Witam,
tl;dr - śmiertelnośc na drogach jest w Polsce jest 2.ga najgorsza w EU, porównywalnie do Egiptu czy Indonezji. Pisałem do rządu, ale mają na to totalnie wyj***ne.
Lurkuję tu od chyba 10 lat, i w sumie nie ma lepszego miejsca na taki tekst, więc oto jestem.
Zobaczywszy wypociny legendarnego JKM natemat tego, że 3000 ludzi ginących na drogach jest ceną za skuteczny transport drogowy zaniemogłem. Tym bardziej, że w kwestii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (BRD) kontaktowałem się z organami państwowymi. Oto historia:
Wracając do Polski mam problemy zcierpliwością ciągle stojąc w gigantycznych korkach. Serio, w centrum Londynu jest lepiej niż w Polskich miastach. Nasze miasta są w czołówce w dziedzinie korków. No tak, ale skoro powoli znaczy bezpiecznie, nie? Otóż nie.
Od ponad 4 lat pracuję w branży riserczu w dziedzinie transportu drogowego, głównie w UK, okazyjnie w Norwegii. W sumie, 2 najbardziej bezpieczne kraje na świecie.
Pewnego dnia, w zeszłym roku rzuciłem okiem na statystyki śmiertelności na drogach WHO i spadłem z krzesła. W polsce umiera prawie 5, tak PIĘĆ, razy więcej ludzi, w przeliczeniu na kilometr i per capita, niż w Norwegii, 4 razy więcej niż w UK. Prawie 3 razy więcej niż w Niemczech. W statystyce bezpieczeńśtwa dróg plasujemy się między Egiptem i Indonezją, a daleeeko za Czechami, Słowacją czy Litwą, przedostatni w EU.
Zaniepokojony temi wynikami postanowiłem skontaktować się z GDDKiA, by przedłożyć te wyniki i zaoferować się jako wolontariusz, by ocalić choć jedno życie. O dziwo, odpowiedź dostałem z kancelarii jego wysokości, wicedyrektora centrali. Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: robimy wszystko co możemy, żeby nasze metody prowadzenia statystyk były zgodne z dyrektywami unijnymi. Brak komentarza co do samego bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o formę współpracy z GDDKiA - jedyna opcja to przetarg. Zgadnijcie jaki był budżet na przetargi w dziedzinie badań nad bezpieczeństwem - ZERO ZŁOTYCH.
Skontaktowałem się więc z Ministerstwem. Transportu? Komunikacji? Co chwilę to zmieniają. Załączyłem powyższą komunikację, i zapytowując jak wygląda wizja najwyższych w Polsce organów w tym zakresie.
O dziwo, znów otrzymałem odpowiedź - bardzo kwieciscie przedstawiony plan działań, mający na celu m.in. kampanię reklamową oraz akcje kontroli drogowych. Petent odhaczony. I może nawet by to przeszło, gdyby nie to, że plan jest na lata 2013-2020, a odpowiedź dostałem w grudniu.
Na deser, skontaktowałem się w tej sprawie ze wszystkimi znanymi mi gazetami/serwisami w dziedzinie motorozycacji. Nikt nie odpisał.
Na zakończenie małe statystyki:
norweski odpowiednik GDDKiA, Statens Vegvesen na stałe zatrudnia 27-30 naukowców, których publikacje są ogólnie dostępne. Natomiast Highways England, kraju mniejszego od Polski, ma budżet R&D większy niż budżet całego GDDKiA. GDDKiA skolei ma budżat na badania w wysokości zero złotych.
To wszystko Gdyby nie chodziło o tysiące żyć ludzkich, to byłoby to śmieszne, ale po takich romoowach z Ministerstwem wstyd mi wracać.
Jeżeli ktokolwiek ma jakiekolwiek pomysły lub kontakty jak móc pracować, jako wolontariusz, nad bezpieczeństwem dróg w Polsce bardzo proszę o kontakt.
PDFy z komunikacją z organami chętnie prześlę indywidualnym zainteresowany,
Z góry przepraszam za ortografię, od prawie 8 lat Polskiego używam od święta.
Miłego weekendu,
Marcin
Komentarze (2)
najlepsze
Panie kochany, to jest kraj w którym to zawsze obywatel jest winny i obywatela trzeba karać. To jest kraj, w którym na obwodnicach stawia się przejścia dla pieszych, bo za to są dodatkowe "punkty" w opiniowaniu projektów i w którym chwilę po zbudowaniu obwodnicy buduje się osiedla mniej niż 100 m od głównej ulicy a wzdłuż obwodnicy koniecznie muszą być ścieżki dla biegaczy i rowerzystów - oczywiście o przejściach podziemnych