Jak dzieciaki z Pragi Niemcom przyłożyły. Nieznana bitwa z 1943r.
Jest kwietniowy poranek 1943r. Trwa wojna. Na ul. Stalowej na warszawskiej Pradze, gdzie mieszka wówczas siedmioletni pan Zbigniew dochodzi do nieznanej historykom bitwy. Autentyczna relacja, przy której uszy przeciera się ze zdumienia, w ramach projektu Praga Gada!
TANGER z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 29
Komentarze (29)
najlepsze
panowie i
potem oni naszych ROZWALALI!
Wątpię tylko czy chrześcijańskie zwyciężanie dobrem zła jest w obliczu takiej konfrontacji opartej na braku zaufania jeszcze możliwe.
Dziadek mieszkał w czasie II Wojny na wsi. Po wojnie również. Przyjechali kiedyś Niemcy i zamówili u Babci obiad na niedzielę. Nie pytali co będzie tylko podali ile będzie osób. babcia bardzo się wystraszyła, lecz nie miała wyjścia, obiad naszykowała. Po obiedzie jakiś adiutant oficera podszedł do Babci i zapytał ile ma zapłacić, mówił po polsku. Babcia odrzekła że nie chce pieniędzy, wtedy podszedł oficer i po niemiecku poprosił żeby
http://pragagada.pl/epizod.php?id=46
Niby takie oczywiste...
Nie wybielam hitlerowców ani Niemców. Opisuję to co słyszałem jako dziecko. Wnioski wyciągajcie sami.
Dziadek miał pole nad niewielką rzeczką. Był to urodzajny kawałek ale co kilka lat rzeczka wylewała i to co tam rosło było niszczone przez wodę. W czasie II Wojny rzeczka wylała i zniszczyła zasiew. Niemcy nałożyli kontyngenty /obowiązkowa dostawa określonych płodów rolnych/ na chłopów. Dziadkowi po oddaniu kontyngentu nie zostało by nic zboża, pojechał więc do odpowiednika dzisiejszego wójta gminy. Mówił mi jak nazywała się ta funkcja po niemiecku lecz nie pamiętam. Niemiec wysłuchał dziadka, przyjechał za kilka dni, obejrzał pole i zwolnił dziadka z obowiązku kontyngentowego. Oprócz tego dziadek jeszcze dostał przydział na bezpłatne nawozy aby coś na tym polu mógł uprawić.
Dwa