Nie wiem czy u was też tak w szkołach było, ale u mnie czasem nauczycielki wpadały na genialny pomysł żeby uczeń, który był przy tablicy wybierał sobie "kolegę" z klasy, który pójdzie do zadania po nim. To były dopiero trudne wybory życiowe. Albo wybierasz jakiegoś patusa i możesz liczyć na bycie gnębionym przez następny tydzień, albo wybierasz osobę, z którą chociaż czasem zamieniasz parę zdań podczas przerwy i utrudniasz tym samym sobie