Korespondencja komunistycznych aparatczyków PRL niekiedy nie odbiegała od peanów, jakie na cześć swoich wodzów głosiły masy ludowe w Korei Północnej, Rumunii czy na Kubie. Dr Michał Przeperski, autor nagrodzonej i niezwykle interesującej biografii Mieczysława Rakowskiego dotarł do jego prywatnych dzienników znajdujących się w USA (ostatni sekretarz PZPR sprzedał dokumenty do Instytutu Hoovera) i odnalazł tam kopię listu Rakowskiego do Wojciecha Jaruzelskiego z lipca 1983 roku.
Historia jakiej nie znacie to podcast oraz jeden z najpopularniejszych fanpage na polskim facebooku. Jak możesz nas słuchać?
Spotify: https://open.spotify.com/show/...
Iphone/Ipad: https://podcasts.apple.com/pl/...
Inne/przeglądarka: https://www.google.com/podcast...
Jesteśmy także na You Tube: https://tinyurl.com/HISTORIAJA...
Fragment listu ciekawy ze względu na to, że do premiera PRL i I sekretarza KC pisał nie nastoletni członek związku młodzieży, czy innego aktywu robotniczego, ale wicepremier, uznany za intelektualistę, były redaktor naczelny tygodnika Polityka Kontekst listu, też jest warty przedstawienia, powstawał z okazji 60. urodzin Jaruzelskiego. Oto co pisał Rakowski: „Z żadnym z po przednich przywódców nie byłem oczywiście tak blisko jak z Tobą. Owa bliskość powoduje, że nieraz muszę uważać, by nie wpaść w sidła Twojego uroku. Ma ona swe źródło w przedziwnej mieszaninie silnej woli, stanowczości, uporu, miękkości, a także delikatności. Ma także swe źródło w Twojej wręcz niebywałej zdolności do syntezy, w głębokiej wiedzy o procesach społecznych oraz ludziach. Ma wreszcie swe źródło w niezwykle silnym i widocznym – tak to odczuwam – przywiązaniu do tego wszystkiego, co zwie się polskością. [...] Wpatrując się w Twoją twarz, wsłuchując się w to, co mówisz na różnych posiedzeniach, zawsze dochodzę do wniosku, że nikt z Twojego otoczenia nie dorównuje Tobie inteligencją oraz szerokim spojrzeniem na świat i że jest naszym szczęściem, iż właśnie na Ciebie wskazał palec Historii. Jakże tragicznie mogłyby potoczyć się dzieje Polski, gdyby ta dostojna Dama wskazała na kogoś innego!”.
Właśnie zakończył się stan wojenny, kondycja gospodarcza Polski będąca efektem rządów komunistów była opłakana, a rozpad systemu był kwestią czasu. Czy Mieczysław Rakowski wierzył, że rząd generała jest w stanie uratować siermiężny ustrój?
***
Książka „Rakowski” dr Michała Przeperskiego wydana przez
Instytut Pamięci Narodowej to nasza #ksiazkatygodnia i lektura obowiązkowa dla każdego zainteresowanego XX wieczną historią Polski.
Kim był Mieczysław F. Rakowski, ostatni premier PRL, ostatni sekretarz KC PZPR, wieloletni redaktor naczelny „Polityki”. Autor prezentuje jego biografię polityczną praktycznie rok po roku od zakończenia II wojny światowej, gdy stał się tzw. „janczarem systemu”, a później uczestniczył w zjeździe założycielskim PZPR. Historyk nie wystawa ocen, nie stawia pod pręgieżem Rakowskiego, który był przecież „twarzą” Polski Ludowej aż do samego końca, ale także nie usprawiedliwia trwającej 50 lat wiary w komunizm. Prezentuje obiektywnie fakty i kolejne dekady życia bohatera, postaci dla całego pokolenia Polaków będącej uosobieniem polskiego socjalizmu.
