@mathix: no i apteczki to są akurat cholernie realistyczne ;p Już widzę ten komiks, gdzie koleś po oberwaniu nogi granatem otwiera pudełeczko, po czym noga mu odrasta :P
Nic nie jest realistyczne w tej kwestii. Arma trochę tam próbowała - ale to symulator a nie gra fps sensu stricte.
Ja tam autoregenerację lubię. Nic mnie bardziej nie wkurzało w takim Quake 2 choćby, jak mijanie apteczek mając full HP a potem zbieranie cięgów i konieczność wracania po nie przez ładnych parę pięter mapki.
@Pokrakk: Autoregeneracja była dobra w Halo 1, 2 i 3, bo tam miała logiczne uzasadnienie, a gdzie indziej? Bleeee. Apteczki chociaż wymuszały przetrwanie walki i zdobycie ich potem, nie wystarczyło schować się na 10 sekund za drewnianym pudłem.
@zoliax: Dorzuciłbym też Crysisa - w końcu nanoskafander to prawie to samo co wdzianko Gordona.
Chodziło mi raczej o kwestie ergonomii. Po prostu wygodniej gra się bez konieczności wielokrotnego wracania się do tych samych punktów. W FEAR i Chrome jeszcze pamiętam, można było zebrane apteczki nosić ze sobą - a tego właśnie w wielu oldskulowych grach się nie dało zrobić. Temu właśnie brak "logicznego uzasadnienia".
Naokrutniejsza gra świata to Spellbound. Przygodówka bez wrogów i pułapek.... oprócz jednej. Przepaść. Kto grał ten wie. Przepaść doprowadzała ludzi do szaleństwa, nerwicy, nocnego moczenia.
Wśród przygodówek obie części Schizma z miejsca doprowadzają ludzi do apopleksji ;). To gry dla masochistów intelektualnych, jakbym znalazł Kobietę, która przeszła je bez solucji to zacząłbym się do Niej modlić.
Może to i problem, ale nie do rozwiązania. Była kiedyś gra ukazująca obrażenia ciała w sposób realny- deus, ale to nie było zbyt praktyczne rozwiązanie.
@Errad: No właśnie. Pierwszy Deus był konkretny pod tym względem, ale jest jeszcze "gorsza" gra. Robinson's Requiem. To dopiero był hardcore. Złamania trzeba było zabezpieczać łubkami i bandażem, rany cięte przemyć wodą przegotowaną i opatrzyć. Można było stracić oko (przeklęte ptaki!), okuleć itd itp.
Niestety przez to wszystko dla większości ludzi był to tytuł absolutnie niegrywalny.
Komentarze (71)
najlepsze
najpierw przyjeżdża karetka, potem wiozą do szpitala, trzy miesiące rehabilitacji i powrót na planszę?
* inaczej cieszylibyśmy się życiem i nie potrzebowali grać
Ja tam autoregenerację lubię. Nic mnie bardziej nie wkurzało w takim Quake 2 choćby, jak mijanie apteczek mając full HP a potem zbieranie cięgów i konieczność wracania po nie przez ładnych parę pięter mapki.
Chodziło mi raczej o kwestie ergonomii. Po prostu wygodniej gra się bez konieczności wielokrotnego wracania się do tych samych punktów. W FEAR i Chrome jeszcze pamiętam, można było zebrane apteczki nosić ze sobą - a tego właśnie w wielu oldskulowych grach się nie dało zrobić. Temu właśnie brak "logicznego uzasadnienia".
Wśród przygodówek obie części Schizma z miejsca doprowadzają ludzi do apopleksji ;). To gry dla masochistów intelektualnych, jakbym znalazł Kobietę, która przeszła je bez solucji to zacząłbym się do Niej modlić.
Niestety przez to wszystko dla większości ludzi był to tytuł absolutnie niegrywalny.