Co za akcja na PKP Poznań Główny.
Moim celem było dotarcie do Leszna.
Planowy odjazd 18.25
Opoznienie 60 min
Planowany opóźniony odjazd 19.25 z peronu 4a.
Ale nic. Czekam na dworze z przyjemnością bo w końcu przepraszają mnie za opóźnienie, na dworze jest aż 6 stopni ciepła, a z nieba pada orzeźwiający zimowy deszczyk.
Ok. Czekam 60 minut. O 19.10 podjeżdża pociąg, ale na tablicy odjazdów pojawia się Jarocin. Z głośników krzyczą że do Leszna pojedzie z peronu 5. Wszyscy rzucają się na peron 5. Idąc na końcu wesołego korowodu zauważam, iż na tablicy odjazdów zniknął Jarocin ale w to miejsce objawił się Kalisz (same wyjątkowo atrakcyjne metropolii turystyczne). No nic, ja i tak pędzę na 5 bo tam czeka na mnie pociąg do Leszna.
Przeszedłem cały peron, pokonalem przejście podziemne i jestem na 5. Tam owszem jedzie do Leszna ale IC (Intercity) i dalej goni aż do Krakowa. Mój bilet jest nieważny, mogę iść do kasy kupić do Leszna na IC ale raczej nie zdążę, a u konduktora muszę dopłacić xzł za wydrukowanie biletu bez gwarancji miejsca siedzącego. Jednak, wtem z głośników obwieszczaja że na 4a jedzie spóźniony z 18.25 pociąg do Leszna. Ludzie ogłupieni, jeden patrzy na drugiego, część macha ręką i radośnie przeklinając PKP godzi się na grabierz w IC i wsiada, inni zdyszani bo przed chwilą przybiegli z 4a na 5 biorą nogi za pas i gnają nazad na 4a. Ja również. Schody, przejście podziemne, schody, długość peronu i jestem na 4a. Tam dalej stoi pociąg pod tablicą z przeznaczeniem Kalisz. Obok stoi konduktor przed zamkniętymi do niego drzwiami i drze się po całym peronie "czekaj no. No nie klikej. Nie widzisz ze mechanizm się restartuje?"
<protip: jeśli nie świecą się diody w przycisku do otwierania drzwi oznacza to restart mechanizmu>.
Stoję obok niego zaintrygowany powagą sytuacji
<pociąg zmęczony trasą wymaga chwili relaksu i potrzebuje sobie zrestartować mechanizm>
Nie śmiem nawet podejść do pociągu żeby nie naruszyć jego strefy komfortu.
Jednak dalej pozostaje zagadką ten "Kalisz", który według obwieszczeń głośnika miał jechać do Leszna.
Otrząsam się z oszołomienia i pytam kondkutora:
- "przepraszam, czy to jest pociąg do Leszna?"
Na co konduktor krzyczy do sąsiednich drzwi do faceta w żółtej kurtce "te, żółty, mówiłem nie klikej" mechanizm się restartuje".
Facet zwany żółtym niezbyt skumał uprzejmy i klarowny przekaz konduktora i podjął ponowną próbę kliknięcia drzwi na co właściciel pociągu zapytał go czy ma do niego podejść wyjaśnić mu że pociąg restartuje mechanizm.
Żółty chyba nigdy nie podróżował koleją bowiem dopiero kobieta obok musiała mu zwrócić uwagę że pociąg aktualnie jest zmęczony i ma go nie zaczepiać.
Ponawiam pytanie o cel podróży owego pociągu. Konduktor patrząc w przestrzeń pod moim ramieniem pyta czy jadę do Kalisza.
- "nie, czekam na spóźniony z 18.25 pociąg do Leszna. Zapowiadali że z 4a odjedzie."
- "to jak zapowiadali to tam stać i czekać. Co ja mam Panu powiedzieć?"
- "czyli ten jedzie do Kalisza? " - upewniam się.
Dalej patrząc gdzieś obok mnie mówi
- "jeśli pojedzie to z drugiej strony".
Wiedząc niewiele więcej niż wcześniej, domyślam się kilku rzeczy:
- że pociąg, który wcześniej miał jechać do Jarocina z peronu 4a rozmyslił się i pojedzie do Kalisza.
- Pociag z 5 peronu jest napchany ludźmi z peronu 4a, ktorzy dopłacają byleby już czymś jechać, nawet w przestrzeni bagażowej, a pozostała część (w tym ja) czeka bo być może coś przyjedzie, co zabierze nas do Leszna.
I oto na tablicy na peronie 4a ale z jego drugiej strony pojawia się:
Wrocław Główny
Planowany odjazd 18.00
Opoznienie 90 minut
:O
Zdębiałem, przez chwilę obawiałem się że utknąlem w jakims równoległym wymiarze albo w dniu świstak i już nigdy nie dotrę do domu.
Chwilę marazmu przerwał terkot pędzącego pociągu. Zanim się obejrzałem, wylał się z niego falujący, rozentuzjazmowany tłum zachwycony, że udało im się jednak uwolnić ze szponów "stalowej bestii".
Konduktor z pociągu do Kalisza zaczął wrzeszczeć po peronie pokazując palcem Wrocław (pociąg, który właśnie nadjechał) i Kalisz (pokazując ciągle restartujący się pociąg).
W ten oto spozob znalazłem się w pociągu jadącym mam nadzieję do Leszna. Nie byliśmy jeszcze w Dębcu a Konduktor już rozpoczął procedurę sprawdzania biletów :)
Sprawdza czy aby na pewno wszyscy chętni na wyprawę uiścili niewygórowaną opłatę za tę niewątpliwą przyjemność i rozrywkę :)
Komentarze (3)
najlepsze