Oto przepis na nieudane małżeństwo. Znacie ten motyw? Dostanie się obu płciom. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
1. Karynka ma dość krótkotrwałych związków i zamierza się ustatkować, zegar biologiczny koło 30 r.ż. tyka coraz głośniej. Może wcześniej tylko się bawiła i zmieniała partnerów jak rękawiczki? A może próbowała robić karierę w dużym mieście, ale po paru latach się okazało że zamiast kariery jest rutyna i nudne mielenie papierów za stosunkowo niewielkie pieniądze? Może praca marzeń okazała się być nie do zniesienia? Może koszty wynajmu mieszkania/kredytu coraz bardziej ścigają się z pensją netto (witamy w dzisiejszej Polsce), w oczy zaczyna zaglądać bieda i lata po studiach trzeba prosić rodziców o pieniądze? Nie jest to istotne. We wszystkich przypadkach nuda i codzienne trudności życia w pojedynkę z każdym rokiem stają się coraz cięższe do zniesienia. Rodzina coraz bardziej truje, ciotki-klotki przy wszystkich okazjach o to się pytają, rodzice chcą mieć wnuki i gunwo ich obchodzi i w ogóle. Prawie wszystkie psiapsi są już zaobrączkowane i dzieciate, tylko te wybrakowane są same, a na wspólnych spotkaniach dzieci to główny temat rozmów. Nasza bohaterka czuje się coraz bardziej wyobcowana towarzysko. Oczywiście koleżanki się w początkowej fazie związków, nie o wszystkim też wspominają. A może nawet niektóre po cichu zazdroszczą samotnej jej wolności i "szczerze" radzą jakie to jest fajne? Tak czy inaczej, presja społeczna i biologiczna są coraz silniejsze. Wydaje się jej, że ślub&dziecko to ostateczny krok do dorosłości, "sprawność" do odhaczenia, kolejny cel w życiu do zrealizowania. No to jedziemy.
2. Atrakcyjny #rozowypasek ma do wyboru całą gamę potencjalnych partnerów (czyt. byków rozpłodowych i bankomatów, bo tak właśnie ich traktuje), ten mniej atrakcyjny tylko 1-2. Niemniej zawsze ktoś się trafi. Oczywiście kiedyś taki #niebieskipasek był na wstępie odrzucany, bo nie dawał tyle emocji, był "zbyt spokojny" albo po prostu nieatrakcyjny fizycznie. No ale teraz priorytety się zmieniły. Facet po 30 r.ż. zaczyna najczęściej coraz lepiej zarabiać, więc staje się łatwym łupem dla zdeterminowanej różowej. Taki facet myśli że złapał pana Boga za pięty, bo często po latach posuchy nareszcie pojawiła się kobieta, która szczerze się nim interesuje. Być może wcześniej w ogóle się nie zajmował tymi rzeczami, może miał za sobą 1-2 nieudane związki, a może nawet jest prawiczkiem. Pewnie miał z tego powodu kompleksy, traktował to jako brak osiągnięć i pewnie nie był przez to szczęśliwy. Kobiety mają nad facetami wielką przewagą, bo dają nie tylko sam seks (który przecież można kupić), ale przede wszystkim walidację i poczucie wartości. Teraz taki delikwent jest oczywiście w siódmym niebie i kobieta szybko owija go sobie wokół palca. Szybko się zakochuje, nie myśli o niczym innym. Absolutnym hitem jest, kiedy jedna ze stron jest wierząca i nie chce nawet słyszeć o wspólnym zamieszkaniu bez ślubu. Wyobraźcie sobie, ludzie tak naprawdę w ogóle się nie znają, nie wiedzą czego się po sobie spodziewać, a decydują się na wspólne życie aż po grób. To jest rosyjska ruletka z magazynkiem załadowanym w połowie.
