@KolejnyWykopowyJanusz: Sztuką jest wielbić jeden gatunek, ale nie zamykać się na pozostałe. Sam gustuję głównie w black, death i thrash metalu, ale zdarza mi się też posłuchać Pink Floyd, King Crimson, Rush, Yes i Genesis.
to jest mega ciężka muzyka w odbiorze, byłem kilka razy na koncercie jednego z bardziej znanych polskich zespołów grający ten gatunek, moim zdaniem sztuka dla sztuki, 10-minutowe solówki gitarowe itd.
@jokefake: W tamtym okresie wszystkie kapele kręciły się w okół bluesa. Każdy kolejny Twór był bardzo do niego zbliżony. King Crimson jako pierwsi zaszczepili w nim pierwiastek jazzu wsadzając go w ramy muzyki rockowej, co było przełomowe. Z tej perspektywy to niesamowity album, bardzo odkrywczy. Jeden z tych albumów, które popychają rozwój całej dziedziny jaką jest muzyka, do przodu. Nikt wcześniej tego nie zrobił, i nie zrobił z takim skutkiem. Z
@jokefake warto dodać, że In the court jest często uznawany za pierwszy prawdziwy prog-rockowy album. Gdzieś w 1967 wraz z powstaniem pierwszych grup progresywnych zaczął się wyścig o to, kto będzie bardziej progresywny. Muzyka zaczęła stawać się coraz bardziej ambitna. Pojawiło się The Nice i The Moody Blues, które czerpały z muzyki klasycznej, Pink Floyd, Yes, Jethro Tull coś tam eksperymentowali, nawet Beatlesi przestali koncertować i skupili się na robieniu muzyki. Jednak
Komentarze (89)
najlepsze
mea culpa