Nie widzę nic złego w obchodzeniu świąt z rodziną będąc niewierzącym. Gdybym miał rodzinę na drugim końcu globu, jakiś Indiach i odwiedzając ich trafiłbym na jakieś tamtejsze święto to nie trajkotałbym z przytupem: "jestem ateistą! Nie wierzę w wasze bajki" tylko mógłbym wziąć udział w jakimś ich posiłku, czy nawet odwiedził świątynie i przyjrzałbym się ich wierze. To nic strasznego i nie parzy.
Inną sprawą jest brak akceptacji przez rodzinę. Z drugiej
@Toxicity: A najlepsze, że przecież katolicy nie muszą iść i koszyka święcić- znajdźcie mi to w Biblii. To jest tradycja, a skoro to tradycja, to jako polak mam do niej takie samo prawo- co najwyżej nie muszę tych jaj święcić.
@plushy: Śnij dalej... Ta tradycja jest tak ciężko pogańska jak tylko jesteś to w stanie sobie wyobrazić. Poganie nie tyle mieli coś do chrześcijaństwa, co do faktu, że nakazywało im zmienić swoje tradycje. Kościół był tak łasy na kolejnych ludzi do trzymania za ryło, że wolał pozmieniać swoje zasady, byle tylko mieć więcej wiernych.
Pozdrawiam moich znajomych niewierzących/ateistów/agnostyków, którzy w imię buntu przeciwko kościołowi, w swojej głębokiej niewierze, noszą dzieci do chrztu, biorą śluby kościelne, w Wigilię dzielą się opłatkiem a w Wielkanoc popylają na baczność do kościoła ze święconką.
A ja mam spokój w domu. Starzy wiedzą, że ze święconką nie pójdę choćby nie wiem co. Boże Narodzenie też traktuję bardziej jako tradycję a nie przeżywanie narodzin Jezusa. Nawet opłatkiem się dzielę bo to TRADYCJA.
Byłem kiedyś świadkiem na ślubie u kuzynki. Kuzynka powiedziała, że jestem niewierzący na co ksiądz odparł "najważniejsze czy jest dobrym człowiekiem". Zaskoczył mnie. Ale tylko chwilowo, jak się okazało. Przy opłatku wymownie spojrzał na mnie, kiwnął
@aes_sedai: ślub kościelny jest ładny, ma swój urok. Mnie to nie przeszkadza. Problemem w tym przypadku są nauki przedmałżeńskie... nie wiem czy wytrzymam jak mnie będzie facet w sukience pouczał jak to jest tworzyć rodzinę...
Najbardziej podoba mi się fragment w którym napisane jest co niewierzący powinien robić w trakcie świąt - pracować ! I niech swoje własne święta obchodzi, a nie podbiera te katolickie...
Heh.. :) typowa mentalność (nie napiszę katolicka co by nie uogólniać), która ma w zwyczaju mówienie innym co mają ze sobą robić.
Ja obchodzę tylko boże narodzenie i wielkanoc, ale jako niewierzący traktuję je jako święta rodzinne, jako tradycję. Z resztą prawda
O ile zgadzam się z tym, że to wierzący mają priorytet akurat na ten dzień, to ateista powinien też mieć dzień (czy dwa) ekstra wolnego. Inaczej byłaby to dyskryminacja ze względu na "religię".
@Palwed: ja po prostu mam wrażenie, że sama tradycja bez podłoża religijnego jest pusta. ale nie mam zamiaru Cię nawracać ogniem i mieczem ani do niczego się - jak typowy katol - wtrącać
Katolicyzm odrzuciłem 4 lata temu, od tego czasu w kościele byłem z 6 razy(nie liczę sytuacji czysto turystycznych): bierzmowanie, ślub, dwa pogrzeby, chrzest(przy tych dwóch ostatnich kląłem pod nosem). Święta obchodzę jak każdy inny: z rodziną, nie idę do kościoła, dzielę się opłatkiem, z zasady jednak: nie klepię ojcze nasz przy stole, nie wykonuję znaku krzyża: stoję w ciszy, podczas gdy reszta celebruje swoją wiarę. W rodzinie na temat mojego braku wiary
Ja sam nie będąc katolikiem chodzę ze święconką do kościoła, gdyż dla mnie to już jest tylko polska tradycja. Tak mnie nauczono, taki jest klimat swiąt. Tak samo z choinkami, sianem pod obrusem.
nie wierzę w to żeby aż tylu młodych ludzi nie miało absolutnie żadnych duchowych potrzeb. Ateizm po prostu stał się modnym trendem, wygodną, leniwą ideologią. Wiem, że są ludzie, którzy sami doszli do ateizmu, czytali, dyskutowali, ale większość jest zupełnie nijaka, płytka i bezrefleksyjna.
W ostatnich latach pojawiły się dwa nowe święta państwowe, 3 maj i 15 sierpień. I niech mi teraz ktoś powie, czy to czysty przypadek, że nagle w te wolne od pracy dni przypada matki boskiej jakiejśtam i ludzie posuwają do kościółka, czy prawne usankcjonowanie kolejnych katolickich rocznic pod świeckim płaszczykiem?
Komentarze (65)
najlepsze
Inną sprawą jest brak akceptacji przez rodzinę. Z drugiej
Może mama kazała? :)
Byłem kiedyś świadkiem na ślubie u kuzynki. Kuzynka powiedziała, że jestem niewierzący na co ksiądz odparł "najważniejsze czy jest dobrym człowiekiem". Zaskoczył mnie. Ale tylko chwilowo, jak się okazało. Przy opłatku wymownie spojrzał na mnie, kiwnął
Heh.. :) typowa mentalność (nie napiszę katolicka co by nie uogólniać), która ma w zwyczaju mówienie innym co mają ze sobą robić.
Ja obchodzę tylko boże narodzenie i wielkanoc, ale jako niewierzący traktuję je jako święta rodzinne, jako tradycję. Z resztą prawda
O ile zgadzam się z tym, że to wierzący mają priorytet akurat na ten dzień, to ateista powinien też mieć dzień (czy dwa) ekstra wolnego. Inaczej byłaby to dyskryminacja ze względu na "religię".
Generalnie mam obrzydzenie do kościoła i katolików, tej całej obłudy, nietolerancji, niezrozumienia że ktoś może myśleć inaczej...
Moja matka - na starość zdewociała katoliczka bardzo chciała żebym się ochrzcił, jej ostatecznym argumentem było stwierdzenie "zrób to dla mnie" :)
Jestem przeciwny przymuszaniu kogokolwiek do wiary, bo to indywidualna sprawa każdego człowieka.
Komentarz usunięty przez moderatora
I to by było chyba jedynym plusem.
Może postudiuj najpierw trochę? Może być np filozofia (nauka w liceum to ci sie na zmywaku moze przydać).