TL;DR: "Biedronka" robi z ludzi totalnych kretynów sprzedając im produkty za 50% wyższą cenę niz na wywieszce. Wrzeszcząca kierowniczka odsyła do nieistniejącego regulaminu.
Dosłownie pół godziny temu byłem w Biedronce. Chciałem kupić pastę do zębów, a tu "promocja": Pasta do zębów Blend-a-med 125 ml za 4,99 zł za opakowanie.
Z maleńką przekreśloną ceną 7,49 zł. Poniżej dopisek, który przeczytałem, bo nie raz już widziałem b*rdel w cenach w Biedronce i kłamliwe, złodziejskie "promocje", z których słynie Biedronka. Żeby więc upewnić się, że cena nie jest z promocji, która skończyła się tydzień temu, albo że trzeba do pasty kupić dwie flaszki Amareny, bo inaczej nici ze zniżki, czytam drobnym druczkiem:
"Kup i zyskaj extra punkty. Dodatkowe punkty przyznawane są za zakup za min. 10 zł tego lub innych poduktów oznaczonych specjalnym znakiem w okresie od 29.10 do 4.11.2018 r. lub do wyczerpania zapasów. * Szczegóły i wyłączenia w regulaminie akcji w sklepie i na www.gangslodziakow.pl".
Remember, dziś jest 5 listopada, the 5th of November, ale tekst wyraźnie mówi o dodatkowych punktach dla zbierających na słodziaków tipsiarowych Karyn; ani słowa o tym, że cena 4,99 zł dziś, 5 listopada miałaby nie obowiązywać. Nabieram więc przekonania, że faktycznie uda mi się kupić pastę dosyć tanio, ale życie i brud na podłogach największej sieci sklepów spożywczych w Polsce, nauczyło mnie, żeby nie wierzyć Biedronkowym promocjom, które najczęściej mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co zniknięty przez Davida Copperfielda wagon pociągu. Idę do czytnika kodów, no i co widzę, oczywiście 7,49 zł.
Cena, która na etykietce jest przekreślona. O 50% wyższa od tej, którą sugeruje etykietka. Standard Biedronki - kłamliwa cena zachęcająca do wrzucenia produktu do koszyka, licząca na to, że klient jest po prostu na tyle głupi, że nie sprawdzi, potem nie zauważy przy kasie (tak się robi biznesy w Polsce), albo po prostu będzie mu głupio i "nie będzie się chciał kłócić o 2 złote", gdy kolejka do jedynej otwartej kasy sięga już regału z warzywami.
Zrobiłem zdjęcia, te, które Wam pokazuję, sprawdziłem jeszcze raz cały regał, czy gdziekolwiek może być podana ta cena - bo przecież kolejnym standardem niskiej jakości obsługi klientów w Biedronce jest to, że prawdziwa cena jogurtu, który kupujesz jest umieszczona, tylko że w innej sekcji sklepu, przy pieczywie. Nie było nigdzie żadnej "nieprzekreślonej" ceny 7,49 zł, więc idę do kasy, przypominając sobie, że jako klient mam "szereg praw" (specjalnie w cudzysłowie, bo przeciez Polska to państwo teoretyczne) takich jak kupno po cenie określonej w jasny, niemylący sposób, pokazanej przy produkcie wraz z ceną jednostkową (w tym wypadku 3,99 zł / 100 ml.)
> "niższa cena na wywieszce, ale wyższa w kasie? W takiej sytuacji konsument ma prawo kupić produkt po tej cenie, która jest dla niego najkorzystniejsza," [https://www.rp.pl/Konsumenci/3...]
! W myśl ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym (DzU z 2007 r. nr 171, poz. 1206 ze zm.), niepodawanie ceny, manipulowanie nią lub określanie jej w sposób mogący wprowadzić konsumenta w błąd może zostać uznane za nieuczciwą praktykę rynkową. [1]
! W przypadku rozbieżności prawo stoi po stronie konsumenta, bowiem za ofertę sprzedaży uważa się wystawienie towaru w miejscu sprzedaży. Zgodnie z art. 66 Kodeksu cywilnego oświadczenie drugiej stronie woli zawarcia umowy stanowi ofertę, jeśli określone zostaną istotne postanowienia tej umowy. Jeśli chodzi o umowę sprzedaży, będzie to określenie jej przedmiotu oraz wskazanie ceny. W przypadku wątpliwości, co do określenia momentu przystąpienia do umowy przez kupującego, z pomocą przychodzi art. 70 Kc. Stanowi on, że umowę uznaje się za zawartą w chwili otrzymania przez składającego ofertę oświadczenia o jej przyjęciu. Zawarte w przepisie oświadczenie złożone może być w sposób również w sposób dorozumiany. Zawarcie umowy na podstawie oferty sprzedaży w poruszanej sytuacji będzie miało miejsce przy kasie, gdy przekażemy naszą wolę przyjęcia oferty. Zapłata ceny będzie jedynie wykonaniem zawartej umowy. [2]
Kasjerka kasuje dwie pasty i widzę, że oczywiście skasowało je za 15 zł, a nie za 10. Pokazuję zdjęcie. Kasjerka bez słowa zabiera moje zakupy, odstawia je pod ladę. Podwójny dzwonek i zaczyna kasować następną osobę. Po minucie przychodzi "kierowniczka":
- Proszę za mną.