3. Szybki ślub po paru/parunastu miesiącach, wielka feta, wielka radość - przynajmniej na pierwszy rzut oka. Niektóre kobiety już tutaj mają wątpliwości, czy to na pewno z tym facetem będą chciały spędzić resztę życia, no ale często w pewnym momencie zbyt wiele jest już zainwestowane, goście są pozapraszani i pojawia się "sunken costs fallacy". Wątpliwości są zagłuszane, bo "już za późno żeby się wycofać", "przecież wszyscy tak robią" i... "zawsze można się rozwieść" k... YOLO xDDD
4. W początkowym okresie trwa "miodowy miesiąc", para szczerze cieszy się sobą nawzajem, na pozór wszystko wydaje się być w porządku. Drobne defekty i niedopasowania, bałaganiarstwo, zostawianie brudnych skarpet na stole czy dłubanie w nosie są jeszcze tolerowalne. Partnerce to działa na nerwy. Partner też nie zawsze jest zadowolony z postępowania żony. Ale jednak obu stronon zależy jeszcze na tym, by rozwiązać problemy. Jeśli ten czas będzie trwał dostatecznie długo, małżonkowie będą mieli szansę się poznać, dotrzeć i ciężką pracą nauczyć się ze sobą żyć (nie ma innego sposobu na szczęśliwe małżeństwo). Ale bywa i tak, że nagle...
5. Bum, zjawia się dodatkowy członek rodziny. To istna bomba podłożona pod związek, która zwielokrotni wszystko co w związku było choćby odrobinę złe. Często w ciągu pierwszego roku, kiedy małżonkowie jeszcze w ogóle się nie znają, no ale przecież taki był właśnie plan. Zdeterminowana kobieta robi z facetem co chce - chciała dziecko, będzie miała dziecko. Od tego momentu facet przestaje być ważny, dziecko było ostatecznym celem kobiety, a samiec ma jedynie dawać zasoby i nie przeszkadzać. I zaczyna się hardkor, bo ze zmęczenia i niewyspania (które w stalinowskim państwie były jedną z najgorszych tortur) nagle wszystko zaczyna przeszkadzać drugiej osobie. Wszystko staje się źródłem irytacji. Wymarzony małżonek nie jest idealny, taki jakiego sobie wyobrażała. Kochana żonka zamiast dawnej miłości głównie zrzędzi i rozstawia po kątach. Obydwoje przestają się starać, pojawia się łysinka, oponka, przetłuszczone włosy, małżonkowie nie zwracają uwagi na ubiór i nie mają czasu dla siebie nawzajem. Często nawet nie mają na to ochoty, bo rzeczy które dotąd tylko lekko irytowały albo nawet nie przeszkadzały nagle stają się zarzewiem awantury. Do tej pory facet zarabiał nieźle, ale dziecko jest studnią bez dna i zawsze można było zarabiać więcej. Jej ojciec zarabia więcej albo jej brat zarabia więcej albo mężowie koleżanek - wszyscy zarabiają więcej (szczególnie wg własnych opowieści). Zawsze trafi się ktoś kto zarabia więcej, czy ma wyższy status społeczny. Facet zasuwa w pracy jak parowóz, podejmuje się dodatkowych zleceń, robi na kolejny etat, bo chce zarobić na dziecko? Źle, bo za mało pomaga. Facet dużo pomaga w domu? Źle, bo za mało zarabia.Fakt faktem, często mężczyźni też nie są idealni, bo w polskim modelu wychowania mężczyźni są często maminsynkami i nie są nauczeni by cokolwiek wokół siebie robić. Szczególnie jeśli ich doświadczenie z kobietami było nikłe, mogą popełniać wiele błędów. W partnerce zwykle poszukują zastępczej matki, która będzie wokół nich skakać. Najczęściej chcieliby też zachować wszystkie swoje przywileje związane z bycia singlem, tj. wyjścia ze znajomymi, granie w gry, imprezy. Często bywa tak, że ludzie chcą zjeść ciastko i nadal je mieć, a tak się nie da. Związek to przede wszystkim sztuka kompromisu i lat wspólnej nauki życia ze sobą, niewiele osób potrafi do niego dojść.