Mieczysław Rakowski zapamiętany został jako ostatni betonowy element minionego systemu, kruszony do stycznia 1990, gdy jako ostatni sekretarz wyprowadzał sztandar PZPR w czasie ostatniego zjazdu partii w Sali Kongresowej. Chłopski syn zachłyśnięty w latach 40. możliwością awansu, jaki dawał socjalizm jawi nam się jako zręczny oportunista, który z oficera politycznego ludowego wojska wspinał się po szczeblach kariery zostając redaktorem naczelnym jednego z najważniejszych tygodników.
W okresie lat 60. poprzez pracę dziennikarską i małżeństwo z jedną z najwybitniejszych polskich skrzypaczek tego czasu Wandą Wiłkomirską był jednym z niewielu ludzi władzy nieformalnie brylujących w kręgach warszawskich intelektualistów i artystów.
Wychylając się zza żelaznej kurtyny w czasie rozlicznych wyjazdów do RFN czy USA już od lat 60. pozował na socjaldemokratę. Dla wielu jeszcze bardziej betonowych towarzyszy z KC był niekiedy niewygodnym liberałem (reakcjonistą) w szeregach partii. Pomimo ogromnej inteligencji z trudem przyszło mu zrozumienie, że konflikt z kościołem będzie jednym z procesów pogrążających system. Mówił: „Są duchowni, którzy rzucają gromy na komunistów, politykę partii i władzy ludowej, odsądzają ją od czci i wiary, nieraz w bardzo prymitywny sposób zniekształcają historię Polski, gloryfikują zdarzenia i czyny, które jątrzą, sieją niechęć, a nawet nienawiść do bliźnich, do braci Słowian”. Cytat pochodzi z sierpnia 1984 roku. Kilka tygodni później… brutalnie zamordowany został ks. Jerzy Popiełuszko.
Rakowski w czasie zagranicznych podróży lansował się jako skłonny do dialogu przedstawiciel nowoczesnego skrzydła partii, a na słynne spotkanie ze stoczniowcami w 1983 roku wchodził w obstawie 50 przebranych po cywilnemu komandosów i dodatkowo 50 SB-ków. Dopiero wtedy podejmował dialog z robotnikami z „Solidarności” którzy i tak potrafili żartować, iż dobrze że ma krawat, bo będzie na czym go powiesić. Choć to akurat relacja Jerzego Urbana, więc można ją traktować z dużym przymrużeniem oka. Zwłaszcza, że po tym słynnym spotkaniu komuniści byli skompromitowani, gdyż Rakowski okazał robotnikom pogardę, nie rozumiał ekonomicznej absurdalności systemu którym współkierował i wreszcie podkreślał, że za największy sukces narodu polskiego uważa ustanowienie po 1945 roku przyjaźni z „wielkim narodem rosyjskim”.
Rakowski, jaki wyłania się z książki, to człowiek który od PRL otrzymał tak wiele, że do końca wierzył nie tylko w socjalizm, ale właśnie bratnią więź z ZSRR. I to ten ostatni element może przesądzać o finalnej ocenie jego dorobku. Rakowski i PZPR-owska wierchuszka praktycznie przez całe lata 80. konsultowała swoje decyzje polityczne z Moskwą, a w roku 1989 do ostatniej chwili liczyła na pomoc rozpadającego się imperium w utrzymaniu władzy w Polsce. Na Kremlu był wtedy już Michaił Gorbaczow, który gdy KC PZPR wystosowało odpowiedź na rumuńskie wezwanie, aby bronić socjalizmu w Polsce (w istocie była to zachęta do radzieckiej interwencji) odpowiedział: „Musicie budować nową partię, ze starymi ni chriena [...] nie zrobicie”.
Po latach można zaznaczyć, że taka postawa Gorbaczowa mogła uchronić Polskę przez powtórzeniem scenariusza z Rumunii, gdzie w wyniku krwawej walki zginęli najpierw niewinni ludzie, a później dyktator Nicolae Ceaușescu.
Mieczysław Rakowski zmarł w roku 2008, ale w demokratycznej Polsce był przez młodszych postkomunistów odsunięty na boczny tor życia politycznego. Mimo tego został w 1997 roku odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski. Spoczywa na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Na zdjęciu Mieczysław Rakowski (NAC) oraz gen. Wojciech Jaruzelski (wikimedia); domena publiczna