Idziemy do regału. Kierowniczka szuka na regale past Blend-a-med, więc uprzejmie pokazuję jej etykietkę z ceną 4,99 zł oraz ceną jednostkową 3,99 zł/100ml.
- Ma Pan kartę Biedronka? Bo to jest tylko cena z kartą Biedronka.
Mówię, że z mojego punktu widzenia nie jest to nigdzie napisane, że cena jest podana jasno i chcę kupić ten produkt za tyle ile jest napisane, a nie za cenę, która jest wyraźnie przekreślona. Pytam więc, gdzie jest napisana cena dla osób bez karty biedronka, bo ta przekreślona najwyraźniej nie obowiązuje, pokazana jest cena jednostkowa 3,99 zł / 100 ml, a drobny druczek nie wspomina ani słowem o żadnej Karcie tylko o tym, że można (było do wczoraj) dostać jakieś dodatkowe extra punkty, co akurat kompletnie mnie nie interesuje.
Kierowniczka podniosła głos:
- Musi mieć Pan kartę Biedronka, a wszystko jest opisane w regulaminie na stronie.
- Proszę na mnie nie krzyczeć, chcę tylko się dowiedzieć gdzie jest cena tego produktu.
- Ja nie krzyczę, niech sobie Pan przeczyta regulamin.
- Czy może mi Pani pokazać ten regulamin? (w opisie, na który powoływała się kierowniczka, mimo że chodziło o pluszowe śmierdziaki jest przecież: "Szczegóły i wyłączenia w regulaminie akcji w sklepie (...)).
Odmówiła. "Niech sobie Pan sprawdzi na stronie".
Zostawiłem całe zakupy. Wyszedłem ze sklepu.
Sprawdziłem zarówno stronę Gang Słodziaków (//www.gangslodziakow.pl/, //cdn2.biedronka.pl/__201...), jak i po prostu stronę biedronki. Przeczytałem dostępne regulaminy. Żadnego regulaminu dotyczącego promocji obowiązującej tylko z kartą Biedronka, etc. nie ma. Jest, oczywiście, regulamin dotyczacy dodatkowych punktów, osobny regulamin do zakupu proszków do prania bo obnizonej cenie. Domyślam się, że promocja na pastę trwała do wczoraj, etykietka z ceną się "przeterminowała", ale była napisana w zły sposób i nie określiła, że ta cena obowiązuje do 4 listopada. Pracownicy nie umiescili etykietki z "nową" ceną. Kierowniczka sklepu nie ma najmniejszego pojęcia co się dzieje, mówiąc o rzeczach, które nie są prawdą. To są moje domysły, bo na stronie Biedronki nie widać zakończonych promocji, więc nie wiem czy był regulamin dotyczacy akurat tego produktu. Nie mniej jednak cena jest wywieszona przy produkcie, nie ma żadnej innej ceny, więc jest to cena obowiązująca i w takiej cenie powinni ten produkt sprzedawać.
Gdyby mieli trochę Rozumu i Godności Człowieka, tudzież, gdyby szanowali nie tylko klientów, ale też polskie prawo. No ale Biedronka tego nie robi.
Biedronka to podsklep. Zatrudnia niewykfalifikowanych, niegrzecznych, bucowatych pracowników. Celuje swoimi kłamliwymi ofertami w ludzi o mniejszej bystrości, a więc nie tylko kretynów, ale przecież także dzieci i osoby starsze, które nie są w stanie bystrością umysłu ogarnąć każdą możliwą okazję, którą Biedronka wykorzystuje, żeby okraść ich na niejedną złotówkę, mamiąc ofertą debilnych pluszowych miśków.
Niniejszym oświadczam, że w/w sytuacja miała miejsce 5 listopada o godzinie 15:50 w jednym ze sklepów sieci, która oszukuje klientów, a sprawa zostanie przekazana do Wojewódzkiego Inspektora Inspekcji Handlowej oraz do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Komentarze (245)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora