Taaaa.... czystek, wrotycz, komarnica - to jest może coś warte na miejskiego komara, który ma do wyboru pierdylion ludzi do kłucia i faktycznie poleci gdzie indziej, jeśli coś mu się TROSZKĘ nie podoba. W warunkach leśnołąkowych, gdy na jednego człowieka przypada pierdylion komarów, takie ludowe środki dają mniej więcej tyle, co paciorek albo obrazek z jakimśtam świętym do odstraszania komarów - jeśli ktoś baaardzo wierzy, to oczywiście widzi różnicę, ale trzeba naprawdę
@Jarek_P: Lampka UV za 20zł http://allegro.pl/lampa-na-komary-muchy-owady-insekty-ogrodowa-uv-i7173133321.html. Na serio jest najlepszym wyborem do sypialni i innych pomieszczeń. Bo płyny z elektrycznymi parownikami takie do kontaktu są skuteczne, ale nawet jeżeli podepnę je pod włącznik czasowy tak aby działały tylko w nocy w cyklu 21-23, 1-2 i od 3-5 to i tak głowa mnie boli. Moskitiera na okno jest ok, ale niemożna się z niego wychylić. Natomiast do zewnętrznego użytku tylko deet.
Mój wujek jest fantykiem wędkarstwa. Wiadomo woda - komary. Jeden z kolegów wędkarzy, bardzo nie lubił tych jakże miłych stworzonek. Pewnego razu zakupił jakiś, ponoć cudowny środek. Zasiedli na brzegu jeziora. Kolega spryskał się od stóp do głów. Zaproponował też wujkowi, ale on odmówił bo jakoś nigdy komary mu bardzo nie przeszkadzały. Nocne łowy rozpoczęte.
Tak jak wujek nigdy nie narzekał na parę dziabnięć, to tym razem, było to naprawdę niesamowite zjawisko, bo ... nie latał obok niego ŻADEN komar. NIC. Zero. A co u kolegi? A u kolegi wręcz magicznie. Pojawiły się komary.... W ilościach godnych plag biblijnych. Przez całą noc atakowały go kolejne eskadry komarów, niczym Luftwaffe Londyn podczas bitwy o Anglię. Nie było w mowy o wędkowaniu. Musiał zasłonić każdy kawałek skóry, żeby przetrwać ten atak. W końcu sobie odpuścił i poszedł spać do samochodu, bo naprawdę było to nie do wytrzymania.
@dasiekTB: jeśli to jest Truestory, to znaczy, że znam twojego wujka. Zna go też iluś moich kolegów, co ciekawe rozłożonych na przestrzeni wielu lat i na sporym kawałku Polski :) No i wujek musiał się przebranżawiać, bo był i wędkarzem i harcerzem i myśliwym i po prostu z panienką pod namiot tez jeździł.
@Markus1125: DEET jest słaby na kleszcze. Lepsza jest permetryna, ale tego się nie stosuje na skórę tylko namacza w roztworze tego ubranie i używa po wyschnięciu, podobno skutecznie zabija (nie tylko odstrasza) kleszcze nawet po paru praniach.
@NosaczZpassata: owszem i niech je źrą. Ale jeżeli jednego dnia mogę w domu zabić w lecie 20 komarów, to oznacza, że ktoś tu się #!$%@? i powinien się do roboty zabrać. Albo, że jest za dużo komarów. Niech giną, jest ich i tak za dużo.
Komentarze (85)
najlepsze
Bo płyny z elektrycznymi parownikami takie do kontaktu są skuteczne, ale nawet jeżeli podepnę je pod włącznik czasowy tak aby działały tylko w nocy w cyklu 21-23, 1-2 i od 3-5 to i tak głowa mnie boli. Moskitiera na okno jest ok, ale niemożna się z niego wychylić.
Natomiast do zewnętrznego użytku tylko deet.
Nocne łowy rozpoczęte.
Tak jak wujek nigdy nie narzekał na parę dziabnięć, to tym razem, było to naprawdę niesamowite zjawisko, bo ... nie latał obok niego ŻADEN komar. NIC. Zero.
A co u kolegi? A u kolegi wręcz magicznie.
Pojawiły się komary.... W ilościach godnych plag biblijnych. Przez całą noc atakowały go kolejne eskadry komarów, niczym Luftwaffe Londyn podczas bitwy o Anglię. Nie było w mowy o wędkowaniu. Musiał zasłonić każdy kawałek skóry, żeby przetrwać ten atak. W końcu sobie odpuścił i poszedł spać do samochodu, bo naprawdę było to nie do wytrzymania.
źródło: comment_CjqHyxPDxV5MjXIdY8p0fTAFlOvCFUsp.jpg
Pobierz