Gorąca prośba o WYKOPEFEKT. Nie znam w zasadzie nikogo, przez trzy lata użytkowania kto byłby zadowolony z tego serwisu. Niestety tego typu opinie bardzo szybko znikają z Google. Dziwnym trafem pojawiają się takie, które nie posiadają żadnej treści a dają firmie pięć gwiazdek NA KTÓRE Z CAŁA STANOWCZOŚCIĄ POWIEM - NIE ZASŁUGUJĄ!
Jestem nieszczęśliwym posiadaczem jednego z aut zakupionych w Salonie Krotoski w Szczecinie. Do tej pory każda moja wizyta związana z usterkami czy likwidacją szkody kończyła się jakimiś nieporozumieniami czy perturbacjami. Zarówno ja, jak i przedstawiciele w Szczecinie mają świadomość, iż żadna ze świadczonych do tej pory usług warsztatowych czy lakierniczych nie została w moim przypadku należycie załatwiona.
Moje dotychczasowe problemy z salonem Grupy Cichy w Szczecinie były niczym wobec doświadczenia, którego doznałem w piątek (7.02). Niespełna tydzień wcześniej zostawiłem w salonie swoją Skodę Superb o nr rej ZS 836 GT celem likwidacji szkody komunikacyjnej jaka powstała w listopadzie 2019 roku.
W feralny piątek, po wcześniejszych telefonach nauczony przykrymi doświadczeniami związanymi z tym serwisem poprosiłem o powtórne sprawdzenie wszystkiego, tak bym nie przyjeżdżał do salonu na marne. Uzyskałem zapewnienie, że wszystko w moim aucie działa jak należy i jest ono gotowe do drogi. Odebrałem więc samochód i udałem się na wcześniej zaplanowany urlop. Po przejechaniu kilkudziesięciu kilometrów, około pół godziny po opuszczeniu salonu z samochodu zaczął unosić się dym, a na desce rozdzielczej pojawił się komunikat o braku płynu chłodniczego. Byłem zmuszony zatrzymać się pasie technicznym drogi szybkiego ruchu S3.
Podróż na wczasy zakończyłem na lawecie, gdyż przez niekompetencje pracowników warsztatu, ktoś najwidoczniej nie sprawdził wszystkich wymienianych elementów. Z całą stanowczością po dotychczasowych doświadczeniach muszę stwierdzić, że w szczecińskim serwisie nikt nie jest zainteresowany nie tylko właściwym wykonaniem podstawowych usług, ale także życiem ludzkim!
Poziom niekompetencji jest tak daleko idący, że tym razem mój samochód o mały włos nie spłonął! Pół godziny po opuszczeniu serwisu, z zapewnieniem o dwukrotnym sprawdzeniu auta stałem na niezwykle ruchliwej o tej porze trasie S3 stwarzając niebezpieczeństwo nie tylko dla siebie, ale i innych użytkowników drogi.
Komentarze (3)
najlepsze
Czyli:
i stąd wniosek, że:
Serio...?
Rozumiem, że serwis dał ciała, ale to rozdmuchiwanie problemu z układem chłodzenia, jakby mogło to w jakikolwiek sposób doprowadzić do pożaru, to lekkie przegięcie.