Sprawa Boronaliego, czyli jak studenci "nowoczesną sztukę" wyśmiali
Kto dzisiaj nie wzburza się na widok dzieł typu "Czarny kwadrat" Kazimierza Malewicza? Jak widać, podobny stosunek do "nowoczesnej sztuki" mieli nasi dziadowie równo sto lat temu.
sgsman z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 63
Komentarze (63)
najlepsze
Norman Cousins, były wydawca „Saturday Review”, przy pomocy swoich studentów obesłał renomowane amerykańskie wydawnictwa tekstami literackimi, proponując je do druku. Dał, między innymi, trzy rozdziały „Wojny i pokoju” Tołstoja, kilka sonetów Szekspira, duże fragmenty prozy Faulknera, Steinbecka i Hemingwaya, nie pamiętam wszystkiego, lecz wszystko to były arcydzieła literatury światowej. Nie dość, iż żadne wydawnictwo nie rozpoznało nadesłanej im poezji oraz prozy, to jeszcze wszystkie te wydawnictwa odrzuciły proponowane im teksty, jako czyste grafomaństwo, literacką tandetę niegodną
druku. Werdykt był dziełem renomowanych ekspertów, zajmujących stołki „redaktorów”(...).
Eksperyment
A za sto lat, jakiś "krytyk i znawca" będzie mi metaforyzował każdy ruch jego pędzla, co chwilami powoduje we mnie odruch wymiotny.
Nie słuchaj krytyków. To banda szarlatanów i zadufanych w sobie pijawek, którym się wydaje, że wiedzą lepiej od artysty co chciał przekazać. Sztuka ma to do siebie, że nie poddaje się zmierzeniu, zbadaniu, wydaniu dokładnej listy wszystkich interpretacji i wyczerpaniu tematu. Sztuka polega na subiektywnym odczuciu - na tym, co ty, jako widz, czujesz widząc obraz. Nie dawaj sobie wcisnąć żadnych dodatkowych pośredników - jedyną rzeczą, która powinna oddzielać od ciebie umysł twórcy jest medium, za pomocą którego dokonał odpowiedniego
Horror!
Komentarz usunięty przez moderatora
ps: zdaje się że jest reklama w TV jak to para odwiedza muzeum, udaje się do wyjścia i napotyka grupkę ludzi omawiająca właśnie "współczesną sztukę" która okazuje się być wieszakiem na okrycia
;)
Ten drugi "obraz" jest akurat zaj!$isty!
Dość już tej analizy...
Dlatego dziełem sztuki może być przedmiot codziennego użytku albo bałagan na moim biurku, pod warunkiem, że refleksja nad tym choć trochę, choć na chwilę zmieni moje życie. Specjalne otoczenie, tj. muzeum jak tu opisujesz i bardziej nastrajający do refleksji nastrój powoduje, że nawet nad taką głupią kartką jesteś w stanie choć chwilę pomyśleć, już
Ale więcej takich prowokacji by się przydało.
Jak na osła niezłe :)