościć, a poza tym pierwsze, co mnie wita za dnia, to przeważnie ból istnienia, samotności i kalkulacja, czy mogę i czy zdołam jeszcze trochę przespać. Chyba, że budzę się przy kimś, bo akurat trwam w jakimś udawanym związku - wtedy tylko kalkulacja i gdy, bardzo rzadko, powietrze pachnie miłością, moje myśli również, ale nie potrafię długo się tym cieszyć, bo wypuszczam to z siebie razem z nasieniem.
I tak to jest od dawna, dość niezmiennie, ale dzisiaj poznałem we śnie drobną osóbkę, która od razu kupiła mnie pytaniem, czy może ze mną spać.
I oto znów jestem zakochany.