Gdy ekipa realizująca dokument „The Man Who Saved the World” (Człowiek, który ocalił świat) przybyła w 2012 roku do podmoskiewskiego blokowiska Friazino, zastała w mieszkaniu schorowanego 73-letniego emerytowanego oficera armii rosyjskiej. Żona zmarła na raka 15 lat wcześniej, a on od lat był odstawiony od służby, wcześniej przeszedł też załamanie nerwowe. 29 lat wcześniej w wyniku swojej łamiącej procedury decyzji oraz przytomności umysłu prawidłowo ocenił błąd aparatury wykrywania rakiet kosmicznych i uchronił świat przed wybuchem wojny jądrowej.
[Jeżeli interesuje Cię historia i lubisz słuchać podcastów to zapraszam na moje kanały. Tu "Historia jakiej nie znacie" na Spotify https://open.spotify.com/show/... a także cykl moich audycji z historykami na kanale Muzeum Historii Polski: https://www.youtube.com/playli... Dziękuję i czekam na Wasze komentarze]
Była noc 26 września 1983 roku. Tajna baza Sierpuchow-15 Związku Obrony Rakietowej i Kosmicznej ZSRR 100 km na południe od Moskwy dysponowała najnowocześniejszymi przyrządami do wykrywania rakiet balistycznych. Sytuacja polityczna w tym czasie była napięta, „zimna wojna” weszła w apogeum. Trzy tygodnie wcześniej lotnictwo ZSRR zestrzeliło koreański samolot pasażerski nad Sachalinem, który leciał z Nowego Jorku do Seulu, w wyniku czego zginęło 269 osób, w tym 62 Amerykanów w tym członek amerykańskiej Izby Reprezentantów. Prezydentem USA był wtedy Ronald Reagan, który nazywał blok socjalistyczny „imperium zła” i zaostrzał kurs wobec ZSRR pomagając mudżahedinom w Afganistanie. We wspomnianym centrum kontroli Sierpuchow-15 służbę pełnił oficer dyżurny Stanisław Pietrow. Na ekranie systemu wczesnego ostrzegania zobaczył coś, co wyglądało niewiarygodnie. W stronę jego kraju leciało co najmniej pięć rakiet balistycznych. W ten sposób przenoszono w tym czasie już tylko jedną broń: głowice nuklearne.
System nie mógł kłamać, a obowiązkiem Pietrowa było natychmiast powiadomić przełożonych. Wspominał: „Nie było reguły, ile mamy czasu na zgłoszenie ataku, choć oczywiście każda sekunda zwłoki była zagrożeniem. Oficer miał obowiązek jak najszybciej przekazać informację do wyższych szczebli władz Związku Radzieckiego. Wszystko, co musiałem zrobić, to sięgnąć po telefon i połączyć się z dowództwem ale nie mogłem się ruszyć. Czułem się, jakbym siedział na gorącej patelni” - opowiadał.
Po latach przyznał, że posłużył się logiką. Stwierdził, że to niemożliwe aby Amerykanie wystrzelili tylko pięć rakiet. „Pomyślałem jednak: nikt nie zaczyna ataku jądrowego za pomocą pięciu rakiet! Poza tym nie startowałyby one z jednej bazy”. Faktycznie w doktrynie MAD (Mutual Assured Destruction tłum. wzajemne zagwarantowane zniszczenie) wystrzelenie pojedynczych pocisków byłoby zachowaniem nieracjonalnym – strona atakująca zmierzałaby do zniszczenia możliwie dużej części arsenału i struktur wojskowych przeciwnika, zanim zdążyłby on odpowiedzieć w równie niszczycielski sposób.
Pietrow zadzwonił do oficera dyżurnego w sztabie armii radzieckiej i zgłosił… awarię systemu. Gdyby się pomylił, pierwsze wybuchy jądrowe nastąpiłyby kilka minut później.
"Dwadzieścia trzy minuty później zdałem sobie sprawę, że nic się nie stało. Gdyby doszło do prawdziwego uderzenia, wtedy już bym o tym wiedział" - wspominał z uśmiechem.
Po incydencie oficer został poddany intensywnym przesłuchaniom. Generał Jurij Wotincew, ówczesny dowódca jednostek obrony przeciwrakietowej ZSRR, który jako pierwszy usłyszał relację Pietrowa o incydencie (i jako pierwszy ujawnił ją publicznie w latach 90.) stwierdził, że działania Pietrowa zostały "właściwie odnotowane", a oficer miał być pochwalony przez generała i obiecano mu nagrodę. Został jednak ukarany naganą za niewłaściwe wypełnienie dokumentacji, ponieważ nie opisał incydentu w raporcie i został wysłany na przedwczesną emeryturę.
Wydarzenia z roku 1983 były utajnione do końca lat 90. W 2004 roku Pietrow otrzymał nagrodę World Citizen Award (z wypłaceniem części pieniężnej w wysokości 1000 dolarów…). Dwa lata później został uhonorowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Zmarł 19 maja 2017 roku.
PONIŻEJ ODCINEK
Hiroszima 1945. Niepublikowane nagrania, fragmenty książki, specjalne wydanie podcastu
Komentarze (25)
najlepsze
Posłuszeństwo zawsze, ale to kurde zawsze prowadzi to tragedii wszelkiego rodzaju. Czasami są to lata, czasami dekady, czasami dni, czasami minuty, ale zawsze posłuszeństwo sprowadza na głowę poważne problemy lub osłabia.
@Petururururu: No nie do końca.
Są pewne regulacje służące współpracy - tak jak przywołujesz PRD i nie służą do ujeżdżania ludzi (chociaż ostatnio takie elementy wprowadzają).
Ale też są pewne
Dziękuję i czekam na komentarze, recenzje, a może i sugestie o czym chcielibyście posłuchać.