I u mnie w pracy znowu..
7 tydzień ciąży i cyk L4 (aż siadłby ten mem z przyciskiem). Na razie poszła na 'bol głowy' i dostała na 3 tygodnie, ale przyszła mama już wie, że pociąganie do końca. Koleżanki przygotowały ja na to co mówić, w razie gdyby nie daj Bóg czuła się bardzo dobrze.
To jakaś paranoja. Wyłączając naturalnie realne kwestie zdrowotne, to w moim otoczeniu każdy przypadek ciąży, to zaraz L4 i to 6-7 miesięcy, do rozwiązania, a potem już wiadomo. Roczek, dwa lub trzy. Potem zaś zawsze jest gorycz jak to ciężko z dobrą pracą. Czas szybko mija, dziecku 'pić się chce', Zalando drogie, a tu socjal marny...
Nie kwestionuje spraw oczywistych, ale u nas 'pojscie po L4', to często jak wyjście ze śmieciami.
7 tydzień ciąży i cyk L4 (aż siadłby ten mem z przyciskiem). Na razie poszła na 'bol głowy' i dostała na 3 tygodnie, ale przyszła mama już wie, że pociąganie do końca. Koleżanki przygotowały ja na to co mówić, w razie gdyby nie daj Bóg czuła się bardzo dobrze.
To jakaś paranoja. Wyłączając naturalnie realne kwestie zdrowotne, to w moim otoczeniu każdy przypadek ciąży, to zaraz L4 i to 6-7 miesięcy, do rozwiązania, a potem już wiadomo. Roczek, dwa lub trzy. Potem zaś zawsze jest gorycz jak to ciężko z dobrą pracą. Czas szybko mija, dziecku 'pić się chce', Zalando drogie, a tu socjal marny...
Nie kwestionuje spraw oczywistych, ale u nas 'pojscie po L4', to często jak wyjście ze śmieciami.
Zameldowany jestem w innym miejscu, w którym pracuje. A są obostrzenia w podróżowaniu. Jak mam dojechać 50 km od miejsca zamieszkania, aby odebrać kartę. No i jeżeli nie odbiorę od listonosza bo fizycznie mnie wtedy nie będzie to co wtedy :D ?