@ethanol Ja mam jedno pytanie, - jak już zaczynasz pić, to tak żeby utrzymać ten stan upojenia, czy to jest tak, że pijesz aż się nie #!$%@? ?
Motywacyjnie Ci powiem, że kiedyś rozmawialem z takim facetem z budowlanki, co był w ekipie montującej stolarkę okienną. Robiliśmy montaż w Wiedniu. Postawiłem im w knajpie kolację i porządne piwo na koszt firmy, a ten facet odmówił - Ja się go pytam, dlaczego nie
@taajniak: nie, nie piję do stanu nieważkości, raczej utrzymuję stan wielogodzinnego rauszu, ot tak żeby nie wytrzeźwieć. w sensie, jestem w stanie odebrać telefon, porozmawiać bez bełkotu, obiad ugotować. nie piję do nieprzytomności.
@Serdel: w zasadzie to alko było obecne zawsze, od kiedy pamiętam. a to piwko z kolegami po pracy, a to wino do kolacji, a to pół litra w piątek wieczorem, bo przecież tydzień był taki #!$%@? ciężki i resetu potrzeba, nie? no i to wieczne "no jak to się z nami napijesz?" - każdy to zna. przegapiłem ten moment, kiedy zrobił się z tego problem.
@paki82: nie. jak wpadam w ciąg, to wstaję rano z kacem jak #!$%@?, wtedy idę po następną i się zaczyna. wystarczy 100g żeby do końca dnia pochłonąć 500g. jak mam okresy, kiedy nie piję, problemu nie ma. potrafię nie pić tygodniami, a potem znowu jebudu!
jako ciekawostke podam ze bylem na odwyku (akurat ja nie od alkoholu) i alkoholicy - ja myslalem ze to tzw" czerwone nosy" co spotyka sie pod sklepem- a poznalem naprawde fajnych ludzi byli wsrod alkoholikow -wlasciciel firmy transportowej -sekretarka -ksiadz -rolnik -!terapeuta uzaleznien! -dziennikarz Wieele historii zostalo w Osrodku powiedzianych i naprawde dosc czesto tez alkoholizmu nie widac, bo niekoniecznie alkoholik to ciagle nawalony pod opor czlowiek. Czesto po 100ml - 200ml
@wdvefbrgn: jak pierwszy raz poszedłem na AA to się spodziewałem tam bandy meneli spod sklepu, a poznałem wiele fajnych osób, i to przede wszystkim takich, że w życiu byś nie pomyślał, że mogą być nałogowcami, a już szczególnie alkoholikami.
Serio to ja trochę nie rozumiem tego "przegapiłem ten moment, kiedy zrobił się z tego problem". Jak pijesz 2-3 dzień pod rząd to dla mnie jest problem, ja wódkę pije 2 razy w roku. Mam pełno takich znajomych, co to piją 4-5 razy w tygodniu, ale dla nich to nie jest problem. Trzeba być chyba debilem, żeby pić 2-3 dni pod rząd i uważać, że to jest spoko, normalne.
@Brother_of_Steel: nie uważam, że to jest spoko. mam natomiast mnóstwo znajomych, którzy walą 2-3 dni pod rząd i uważają, że to jest normalne i spoko. są na najlepszej drodze, żeby wylądować tam, gdzie ja,
Ale zdajesz sobie sprawę, że któregoś dnia obudzisz się z tak czerwonym i opuchniętym ryjem, że już z daleka będziesz świecić nosem jak semaforem: uwaga alkoholik? U mojego nieświętej pamięci taty taka przepita morda zrobiła dosłownie z dnia na dzień. On myślał, że nikt nie zauważy, a widzieli wszyscy. Najgorsze, że w pewnym okresie przestał nawet zauważać jak bardzo nienawidzą go własne dzieci.
Jestem ukrytym alkoholikiem (ale to BRZMI). Nie piję wódki tylko piwa. Prowadzę własną firmę i wygląda to tak: wstaję rano 2-3 piwa potem mała drzemka a potem browary do 2 w nocy. Żona 2 dzieci itp. Jak przestać?