6. Pojawia się coraz więcej kłótni, coraz więcej burd, w centrum których jest oczywiście najczęściej dziecko, ale to jeszcze pół biedy bo to oznacza że małżonkom zależy. Najgorsze pojawia się niedługo później - chłód, obojętność i pogarda. Kiedy para przestaje się ze sobą efektywnie komunikować, to w zasadzie początek końca. Jest to szczególnie widoczne, kiedy jedna ze stron (najczęściej facet) jest mało inteligentna emocjonalnie. Góra gunwa pomiędzy ludźmi, pretensji, frustracji, niedopowiedzeń, z każdym dniem coraz bardziej piętrzy się i narasta. Proza życia staje się coraz bardziej nie do zniesienia. Ludzie, którzy wcześniej byli nieszczęśliwi i przytłoczenie codziennością, myśleli, że dzięki obecności małżonka i dziecka staną się szczęśliwi. Nic bardziej mylnego. To w zasadzie grzech pierworodny tego całego związku. W pierwszej kolejności trzeba być szczęśliwym samemu z siebie, a dopiero później budować to szczęście z innymi.
7. Facet coraz bardziej zaczyna się izolować i uciekać od rodziny. Kobieta czuje że się dusi i nie jest szczęśliwa. Małżonkowie przestają lubić czy choćby znosić swoje towarzystwo. Faceci jako mający tendencje do nerdostwa często uciekają w pracę czy w zainteresowania, kobiety jako istoty z natury społeczne, szukają towarzystwa. Zaczynają się babskie wyjścia do klubów (nawet jeśli wcześniej kobieta nigdy nie lubiła tego typu zabaw), wyjazdy, imprezy integracyjne w pracy. Przy czym nie chodzi tu o to, że od razu chce zdradzić, bez przesady. Po prostu podświadomie szuka czegoś czego nie otrzymuje w domu, odrobiny atencji, szczypty emocji, poczucia bycia adorowaną. Bardziej uspołecznieni ekstrawertyczni faceci postępują podobnie. Koleżanki, które wcześniej zaczęły wychodzić za mąż, wcześniej zaczynają się też rozstawać. W babskich rozmowach coraz częściej pojawia się motyw złego chłopa. Tak jak wcześniej tworzyły presję małżeństwa, teraz zaczynają tworzyć presję rozstania. A kobiety są z natury znacznie bardziej stadne.Tutaj związek jest najbardziej wrażliwy, bardzo łatwo może zdarzyć się "wypadek", bo nic nie sprzyja takim wypadkom jak obecność w miejscu wypełnionym oparami alkoholu i homo sapiens wykonującymi tańce godowe. Może atrakcyjny kolega/koleżanka z pracy wpadnie w oko? Może szef zacznie się podobać? Może sekretarka zechce pomóc? Może komuś przypomni się dawna miłość z liceum/studiów? A może na dyskotece pojawi się jakiś amant? Przy czym nie musi to być wcale zdrada fizyczna, już samo znalezienie sobie przyjaciela/przyjaciółki, którzy dają wsparcie emocjonalne tj. coś, czego nie daje małżonek, jest często jeszcze gorsze. To zdrada emocjonalna, kiedy do drugiej osoby w małżeństwie ma się tylko obojętność albo jeszcze gorzej. A ramię do wypłakiwania bardzo łatwo zmienia się w wiadomo co do wiadomo czego.Na tym momencie związek jest już w zasadzie w agonii, nawet jeśli nikt nie dopuścił się zdrady, bo małżonkowie szukają czegoś co im brakuje poza nim. Pomóc może jedynie intensywna terapia tj. ciężka praca dwojga ludzi, ale nie wszyscy są do tego zdolni. Trzeba mieć w sobie ogromne pokłady odwagi i szczerości by przyznać od początku do końca co zrobiło się źle. Ludzie nienawidzą tego robić, szczególnie względem ludzi co do których mają z jakiegoś powodu żal. A w tym momencie często żal narosły po obu stronach jest ogromny.
