Odniosę się nie tylko do twierdzeń Davida Gruscha, ale przede wszystkim do twierdzeń pozostałych dwóch świadków
składających pod przysięgą zeznania przez Kongresem - byłych pilotów Davida Fravora i Ryana Gravesa, których
obserwacje są poparte materiałami filmowymi, w tym w dalekiej podczerwieni (termowizja, flir) i są oficjalnie
potwierdzone przez Pentagon.
David Fravor opisuje swoje spotkanie z niezidentyfikowanym obiektem jako czymś co jest na tyle zaawansowane
technologicznie, że wykracza nie tylko poza nasze (ludzkie) możliwości techniczne, ale także poza nasze rozumienie
fizyki.
Zatem mając mnogość relacji i materiałów, a teraz także oficjalne potwierdzenie Pentagonu - możemy chyba przyjąć za
pewnik że w naszej ziemskiej atmosferze od czasu do czasu pojawiają się obiekty będące wytworem jakiejś
zaawansowanej inteligencji innej niż ludzka.
Obiekty które zarówno są widoczne na radarach jak i obserwowane gołym okiem.
Pisząc o inteligencji innej niż ludzka (w rozumieniu nas, ludzi żyjących w obecnym czasie i w naszej znanej cywilizacji)
mam na myśli że nie koniecznie są to kosmici w powszechnym rozumieniu tego słowa - przybysze będący istotami
podobnymi do nas ale bardziej zaawansowanymi technologicznie w sensie podróży kosmicznych - zamieszkujący
planety innych gwiazd niż Słońce.
Mogą to być istoty z tzw. innych wymiarów (choćby tzw. światów równoległych przewidywanych przez wieloświatową
interpretację mechaniki kwantowej) czy też nasi potomkowie - podróżnicy w czasie z przyszłości (choć by uniknąć
paradoksu dziadka, musiałoby tych przyszłości być wiele i każde przenienienie się wstecz w czasie - być wejściem do
innej linii czasowej) .
Wreszcie mogą to być istoty żyjące na Ziemi tyle że w niezbadanych dla ogółu miejscach, (pod lodem Antarktydy, pod
dnem oceanów, w pustych przestrzeniach we wnętrzu Ziemi itp)
Zatem w takim przypadku rząd USA czy NASA nie kłamaliby twierdząc że nie mają dowodów istnienia inteligentego
życia pozaziemskiego.
Zauważmy że rząd USA zawsze odnosi się do braku dowodów istnienia życia stricte pozaziemskiego, a już nie odnosi
się do kwestii dowodów (lub ich braku) na istnienie inteligentnego życia innego niż my ludzie żyjący w obecnym czasie i
w naszej cywilizacji, ale niekoniecznie pochodzącego z szeroko rozumianego kosmosu, z innych planet - którego
wytworem może być to co nazywamy UFO lub nowe określenie - UAP.
To tyle w sprawie pochodzenia tych obiektów.
Teraz przeanalizujmy sobie na ile możliwe są twierdzenia Davida Gruscha że rząd USA odzyskał i jest w posiadaniu
statków pochodzenia innego niż ludzkie (UFO) jak również ciał ich martwych pilotów.
Zakładamy że UFO (to prawdziwe) istnieje i rządy światowych mocarstw takich jak USA, Rosja (wcześniej ZSRR) czy
Chiny - wiedzą o ich obecności od dziesięcioleci.
Widząc jak zachowują się te obiekty - to założę się że pierwsze co chcieliby zrobić to za wszelką cenę
zdobyć/przechwycić je, celem zbadania ich technologii oraz pochodzenia.
Tak od zawsze działa ludzka ciekawość, chęć poznania nieznanego.
Obiekty są jednak znacznie szybsze od samolotów, nie idzie ich zestrzelić pociskami rakietowymi w które uzbrojone są
myśliwce.
Pojawiają się głosy, że katastrofa w Roswell została spowodowana przez zakłócenie nawigacji a może i napędu UFO
poprzez ukierunkowaną wiązkę mikrofal ze znajdującego się tam silnego radaru wojskowego.
Nie wiem jak wyglądała sprawa włoskiego incydentu z miejscowości Magenta w 1933r.
O ile ten incydent rzeczywiście miał miejsce, to prawdopodobnie uległ katastrofie z innych przyczyn.
Radar wynaleziono 2 lata później, a pierwszy wybuch atomowy miał miejsce 12 lat pożniej.
Ok, ale możliwe że w taki sposób doprowadzono do katastrofy i odzyskano UFO z Roswell w 1947r.
Jednak przyszedł mi na myśl jeszcze inny
sposób, moim zdaniem najbardziej prawdopodobny i najskuteczniejszy nawet w odniesieniu do bardziej zaawansowanych
pojazdów:
Zastawienie pułapek na UFO.
Nie w obecnych czasach, ale w latach 40-70 w czasach zimnej wojny i licznych testów jądrowych.
Skoro te obiekty pojawiają się od czasu do czasu w atmosferze i są widoczne na radarach, to można było podejść do
sprawy tak.
Umieścić ładunki jądrowe na wysokich wieżach w sąsiedztwie radarów śledzących UFO i w bezpiecznej odległości do
tego obsługę, której zadaniem będzie zdetonowanie ładunku jądrowego, w chwili gdy UFO znajdzie się w polu
gwarantowanego rażenia.
Energia cieplna (promieniowanie) wybuchu jądrowego rozprzestrzenia się z prędkością światła, i jestem przekonany że
niezależnie od technologii, każdy latający obiekt który znalazłby się blisko epicentrum (powiedzmy do 1-2 km) zostanie
poważnie uszkodzony a tym samym ulegnie katastrofie.
Wybuch jądrowy następuje zbyt szybko by jakakolwiek reakcja była możliwa.
I w ten sam sposób moim zdaniem musiały postąpić wszystkie wymienione mocarstwa jądrowe w celu spowodowania katastrof i pozyskania materiałów UFO.
Zatem moim zdaniem, przy założeniu że UFO faktycznie są pochodzenia innego niż wytwór naszej ludzkiej cywilizacji - rządy światowych mocastw na pewno przechwyciły i posiadają pochodzące z nich materiały (a także ciała pilotów - jeśli są to pojazdy załogowe).
To by tłumaczyło trwającą od dekad narrację rządów, tuszowanie wszystkiego związanego z tym tematem, zastraszanie świadków, konfiskaty przez specsłużby aparatów, zdjęć i negatywów od świadków (w czasach gdy manifestacje UFO było bardziej znacznie częstsze i bardziej spektakularne niż dziś), cenzurę zdjęć z kosmosu przez agencje kosmiczne (usuwanie z nich UFO) i wszystkie inne zabiegi mające utrzymać ludzkość w niewiedzy co do prawdziwej istoty rzeczy.
Tłumaczyłoby również postulowane monitorowanie przez UFO wszystkich baz na świecie w których zajduje się b--ń jądrowa.
Komentarze (3)
najlepsze