Jak zostałem pobity w Chorwackim klubie, zleciałem ze schodów, skończyłem na Chorwackim komisariacie, cały poobijany i ledwo ruszający się z obitą twarzą.
Może kogoś zaciekawi ta historia, a przy okazji #wykopefekt żeby nikt więcej nie miał takiej sytuacji jak my.
Ogółem
pojechaliśmy ze znajomymi na Chorwację odpocząć, ponurkować, pozwiedzać, potańczyć. Dla lepszego obrazu, było nas 4 chłopaków oraz 4 dziewczyny.
Dzień akcji
Po całym dniu smażingu na plaży dziewczyny chciały potańczyć, no to poszliśmy to pobliskiego miejsca gdzie są praktycznie 4 klubu obok siebie. W pierwszym poprzedniego dnia była świetna muzyka, więc tam poszliśmy jako pierwsze, okazało się że muzyka średnia - no to siup, lecimy naprzeciwko. Potanczyliśmy do około 2 nad ranem (tutaj ważna kwestia, pijani nie byliśmy, w klubach też nie piliśmy, po prostu lubimy tańczyć jak to młode ludziki). Wyszliśmy z klubu, dziewczyny rzucają pomysł żeby odwiedzić jeden klub do którego wchodzi się po schodach betonowych do góry, no to wbijamy może będzie fajna miejscówka. Wchodzimy, w klubie pusto bo mówią że dopiero otwarli, chcemy się zbierać ale mówią "zostańcie, już puszczamy muzyke, a każdy z pierwszych klientów dostają darmowe shoty".
Pierwsza myśl niby spoko ale od razu pytamy parę razy - czy musimy kupywac kolejne shoty lub alkohol, bo zgodnie z prawdą nie braliśmy gotówki dużo z racji że wszędzie darmowe wejściówki a nam zależało na tańcu (tak, tak trochę #cebula). Na to odpowiedź - "nie, nie, jak chcecie to wychodźcie, muzyka zaraz będzie grać, za nic nie płacicie, po prostu pierwsze shoty za darmo". No to ok - dostaliśmy 3 shoty (jeden gość z nami nie poszedł, dziewczyny nie piją w ogóle).
Tutaj powinna się zapalić lampka ostrzegawcza ale z racji że kluby obok były na wysokim poziomie, myśleliśmy że może to coś normalnego.
DJ włącza muzykę po chwili, ale kicha jak cholera - jakby ktoś z telefonu puścił jakieś gówno, do czego nawet się nie dało tańczyć. Myślimy kurde, słabo i wypadałoby iść, podbijamy do barmana gadam gadka szmatka że może wrócimy za chwilę trochę ludzi przyjdzie, coś tam smieszkuje że muszą neony na schodach dać bo nie widać że tutaj klub i takie pierdoły. Na to "barman" drugi zaczyna gadać coś "no you must stay" no to mi już lampka ostrzegawcza mruga jak pojebana, podchodzę do dziewczyn mówię na ucho żeby się szybko ulatnialy i zaczynają wychodzić.
Ja zostaję z tyłu z kolegą czekam aż wyjdą i jak oni wyszli wielki byk - który był "DJ" , dosłownie z 150 kg, łysy, dowalony, podbija do mnie i mówi "300 kun dawaj". Ja zgodnie z prawdą mówię że nie mam przy sobie, pytam czy za shoty, a ten nadal dawaj 300 kun i robi się agresywnie. Mówię że spytam ludzi, wychodzę na ten "balkon" betonowy u góry schodów i z góry mówię do ludzi że za 5 sekund niech zdupcaja bo nie wiem co tu się odwala. I ten byk w tym momencie wali mi sierpowego w twarz, ja zaćma przed oczami, potem drugi, trzeci, katuje po pysku (sam się zdziwiłem że stałem dalej, nie jestem jakoś nabity specjalnie) potem kolejny strzał aż przelatuje przez metalowe barierki które były na tym "balkonie" u góry i ląduje po prostu wgłąb tego balkonu, kolega od razu do niego próbuję odciągać, dostał w twarz tak samo, ja wstaje i chce gościa od razu odciągnąć, no to cyk kolejne 4 strzały w twarz pod ścianą, przed oczami blado, gościu katuje, gada do mnie "yea you hit me first" (co nie było prawdą , ale wiedziałem o co chodzi, że niby broni się)
W końcu przestaje, laski na dole wysyraszone, nasz znajomy (trzeci chłopak) dopiero przyszedl i zaczyna wybiegać na schody i jego dziewczyna za nim. Ja mówię po polsku, stójcie, za 3 sekundy pieta w tył ja się wydostanę stad. Zaczynają się cofać, do znajomego mówię wiej, bo stał przy schodach, ja w tym momencie zrobiłem jedyna możliwa rzecz żeby nie być dalej katowanym, w sekundzie gdy byk odwrócił głowę, na ułamek sekundy, wyskoczyłem przez betonowa barierkę na schody, zleciałem po nich na sam dół (jakieś 7-8m) i każe dziewczynom uciekać, one Bogu dzięki posłuchały, poleciały na mieszkanie, ale jedna która poszła za chloapkiem została złapana przez babsztyla barmankę na schodach. My się odwracamy, gdzie jest nasza koleżanka, biegniemy z powrotem, ten ja trzyma tam.
