Co jest prawdą w tym filmie? Tylko to, że w buddyzmie tybetańskim występuje wiele dziwnych postaci.
Reszta to nieprawda, bo chrześcijańskie pojęcie diabła, zmiksowane z biblijnymi odniesieniami do "złych duchów" i wpływami wierzeń irańskich wykrystalizowało się tak naprawdę dopiero w średniowieczu, od czasów św. Augustyna. Historycy religii twierdzą, że diabły, demony itd. to był sposób na odsunięcie dawnych bóstw politeistycznych. Patrząc z tego punktu widzenia, z punktu widzenia historii religii, WC próbuje
@srajfon: Straszne mordy, kościotrupy, potwory? Niech sobie obejrzy dekoracje średniowiecznych katedr i na tej podstawie może też dojdzie do wniosku że katolicy czczą szatana.
O Matko! Co za głupoty gada ten Cejrowski. Poziom żenujący. Żeby było jasne: ocenianie buddyzmu z perspektywy chrześcijaństwa jest głupotą. To tak jak by kibic piłki nożnej przyszedł na mecz piłki ręcznej i mówił że zawodnicy są debilami bo nie kopią piłki, tylko nią rzucają.
@Squall27: Jeśli to jest refleksja, to płytka jak kałuża na osiedlowym chodniku. Pan Cejowski najwyraźniej nie zna wczesnośredniowiecznych przedstawień św. Jerzego - zarówno św. Jerzy, jak i pokonany przez niego diabeł, mają w oczach pokój i poddaje się dobrowolnie. W duchowości nie chodzi o generowanie kolejnych konfliktów, tylko o harmonię, zgodę wewnętrzną. W tym m.in. duchowość różni się od religii. Fanatyczni, potępiający na lewo i prawo dewoci po prostu nie są
@tarcamion: Dokładnie tak. Byłem kiedyś w Lourdes i widziałem Katolików całujących święte kamienie i modlących się do magicznej wody. Niech mi tu WC nie bredzi o bałwochwalstwie Buddystów. :)
Cejrowski właśnie sprzedał największą bzdurę polskiemu pożeraczowi promieni telewizyjnych. No ale nic dziwnego, polska TV pełna jest podobnych, paranoicznych i groteskowych stanowisk. To zdaje się punkt widzenia typowego "katolika", który wszędzie widzi diabła, który chce go zjeść ;) Wszystkie te symbole Bon (buddyzmu tybetańskiego) mają głębokie znaczenie i miejsce w praktyce - wiele z nich symbolizuje ujarzmienie przez człowieka swej zwierzęcej natury, uwolnienia się od negatywnych wpływów (nagów), które symbolizują węże trzymane
Nadał każdemu posągowi tą samą, błachą cechę - ujarzmienie demona. Szukam analogii, ale ciężko mi znaleźć.
Cóż za hipokryzja - okrzykiwać się praktykującym katolikiem, a mentalnie być szarym egocentrykiem, gdzie w szeroko rozumianej religii na to miejsca nie powinno być. Ładnie wyglądające ubranie, nie katolicyzm.
Niewiarygodne, że ten człowiek uchodzi za osobę inteligentną. Jakby go ze średniowiecza wyrwali, mentalność tak ciasna i duszna, że aż trudno uwierzyć, że on tak może na serio.
Jakże to katolickie - wzgardzić wszystkim, co nieoswojone; zamiast łagodzić wewnętrzny konflikt, szukać akceptacji i zgody z nieujarzmionymi aspektami swego ja - wzgardzić i obsesyjnie przepędzać. Ale oczywiście im więcej takich konfliktów, tym większa frustracja - czego ten pan jest żywym dowodem.
W tym momencie zmieniłem zdanie nt. Cejrowskiego. Oby nie byłoby to jego zdanie, a narzucone z góry. W końcu ludzie (nie precyzując narodowości) lubią wyszydzanie innego. Wyszydzanie czegoś, do czego zrozumienia są za maluczcy. Jest popyt. Jest podaż. Przykre tylko, bo uważałem programy Cejrowskiego za bardziej obiektywne i rzeczowe. Cóż, widocznie pozostało mu komentowanie rzeczy namacalnych, bo duchowe sięgają zbyt wysoko.
Tacy jak on tworzą stereotyp katola-betona. Zamkniętego na inne kultury i religie, ksenofobicznego, zaściankowo. Wyrażającego swoją wątpliwą wyższość naśmiewaniem się z innych religi, zwyczajów i kultur. Po cholerę tam w ogóle pojechał? Ponabijać się? Nie boi się przebywać wśród tych demonów?
