Cześć Mirki i Ulęgałki!
Nie jest dobrze, oj niedobrze! Sprowadzony na skraj rozpaczy piszę do Wykopu, bo nie wiem już co mam zrobić. Zabicie się nie wchodzi w grę a nawet usunięcie konta nie rozwiąże problemu. Mieszkam w Bydgoszczy i od ponad 2 lat nie mogę się wybudować! Najpierw myślałem, że to tak hop siup, wezmę sobie do pomocy kogoś kto poszukuje pracy i zrobimy razem. Plan z pozoru bez sensu, bo powinienem zarabiać w zawodzie jako programista. No ale cóż, miało to być w ramach odpoczynku od programowania, a poza tym robiąc z kimś mogę wszystkiego dopilnować. Szło nawet nie najgorzej. Wybudowaliśmy garaż, ścianki, wieniec, więźba dachowa, na to płyty, papa, kontrłaty, łaty, dachówki. Po półtora roku pracy na budowie, gdy wydawało się, że pójdzie już z górki, a ja miałem już dość ciągłego wkręcania wkrętów, postanowiłem wrócić do zawodu a prace kontynuować miał mój pracownik.
Niestety, pracownik zaczął przychodzić do pracy coraz później a wychodzić coraz wcześniej. Coraz więcej gawędził przez telefon, coraz mniej robił. W końcu rozstaliśmy się i zaczął się dramat. Pierwsza firma, którą wziąłem brała kupę kasy a robiła byle jak i krzywo. Kolejna to jeszcze większa porażka. "Szef" podpisał umowę nawet z kara umowną itp. No i zamiast przyjść do pracy w terminie zaczęło się jego "pasmo nieszczęść" ;). Zapalenia płuc, śmierć ojca a potem wypadek samochodowy. Albo gość kreci, albo jest największym pechowcem na świcie.
Wziąłem więc kolejną "firmę". Młody chłopak, 20 lat, robi dobre wrażenia. Na wszystkim się niby zna. Chciał nawet miedziane rurki lutować, bo trzeba było przerabiać instalację. Na próbę zrobił dobrze, pozwoliłem mu grzebać w instalacji. Powiem krótko - pracę na 3 godziny robił... 3 dni. Ciągle coś ciekło, rozkuwał, przeczyszczał, spawał na nowo itp. Potem miał ogrzewanie podłogowe robić. Myślał, że nie da się zrobić spirali bez krzyżowania rurek. Zalał betonem, jak "wyrównał" to pożal się boże. Górki jakieś pozostawiał. "Jak Ty na to będziesz kładł płytki?" zapytałem. "To sie skuje" - odpowiedział. Musiałem mu krok po kroku pokazywać jak wylewkę robić. Ogólnie źle szło i znowu musieliśmy się pożegnać.
Ludzie! Co ja mam robić? Renomowane firmy mają terminy po pół roku do przodu, a ci co mają w miarę rozsądne terminy knocą wszystko :(. Z żoną gnieździmy się z dwójka dzieci na 40 metrach kwadratowych, a ja nie mogę dokończyć budowy. Serio - dlaczego nikt nie chce normalnie, sensownie pracować? Aż mam ochotę sam znów rzucić programowanie i zając się budową, ale robię niezwykle ciekawe i innowacyjne rzeczy. Przecież to paranoja, żebym porzucił to co naprawdę umiem na rzecz budowy tylko dlatego, że nie mogę znaleźć ludzi. Co radzicie? Może ma tu ktoś firmę albo jest specjalistą? A może macie jakieś inne rady? Pomóżcie!
Komentarze (10)
najlepsze