Czas na ciąg dalszy sprawy tzw. adaptacji "Przedwiośnia" na potrzeby Narodowego Czytania 2018. Kancelaria Prezydenta powołuje się na dotychczasową praktykę - cóż, sprawdziłem, że ta jednak była zupełnie inna niż to, co zrobiono z "Przedwiośniem"...
Na początek przypomnijmy wykop sprzed tygodnia: https://www.wykop.pl/link/4490...
W związku ze skandalem wokół tzw. adaptacji "Przedwiośnia" z okazji Narodowego Czytania na stronie Prezydent.pl pojawiła się wreszcie odpowiedź Kancelarii Prezydenta. Można tam przeczytać, że "od początku trwania akcji Narodowe Czytanie, zgodnie z dotychczasową praktyką i specyfiką realizacji tego przedsięwzięcia, w przypadku dłuższych utworów powieściowych Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej zamawia u wybitnych znawców literatury adaptację lektury."
Pliki owych adaptacji lub pełnych treści tekstów są dostępne na stronie - to "Lalka", "Quo vadis", "Wesele" ("Potop" nie jest udostępniony). A więc... czas powiedzieć SPRAWDZAM.
Niestety wniosek jest taki, że osoby odpowiedzialne za "adaptację" idą w zaparte, by bronić czegoś, czego obronić się nie da. By nie powiedzieć ostro, że uraczono nas kolejną nieprawdą - czyżby z naiwną myślą, że nikt tego nie zweryfikuje?
Wykonałem kolejne porównanie tekstów - na dokładnie tych samych zasadach, którymi kierowałem się analizując adaptację "Przedwiośnia":
1) tekst oryginalny pobrany z portalu Wolnelektury.pl
2) tekst adaptacji lub pełny tekst lektury ze strony Prezydent.pl (wykorzystywany podczas głównych wydarzeń związanych z Narodowym Czytaniem)
3) porównanie zostało wykonane programem FineReader, który na zielono zaznacza fragmenty usunięte, a na żółto fragmenty zmienione
Co wykazała analiza porównawcza tekstów?
"Wesele" przeczytano w całości, nie usunięto z niego nic.
"Lalkę" i "Quo vadis" czytano we fragmentach, tj. usunięto całe rozdziały, natomiast w tekście, który pozostał do przeczytania, nie zmieniono ani jednej literki. Nie było więc redakcji, wycinki zbędnych, za trudnych, za starych (wstaw cokolwiek) słów, zmiany stylu, usuwania niewygodnych dialogów. Nie zaingerowano w język Sienkiewicza ani Prusa.
Ciężko nie dostrzec różnicy między czytaniem długiej książki we fragmentach (gdzie cała ingerencja w tekst ogranicza się do wybrania tychże fragmentów, by tworzyły sensowną i spójną całość, pozwalającą zrozumieć sens książki, bez jakichkolwiek zmian języka, stylu, ilości przymiotników i "wycinania tudzieży" w tym, co przeznaczono do odczytania) a cenzorskimi zabiegami dokonanymi na "Przedwiośniu", zmieniając jego styl, język, możliwości interpretacji i wydźwięk ideologiczny. Warto jeszcze raz obejrzeć wypowiedź pana Dobosza (tutaj) i porównać ze skalą jego szarży na tekście. Pan po prostu kłamie. I to oburza równie mocno, jak ilość zmian. A wszystkie te kłamstwa pod auspicjami Prezydenta.
Warto też wspomnieć, że osobami wcześniej dokonującymi wyboru fragmentów przeznaczonych do odczytania byli Bronisław Maj i Tomasz Burek, czyli znani i uznani w środowisku językoznawcy, twórcy, osoby z ogromną wiedzą, doświadczeniem i dorobkiem twórczym oraz naukowym. Jak ma się do nich Andrzej Dobosz, którego największą zasługą jest bycie aktorem z "Rejsu"? Czy pan Dobosz naprawdę jest "wybitnym znawcą literatury", jak twierdzi Kancelaria, skoro dopuścił się takiego działania?
Wniosek nasuwa się sam.
Zaznaczam, że tym i poprzednim postem nie chcę wdawać się w bójki polityczne, zależy mi jedynie na ochronie klasycznej literatury. Będę się cieszył, jeśli moja praca doprowadzi do tego, że podczas wydarzeń związanych z Narodowym Czytaniem wykorzystany zostanie oryginalny tekst Stefana Żeromskiego - bez cięć, przeróbek, cenzury.
Poniżej zamieszczam przykładowe strony z porównania oraz linki do plików ZIP z całością.
Wesele - https://rapidu.net/4826227387/...
Quo vadis - https://rapidu.net/1626227393/...
Lalka - https://rapidu.net/4626227397/...
Komentarze (2)
najlepsze