A idąc jego torem myślenia, wyznawcom Buddyzmu modlenie się do trupa przybitego do kawałka drewna może wydawać się co najmniej niesmaczne. Nie wspominam już o piciu krwi i jedzeniu ciała Chrystusa.
ja się dziwię temu człowiekowi, który zjeździł cały świat, jest podróżnikiem, dziennikarzem. Przecież on za grosz nie wykształcił w sobie tolerancji - wręcz przeciwnie dalej siedzi w swojej mentalności nie zmieniając poglądów co jest bardzo dziwne - jest takie powiedzenie, które uważam za bardzo mądre i prawdziwe "kto zwiedził dalekie kraje i wrócił niezmieniony to tak jakby nigdzie nie wyjechał" (coś w ten deseń). Na prawdę dziwię się Panu Wojciechowi i minusa
@hikarukimura: Bo Ameryka Południowa jest katolicka. Teoretycznie, bo w praktyce to miks katolicyzmu i danych wierzeń, gdzie czasem katolickość stanowi tylko zewnętrzną otoczkę jak w santerii, candomble czy super popularnym w Meksyku kulcie Jesusa Malverde. Jedynym kultem, który łączy wszystkich Latynosów jest kult macho i to chyba najbardziej fascynuje Cejrowskiego, który ma wyraźne kłopoty z samookreśleniem się w sferze męskości-kobiecości. Dla mnie on jest ciekawym przykładem człowieka, który poszukuje jakiejś wyrazistej
@Corranh: buractwo w tym przypadku polega na wypowiadaniu się z wyższością oraz braku podstawowej wiedzy o tym, o czym się mówi. Poczytaj komentarze powyżej, srajfon ładnie to opisał, nie ma sensu się powtarzać.
@RonJeremy: Czytałem i rozumiem. Osobiście do buddyzmu nic nie mam, a w sumie mam nawet mniej niż do chrześcijaństwa, bo ja jako człowiek skrajnie nieuduchowiony kieruję się w ocenie religii raczej rzeczami przyziemnymi jak np bilansem trupów jaki za sobą zostawiają. Natomiast odniosłem (może tylko ja) wrażenie, że tutaj Cejrowski w właściwy dla siebie, a więc dość skrajny, sposób chciał zwrócić uwagę na fakt który mnie również irytuje. Na tych głupich
niech ktoś wreszcie powie Cejrowskiemu, że prawdopodobieństwo, że buddyjski bóg jest tym prawdziwym, jest takie samo jak dla boga katolickiego, dla Allaha albo Zeusa i modlenie się do demonów daje takie same efekty jak modlenie się do Jezusa i wszystkich innych bogów
Komentarze (87)
najlepsze
Reszta to nieprawda, bo chrześcijańskie pojęcie diabła, zmiksowane z biblijnymi odniesieniami do "złych duchów" i wpływami wierzeń irańskich wykrystalizowało się tak naprawdę dopiero w średniowieczu, od czasów św. Augustyna. Historycy religii twierdzą, że diabły, demony itd. to był sposób na odsunięcie dawnych bóstw politeistycznych. Patrząc z tego punktu widzenia, z punktu widzenia historii religii, WC próbuje
Nadał każdemu posągowi tą samą, błachą cechę - ujarzmienie demona. Szukam analogii, ale ciężko mi znaleźć.
Cóż za hipokryzja - okrzykiwać się praktykującym katolikiem, a mentalnie być szarym egocentrykiem, gdzie w szeroko rozumianej religii na to miejsca nie powinno być. Ładnie wyglądające ubranie, nie katolicyzm.
Jakże to katolickie - wzgardzić wszystkim, co nieoswojone; zamiast łagodzić wewnętrzny konflikt, szukać akceptacji i zgody z nieujarzmionymi aspektami swego ja - wzgardzić i obsesyjnie przepędzać. Ale oczywiście im więcej takich konfliktów, tym większa frustracja - czego ten pan jest żywym dowodem.
W tym momencie zmieniłem zdanie nt. Cejrowskiego. Oby nie byłoby to jego zdanie, a narzucone z góry. W końcu ludzie (nie precyzując narodowości) lubią wyszydzanie innego. Wyszydzanie czegoś, do czego zrozumienia są za maluczcy. Jest popyt. Jest podaż. Przykre tylko, bo uważałem programy Cejrowskiego za bardziej obiektywne i rzeczowe. Cóż, widocznie pozostało mu komentowanie rzeczy namacalnych, bo duchowe sięgają zbyt wysoko.
A idąc jego torem myślenia, wyznawcom Buddyzmu modlenie się do trupa przybitego do kawałka drewna może wydawać się co najmniej niesmaczne. Nie wspominam już o piciu krwi i jedzeniu ciała Chrystusa.
a co do WC to może rzeczywiście w pewnym sensie prowadzi go kompleks ale żeby aż tak?