Przypomnę tu przykład Trenta Reznora, który zachęcał do piracenia swoich płyt z powodu drakońskich cen narzuconych przez wytwórnię, a obecnie zarabiającego krocie przy wypuszczaniu swojej muzyki na licencji Creative Commons, czy też najnowszej płyty Radiohead "In Rainbows", w której sami ustalaliśmy, ile chcemy zapłacić za płytę. Wyzwolenie się spod skrzydeł wytwórni wyjdzie na dobre zarówno muzykom, jak i słuchaczom.
Przykład chwalebny, trzeba jednak zauważyć, że to zespoły, które swoje już zarobiły i mogą sobie na coś takiego pozwolić. I nie chodzi tylko o pieniądze, ale i o markę.
Poza tym muzycy Radiohead zapowiedzieli już, że był to jednorazowy test i ich kolejne płyty będą wydawane "standardowo".
Fajnie, że twórcy będą zarabiać na muzyce odgrywanej przez last.fm, ale nie oszukujmy się to nie będą takie pieniądze, które pozwolą im uwolnić się od
trochę racji masz, ale tylko trochę :-) oczywiście promocja, tłoczenie płyty, i wszelkie inne zabiegi kosztują. wydawca to nie organizacja charytatywna. zarabiać musi. ale do meritum...
zauważ, że mainstreamowi wydawcy nie wydadzą płyty byle "szapridrutowi". wydadzą płytę, która będzie się sprzedawać = prawdopodobnie content muzyczny będzie równany do dołu ;-)
w całej akcji nie chodzi o to, żeby tradycyjne molochy posłać do piachu, tylko o to żeby istniała alternatywa. alternatywa, która da
Ale brednie. Szarpidruty są skazane na wytwórnie - no chyba że urodzili się milionerami.
Cytat z newsa: Muzycy po umieszczeniu w serwisie swojej muzyki mogą zapisać się do programu, dzięki któremu za każdym razem, gdy ich utwór będzie odtworzony na żądanie lub przez losowanie, na ich konto wpłynie pewna suma pieniędzy.
Teraz jest tak samo. Rozgłośnie płacą tantiemy wykonawcom kiedy ich utwór jest odtwarzany.
Wolandzie - może szarpidruty są skazane, ale sprawa jest taka, że jest wielu interesujących muzyków, szczególnie ze sceny technicznej muzyki, którzy czują wstręt do stylu życia gwiazd rocka. Chcą zarabiać na swojej muzyce przyzwoite pensje, kilka tysięcy euro miesięcznie, nie potrzebują milionów. I dzięki projektom takim jak Artist Royalty Program mogą to osiągnąć.
Nareszcie! Ale pomyli się ten kto pomyśli że to takie bezinteresowne działanie. Chodzi po prostu o przekierowanie rzeki pieniędzy płynących z twórczości artystycznej.
Komentarze (17)
najlepsze
Poza tym muzycy Radiohead zapowiedzieli już, że był to jednorazowy test i ich kolejne płyty będą wydawane "standardowo".
Fajnie, że twórcy będą zarabiać na muzyce odgrywanej przez last.fm, ale nie oszukujmy się to nie będą takie pieniądze, które pozwolą im uwolnić się od
http://osnews.pl/trzeci-album-nin-w-sieci/
zauważ, że mainstreamowi wydawcy nie wydadzą płyty byle "szapridrutowi". wydadzą płytę, która będzie się sprzedawać = prawdopodobnie content muzyczny będzie równany do dołu ;-)
w całej akcji nie chodzi o to, żeby tradycyjne molochy posłać do piachu, tylko o to żeby istniała alternatywa. alternatywa, która da
Cytat z newsa: Muzycy po umieszczeniu w serwisie swojej muzyki mogą zapisać się do programu, dzięki któremu za każdym razem, gdy ich utwór będzie odtworzony na żądanie lub przez losowanie, na ich konto wpłynie pewna suma pieniędzy.
Teraz jest tak samo. Rozgłośnie płacą tantiemy wykonawcom kiedy ich utwór jest odtwarzany.
Drugi cytat:
Według firmy pierwsi muzycy zaczęli dołączać
Drugi akapit opisu
nikt nie działa bezinteresownie. nawet pck ;-)