@Jade: to jest akurat ciekawe, bo ja się ukrywałem z tym bardzo skutecznie do pewnego momentu. zorientowali się jakiś czas temu i zrobili rzecz najgłupszą z możliwych - udawali, że problemu nie ma. jak z pierdnięciem w towarzystwie. a należało wziąć za łeb i zatargać do lekarza wtedy.
Bardzo przydatne AMA. Wielu osobom mogą się otworzyć oczy, szczególnie panom którzy twierdzą, że piwko po pracy każdego dnia to nic złego. Ja nie mówię, że nie można bo można ale w momencie gdy MUSIMY wypić i mamy mocne parcie na piwko to jest to już zalążek problemu. Sama sobie trzasnę piwko raz na jakiś czas ale nie robię tego regularnie. W pracy panowie się czepiają no bo "kupiłem drugi czteropak w
Komentarze (797)
najlepsze
Motywacyjnie Ci powiem, że kiedyś rozmawialem z takim facetem z budowlanki, co był w ekipie montującej stolarkę okienną. Robiliśmy montaż w Wiedniu. Postawiłem im w knajpie kolację i porządne piwo na koszt firmy, a ten facet odmówił - Ja się go pytam, dlaczego nie
nie, nie piję do stanu nieważkości, raczej utrzymuję stan wielogodzinnego rauszu, ot tak żeby nie wytrzeźwieć. w sensie, jestem w stanie odebrać telefon, porozmawiać bez bełkotu, obiad ugotować. nie piję do nieprzytomności.
ale w budowlance to dopiero piją wszyscy, nie?
ja mam dokładnie odwrotnie. jak wstaję rano, i mnie #!$%@?, to MUSZĘ iść do sklepu po następną.
w zasadzie to alko było obecne zawsze, od kiedy pamiętam. a to piwko z kolegami po pracy, a to wino do kolacji, a to pół litra w piątek wieczorem, bo przecież tydzień był taki #!$%@? ciężki i resetu potrzeba, nie? no i to wieczne "no jak to się z nami napijesz?" - każdy to zna. przegapiłem ten moment, kiedy zrobił się z tego problem.
nie. jak wpadam w ciąg, to wstaję rano z kacem jak #!$%@?, wtedy idę po następną i się zaczyna. wystarczy 100g żeby do końca dnia pochłonąć 500g. jak mam okresy, kiedy nie piję, problemu nie ma. potrafię nie pić tygodniami, a potem znowu jebudu!
-wlasciciel firmy transportowej
-sekretarka
-ksiadz
-rolnik
-!terapeuta uzaleznien!
-dziennikarz
Wieele historii zostalo w Osrodku powiedzianych i naprawde dosc czesto tez alkoholizmu nie widac, bo niekoniecznie alkoholik to ciagle nawalony pod opor czlowiek. Czesto po 100ml - 200ml
jak pierwszy raz poszedłem na AA to się spodziewałem tam bandy meneli spod sklepu, a poznałem wiele fajnych osób, i to przede wszystkim takich, że w życiu byś nie pomyślał, że mogą być nałogowcami, a już szczególnie alkoholikami.
nie uważam, że to jest spoko. mam natomiast mnóstwo znajomych, którzy walą 2-3 dni pod rząd i uważają, że to jest normalne i spoko. są na najlepszej drodze, żeby wylądować tam, gdzie ja,
ja sobie ze wszystkich tych konsekwencji zdaję sprawę. i niczego to nie zmienia.
zacznij od AA. tam usłyszysz takie historie, że z miejsca Ci się odechce. są tam tacy, co mają jeszcze gorzej.
to jest akurat ciekawe, bo ja się ukrywałem z tym bardzo skutecznie do pewnego momentu. zorientowali się jakiś czas temu i zrobili rzecz najgłupszą z możliwych - udawali, że problemu nie ma. jak z pierdnięciem w towarzystwie. a należało wziąć za łeb i zatargać do lekarza wtedy.