Ja pamiętam, że jak czasami mi mój tato kupował jakieś słodycze to święto było jak nie wiem co. Zawsze było tak, że jak prosiłem o kasę na lody albo na pizzę z kolegami, to zawsze kasa się znajdywała, ale musiałem w zamian np skosić trawnik, poodkurzac dom, auto, umyć schody i taras itd. Potem zamieniło się to w to, że po prostu dostawałem kieszonkowe, ale musiałem zajmować się odkurzaniem całego domu, koszeniem
Komentarze (42)
najlepsze
Mógł zawsze odpowiedzieć że nie jest księdzem :)
THIS... IS... DEMOTYWATORY!
Nie rozumiem motywacji wykopujących ale nie wiem - może to kogoś rozbawiło albo uznał to za prawdę objawioną. Różnie bywa.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
i jaką wartość ma niby stanowić dla mnie informacja, skąd to zostało przetłumaczone?