Widzimy że na szczęście nie pozwala tylko jej wyjść, jej chłopak wybiega do niej bez stawiana się do byka, bo nawet w 3 byśmy gówno zrobili, ja pytam ochroniarzy z klubu obok o telefon, albo żeby zadzwonili na policję, ci mają wyjebane, pytam chociaż o numer telefonu, ci nic. Dopiero gdy barmani z innego klubu zobaczyli co się dzieje, zadzwonili na policję.
Policja zjawiła się po chwili, ja leżę z obitym ryjem, nogi pocięte, nie czuje palców ani niczego - jakbym spadł z dachu (heh).
Przyspieszając akcje - zeznania policji, mierzenie alkomatem, byk pil piwo więc od razu o tym powiedziałem (potem się powiedziałem że miał alkohol we krwi).
U mnie test wykazał jakaś bardzo bardzo niska ilośc, na co sam policjant (całkiem w porządku) powiedział że to po shotcie normalne.
Jak się zakończyło
Zostałem zabrany na komisariat, bo jak się dowiedziałem "byk powiedział że ja go uderzyłem a oni nie wiedzą jak było naprawdę więc mi dadzą najmniejszy mandat, płatny karta (133hrk zapłacone kartą, a 200hrk mandat więc może zniżka jakaś).
Dopytalem się policjantki, niby tamten dostał najwyższy możliwy mandat i to że był pijany w pracy to coś tam coś tam.
Ogólnie byłem pytany parę razy czy wezwać karetkę, gdy się patrzyli na mnie, ale ja zawzięty i głupi powiedziałem że dam rady i nie trzeba.
Dlaczego piszę ten post
Sytuacja w tym klubie nie była pierwsza taka, spotkaliśmy jakichś Polaków którzy mówili że mieli dokładnie taka samą sytuację, ale płacili bo się bali. Na opiniach google znikło ostatnio znikło 1 gwiazdek, sytuacja miała miejsce parę dni temu i wtedy jeszcze były.
Dla wyjaśnienia - bunny club promuje się jako night club, ale z tego co wiedzieliśmy tylko w jakieś dni, my poszliśmy specjalnie gdy miał być jako zwykły "klub"
Mam nadzieję, że w ten sposób uda się ostrzec większą grupę osób i nikt nie zostanie skatowany jak ja przez psychopatę byka.
Klub znajdował się w Vodicach :
The Bunny Club
Obala Ive Juriceva Cota, 22211, Vodice, Croatia
+385 97 766 5085
https://goo.gl/maps/pqYZqdwg7t...
Oczywiście, jako dowody przedstawię to co jedynie mogę - czyli kwitki z policji, tylko zamaże dane.
Wiem, że pojawia się głosy że najebani poszli do klubu, chcieli przycwanić, ale tak jak wyżej pisałem - byliśmy z dziewczynami, pojechaliśmy odpocząć, a szczególnie ja jestem bardzo bezkonfliktowy (przegryw programista w końcu)
Komentarze (267)
najlepsze
@Jade: Wiadomo, sprawy sądowe w Chorwacji, konsulat, być może areszt itd. luz. Każdy Wykopek by tak zrobił xDDD
Komentarz usunięty przez moderatora
Ochrozniarz podchodzi do mnie i #!$%@? sie ale tutaj historia robi sie juz inna, bo ja robie unik, krzycze haja i wyskakuje do gory i z polobrotu powalam ochroniarza kopnieciem w czolo.
Idzie drugi ochroniarz
Zasadniczo zlozylem
Co do całości tematu to się nie wypowiem - spędziłem sporo czasu w "kontynentalnej" części Chorwacji i poza jednym #!$%@? przed skinheadami nie miałem zbyt wielu niebezpiecznych historii.