Każda dobra historia zaczyna się od wypicia mleka, czyli...
... Życie wielkiej rzeki. Czyli kącik czytelniczy wieczorową porą. Pozwolę sobie zacytować portal lubimyczytac.pl: "Autor, zamieszkały w Argentynie Polak zakłada się po pijaku ze znajomym lekarzem, że przepłynie na kajaku od wodospadów Iguazu do Buenos Aires. Jest to zadanie jak twierdzą miejscowi, szalone. Są lata 60."
Mowa o panu Wiktorze Ostrowskim (każdy sobie może znaleźć jego biografię) i wspaniałej książce podróżniczo reporterskiej "Życie wielkiej rzeki". Genialna w swej prostocie opowieść o przygodzie, podróży, zmaganiach i doświadczeniach, które wpływają na życie. O zwykłym życiu, z którego warto czerpać ile się tylko da. Przy tym cała opowieść jest napisana bardzo prostym językiem, bez jakichś zbytecznych opisów przyrody, silenia się na opisanie nieopisywalnego. Przygoda na tysiąc procent. Tułaczka, zakład i dotrzymanie jego reguł. Wspaniale się czyta. Polecam wszystkim, nawet tym co tylko pismo obrazkowe.
Z wyrazami szacunku
Czytelnik
Fot. Autor nieznany - Narodowe Archiwum Cyfrowe (Wikipedia)
Komentarze (6)
najlepsze
Ostrowski jeszcze kilka innych fajnych książek popełnił. O przedwojennych wyprawach w Andy i Kaukaz.
A po wojnie (zanim płynął tą wielką rzeką) był korespondentem w Afryce. Też o tym napisał książkę, ale ta jest praktycznie nie do dostania. Na Allegro raz na kilka lat bywa za kilkaset złotych. Wznowienie by mógł któryś z naszych wydawców popełnić.
No i jest jeszcze "Safari przez Czarny Ląd' - biały kruk (nakład 1000 sztuk, 1947
Komentarz usunięty przez moderatora