Rasa ludzka posiada niesamowitą zdolność dostosowania się do otoczenia, dzięki czemu na przestrzeni tysiącleci byliśmy w stanie przetrwać niemalże każde warunki pogodowe, kataklizmy, niewygody i traumy. Niefortunnie, nasze naturalne instynkty mogą też odwrócić się przeciwko nam, bo pod pewnymi względami są podobne do oprogramowania komputerowego, które posiada kilka backdoorów. Gdy nowy czynnik zostaje wprowadzony w nasze środowisko, reagujemy na niego bezwarunkowo, jak na komendy wpisane w konsolę. Tutaj występują trzy możliwe odruchy: akceptacja, bunt i ambiwalencja. Jeśli jako programista chce się uniknąć chaosu, należy odgórnie zapewnić ciąg dalszy dla tych trzech reakcji, "złapać" je w locie i poprowadzić do pożądanego miejsca, ponieważ każdy nowy wynalazek udostępniony powszechnie niesie ze sobą psychologiczne i, patrząc dalej, społeczne konsekwencje.
Prostym przykładem jest internet i technologia informatyczna. Zadajcie sobie pytanie: w jaki sposób te nowe elementy zmieniły człowieka na przestrzeni ostatnich dwudziestu lat? W jaki sposób przekształciła się praktyka handlu, rozmowy, wchłaniania informacji, w tym treści rozrywkowych i marketingowych? Na te pytania odpowiedzcie sobie sami.
Ja skupię się na ogólnych efektach technologii. Jest ich dosłownie tysiąc, więc spróbuję wyłowić te, według mnie, najistotniejsze:
1. Technologiczne udogodnienia i rozrzedzenie wolnej woli.
Wygodne życie, relatywny brak wyzwań i zagrożeń zmienia człowieka w udomowione zwierzę, które, mimo że nie jest do końca zadowolone ze swojej pół-wegetacji, najpewniej pozostanie w swoim ciepłym i znajomym miejscu aż do śmieci, ponieważ jego instynkty zostały w dużej mierze zgaszone przez przedłużony pobyt we wspomaganej elektronicznie (i często farmakologicznie) bańce ćwierć-zadowolenia. Tutaj wypada się zatrzymać i zaznaczyć, że poniekąd zawsze tak to wyglądało: chłop dostawał ciepły kurwidołek, część swoich plonów i gorzałę, więc był w stanie się jako-tako dostosować. Lecz nigdy do tego stopnia, nigdy z naukową precyzją. Teraz, w erze socjalizmu (syntezy kapitalizmu i komunizmu), wszystko zmierza ku międzynarodowemu ujednoliceniu. Szwecja przoduje w tym względzie, a UK (laboratorium socjologiczne od niepamiętnych czasów) jest tuż obok. W porządku, a jaką rolę w tym wszystkim odgrywa technologia? Cóż, kluczową. Bez odkryć w dziedzinie chemii nie można by było nam "pomagać" w przejściu do nowej ery "oświecenia". Mam na myśli wszelkie wynalazki farmaceutyczne - benzodiazepiny, ssri, barbiturany itd., jak i środki typowo rekreacyjne, których nielegalność działa jak wabik na młodsze pokolenia i zapewnia, że tak zwany "czarny budżet" nie ginie gdzieś na uboczu. Warto też wspomnieć o syntetycznych estrogenach, które pochłaniamy masowo odkąd standard szklanych butelek odszedł w czeluść nieznanych archiwów. Dochodzi jeszcze elektronika, dzięki której mamy miliard opcji i wszystkie prowadzą nas albo do napełnionej emocjami straty czasu, albo do informacyjnego przeładowania, które skutkuje apatią i subtelnym przeświadczeniem, że nic nie jest rzeczywiste.
Aldous Huxley (członek Fabian Society; polecam przyjrzeć się) napisał, że dawne imperia i dyktatury zawiodły, ponieważ nie były w stanie dostarczyć poddanym wystarczającej ilości chleba i igrzysk. Później dodał, że nie widzi powodu, dla którego naukowo ustanowiona dyktatura miałaby kiedykolwiek upaść. Zakładam, że tutaj miał na myśli samą naturę "chleba i igrzysk", jak i nową, ulepszoną metodę ich rozprowadzania. Faktycznie można by dojść do wniosku, że gdyby rozgryźć człowieka w pełni, rozłożyć jego rdzeń na części i z mechaniczną precyzją oszacować co kryje się wewnątrz, to osiągnięcie wiecznej i całkowitej dominacji byłoby w zasięgu ręki. Cóż, póki co udało się częściowo, tak sądzę.
2. Aspekt symulacyjny.
W internecie można znaleźć wiele osób, które twierdzą, że wolą walić konia do porno, niż współżyć z kobietą w namacalnej rzeczwystości. I tutaj znowu pojawia się kwestia dostosowania do warunków, ponieważ czynność codzienna niejako "zapuszcza korzenie" w ludzkim umyśle. Umyśle, który jest plastyczny do tego stopnia, że można w nim utwierdzić przekonanie, jakoby symulacja była na równi cenna co rzeczywistość, lub nawet cenniejsza.