8. W tym momencie są dwa wyjścia: pozostanie ze sobą albo rozstanie. Obydwa są bolesne.Wśród ludzi religijnych albo pochodzących ze wsi i mniejszych miejscowości najczęstsze jest niesienie krzyża i cierpienie za miliony, tak jak Pan Jezus powiedział. Cierpią, bo tak samo cierpieli ich rodzice i tak według nich wygląda normalny związek. Efektem jest wspólne wychowywanie dzieci w rodzinie ludzi którzy się nienawidzą, współczuję, w ten sposób tworzy się #przegryw
Wśród ludzi mieszkających w miastach - przeciwnie, bo i presja społeczna nie jest tak duża, istnieje też sporo alternatyw zarówno jeśli chodzi o możliwości zarobkowe jak i matrymonialne. Oczywiście, wszystko to jest bolesne i naraża dzieci na wychowanie przez samotnego rodzica albo wejście w kolejny związek bez większych refleksji i powtórzenie powyższej karuzeli spier...
Komentarze (98)
najlepsze
Od łysinki to się odpyerdol ( ͡° ͜ʖ ͡°) Na to nikt wpływu nie ma.
@Bulgo: nie do końca, ludzie to zwierzęta, odpowiedni dobór w pary i pozbywamy się niechcianych genów, kilka pokoleń i problem znika lub jest marginalny.
#ocieplaniewizerunkuadolfahitlera
@Bulgo: To nie do konca prawda. Lysienie androgenowe mozna zatrzymac i nie wylysiec jesli zajmie sie tym wystarczajaco szybko. Wielu osob udaje sie to zrobic, ale niestety wiekszosc zaczyna walke z lysieniem za pozno, gdy nie za bardzo jest juz co ratowac.
Sa rozwiazania dostepne na recepte jak finasteryd, przeszczep wlosow (koszt 2k euro w Turcji czy Hiszpanii) oraz eksperymentalne 58841, o ktorym dodawalem juz
Ja wyszlam za maz w wieku 22 lat. Mojego meza znalam na odleglosc 8 miesiecy a na zywo 20 dni. Mimo wszystko jak sie oswiadczyl to sie zgodzilam bo prawda jest
No faktycznie, niemożliwe do realizacji w związku. Ludzie z kim wy się #!$%@? wiążecie? xD
@Kurvju: No normalnie? Jeśli ktoś wiąże się z kobieta, która rządzi w związku i jeśli facet nie ogarnia, ze może robić co chce jeśli wywiązał się ze swoich obowiązków to nie wiem co mam więcej powiedzieć xD
@Karl_Tofel: Nadal nie zauważyłem tego u siebie. Jeśli dziecko zmienia relacje z kobieta to widocznie facet jest pod pantoflem. ¯\_(ツ)_/¯
Święta prawda nr2. Kobiety naiwnie i infantylnie uważają że dziecko magicznie uszczęśliwi związek a to gówno prawda. A potem SAME robią z niego kartę przetargową unieszczęśliwiając ich własne dziecko (-‸ლ)
Ja tam mam prostą regułę. Jeśli jest mi źle w związku to go kończę, nic na siłę, nic za wszelką cenę. Potrafię odpuścić ale postawić na swoim też potrafię. Jak nie się nie podoba to nara.
W małych miastach i na wsiach to bardziej decydują względy ekonomiczne. Ewentualne alimenty to 300-400zł, a w pracy masz najniższą krajową lub okolice. Także rozstanie się
@lou-c-phere_ nie, jeżeli masz jakiś kręgosłup moralny.
Choć z tą zdradą emocjonalną do końca się nie zgodzę - nikt nie jest idealny i partner szuka dopełnienia swej drugiej połówki w słuchaniu radia (bo niemota), dyskusjach z kolegami o muzyce ( bo głuchy jak pień), czy żarcikach z koleżankami (bo smutas)
Takie protezy zamiast zabijać mogą pomóc ocalić kulejący związek. Nic nie trwa tak długo jak tymczasowa prowizorka (
Jeżeli to poczucie bliskości jest położone na szali kontra
opiece rodzicielskiej, uwikłaniu rodzinnemu czy finansowemu (kredyt) to może się okazać że powiernik może zagrażać ale do niczego nie dojdzie
Z drugiej strony nad miłością nie panujemy i rzeczywiście efektem może być wielokrotna tragedia