W północnej części Prypeci w niedokończonej dzielnicy nazwanej roboczo 4a pod adresem aleja Budowlańców 19 znajduje się blok, który funkcjonował bardzo krótko. Biorąc pod uwagę życie miasta wynoszące zaledwie 16 lat trudno którykolwiek budynek w nim nazwać starym, jednak opisywany w tym poście miał wyjątkowego pecha - ludzie mieszkali w nim nie więcej niż rok zanim musieli się ewakuować.
W błędzie jest jednak ten kto myśli, że dzięki temu jest w lepszym stanie od pozostałych. Widać, że dach dość szybko zaczął przeciekać przez co zdecydowana większość klatek schodowych (a więc i mieszkań) jest całkowicie zalanych. Wśród nich da się jednak znaleźć kilka takich, które wyglądają tak, jakby po remoncie można było się jeszcze wprowadzić.
Co ciekawe, całkiem sporo w tych ścianach osobistych rzeczy mieszkańców: książki, pocztówki, pluszaki a nawet bielizna. O charakterze ludzi, którzy w nich żyli świadczą często naklejki na lustrach czy ścianach. Natomiast rozbite zamki w drzwiach przypominają czasy, kiedy ich miejsce zajęli szabrownicy.
Kim oni byli? Nikt przypadkowy, ponieważ po katastrofie utworzono strefę zamkniętą - teren do którego wjazd był zabroniony. Szabrownikami byli więc ci sami ludzie, którzy mieli Prypeć chronić. Mieszkania były pełne wszelkiego sprzętu i kosztowności po ludziach, którzy ewakuowali się wierząc, że 3 dni później tu wrócą. Z tego powodu w latach 1987-1988, kiedy stało się oczywiste, że sytuacja już nie wróci do normalności, ściągnięto mieszkańców żeby zabrali ze sobą to, co dla nich najcenniejsze. I nie skażone, oczywiście. Całą resztę wyrzucono przez okna i zakopano za miastem.
Z tego powodu wszystkie bloki są puste i bardzo rzadko zdarza się cokolwiek w nich znaleźć.
Komentarze (5)
najlepsze
@Kaczorra: Nie chcę ugniatać niczego w okolicach już istniejących zabudowań.