W tym kontekście warto też pomyśleć o działaniu filmów i gier. Na przestrzeni ostatniej dekady namnożyło się wiele hollywoodzkich produkcji sci-fi, w których poruszany jest temat rządów totalitarnych i technologicznych dystopii. Zwykle ów systemy przedstawiane są bardzo realistycznie - tak, by przywołać choćby mgliste skojarzenie z teraźniejszością. Bohaterowie oczywiście pod koniec rozpierdalają wrogi system w drobny mak i dzięki ich poświęceniu nastaje nowa era pokoju i dobrobytu. Ten rodzaj symulacji zaspokaja świadomą lub (jak u większości widzów) podświadomą potrzebę buntu, która naturalnie rodzi się w człowieku, gdy widzi, że cały świat wokół niego zmienia się w radykalnym tempie. Widz może identyfikować się z bohaterem, poczuć przez chwilę jego niemal boskie cechy i subtelnie odegrać jego rolę nie ruszając się z fotela. Po seansie potrzeba buntu zostaje częściowo rozładowana i już na spokojnie można wracać do pracy. Z tego samego powodu Breaking Bad jest tak bardzo popularny wśród mężczyzn.
Im bardziej człowiek popada w bezsilność, tym większe jego zamiłowanie do eskapizmu, dlatego teraz trudno znaleźć kogoś z młodego pokolenia (i tym bardziej starego, co ciekawe), kto nie jest zagorzałym fanem tej czy innej elektronicznej, lub analogowej, symulacji. Dlatego stulejarze uwielbiają brutalne gry, potrafią walić w F5 przez pół doby na mikroblogu i, gdy nadejdzie czas, tulą się do swoich poduszkowych waifu, a bezdomni, mimo że spokojnie mogliby wynająć jakąś klitkę za wyżebrane pieniądze, wolą przepijać każdy grosz. Dzisiejsza technologia zapewnia ocean darmowych atrakcji, za pomocą których można uciec od rzeczywistości, nie będąc przy tym narażonym na ostracyzm.
Najbardziej kluczowym aspektem symulacji jest to, że są one zamkniętymi systemami. Pomyślcie o tym przez chwilę.
3. Przyszłość i dominacja poprzez narastające warstwy.
Według ekonomistów, definicja "dobrego obywatela" winna oznaczać kogoś, kto służy systemowi gospodarczemu - zarówno produkuje, jak i konsumuje. W ich mniemaniu, system jest nadrzędny, a jego żywe elementy podrzędne - istniejące, by nieprzerwanie służyć i budować, tak jak pszczoły, których jedyną funkcją jest utrzymywanie ula i dbanie o królową.
Podałem powyższy przykład, by zobrazować relację zachodzącą pomiędzy jednostkami i systemami. Systemami, które już teraz są zbyt wszechobecne, zbyt dobrze zadomowione w rzeczywistości, by przeciętny człowiek mógł zacząć kwestionować zasadność ich istnienia w znaczący sposób. Ilość warstw, z których takie struktury są zbudowane jest kluczowym zagadnieniem, ponieważ, jak to mówią, osoba błądząca po lesie nie widzi lasu, a jedynie multum drzew.
Czym są drzewa w kontekście naszej dyskusji? Rozmową telefoniczną i telefonem samym w sobie, dojazdem do pracy, płaceniem rat za pralkę, karmieniem dziecka symulacją zmielonego jabłka z marchewką (produktem identycznym z naturalnym), zapalaniem wirtualnych zniczy dla zmarłych i lotniczą podróżą do ciepłych krajów. Zatem, czym jest las? Dostosowaniem się do nowych warunków, czyli, w praktyce, układaniem każdego elementu życia pod dyktando zeitgeistu. Teraz technologia dotyka i zmienia każdy aspekt funkcjonowania człowieka - jesteśmy od niej uzależnieni niemal w pełni, a mimo to nadal uważamy jej wszechogarniające ciało za tego miłego, pociesznego golema, który spokojnie czeka z boku, a gdy go aktywować, to zaspokoi każdy nasz kaprys i potrzebę na zawołanie, nie chcąc nic w zamian. Jednak gdy nawet odurzonym wzrokiem rozejrzeć się wokół, można wywnioskować, że nie jest to takie proste, ponieważ każda akcja przywołuje reakcję, tak jak nakazuje prawo wrzechświata.
Pragnienia i potrzeby człowieka są jak czarne dziury, dlatego nigdy nie da się ich do końca zaspokoić. Zawsze będziemy pożądać więcej bezpieczeństwa, więcej wygody i rozrywki. Im więcej mamy, tym więcej możliwości możemy sobie wyobrazić na podstawie teraźniejszości, a im więcej możemy sobie wyobrazić, tym więcej chcemy. Lubimy naszego golema, ufamy mu, lecz i tak pożądamy wersji 2.0. Idąc tym torem, prędzej czy później oderwiemy się od jakiejkolwiek obiektywnej rzeczywistości, ponieważ warstw nowego świata będzie tak wiele, że wsiąkniemy w nie absolutnie i bezpowrotnie.
Komentarze (1)
najlepsze