Brzy(t)ka Europa
Francuzi nienawidzą Polski
Wiedza Francuzów o Polsce, tych przeciętnych i tych więcej wykształconych, zawsze była więcej niż nikła. Zważywszy, że Paryż od Warszawy dzieli tylko 1368 kilometrów nie da się tego wyjaśnić inaczej jak lenistwem umysłowym Francuzów i wstrętem do wysiłku umysłowego.
No dobrze, zdobywanie wiedzy nie jest obowiązkiem, ale dlaczego i za co oni nas tak nie lubili i nadal nie lubią? Przesadzam?
Nienawidzę twoich równin,
W których nigdy śnieg nie taje.
Wstrętnym mi jest i twój naród,
I powietrze, i zwyczaje.
Napisał te słowa w XVI wieku niejaki Philippe Desportes, dworzanin elekcyjnego króla Polski Henryka Walezego. Przebywał w Polsce trochę więc musiał wiedzieć, że śnieg leży tu najwyżej 4 miesiące - więc chęć obsmarowania Polski widoczna jak na dłoni. Zresztą, kto wie z jakich przyczyn tak nasz kraj znielubił, faktem jest, że i dzisiaj wielu Francuzów jest pewnych, że po ulicach Warszawy spacerują białe niedźwiedzie.
Skąd by mieli jednak wiedzieć, że to nieprawda. We francuskich podręcznikach historii i historii kultury Polska w ogóle nie występuje (tak!). Przepraszam, w siedmiusetstronicowej „Historii kultury francuskiej (Georges Duby i Robert Mandrou) Polska występuje sześć razy, ale zaledwie jako nazwa państwa i raz poświęcono jej dwa (!) zdania. W „Historii Francji” Lefebvre’a, Pouthasa i Baumonta taki kraj europejski jak Polska nie istnieje.
Zawsze byliśmy dla Francuzów krajem dziwacznym, dalekim i egzotycznym, z obfitymi opadami śniegu, mrocznymi lasami zamieszkałymi przez żubry i bagnami, trochę jak Amazonia, trochę jak dzika Afryka. Wyglądem nie przypominaliśmy prawdziwych Europejczyków – łaziliśmy ubrani w długie stroje ( żupany i sukmany), nosiliśmy długie wąsy, podgolone głowy. „Od czasu do czasu gromadzili się w piwnicach miejskich domów, w głębi lasów czy kopalni soli, pełnych przedziwnych rzeźb, i chóralnie śpiewali tęskne pieśni zakazane przez tyrana. Ich kobiety… piekły chleb, nędzny razowy chleb, dla mężczyzn idących w bój, których nazywano „kosynierami” albo” żniwiarzami nocy”, co brzmiało jeszcze bardziej fantastycznie”. Nie wiadomo śmiać się czy płakać – są to prawdziwe wspomnienia z dzieciństwa współczesnego Francuza i stereotyp Polaka z jakim wtedy się spotykał.
Co jeszcze o nas wiedzą Francuzi: owszem jesteśmy odważni, ale bliscy szaleństwu, (przecież Francuzi w 1939 roku za Gdańsk nie mieli zamiaru umierać, a w maju 1940 roku nawet za swój kraj - słodką Francję) , konie, szable i kosy to nasza broń, do nieprzytomności zapijamy się wódką, jesteśmy obskurnymi katolickimi fanatykami i największymi w świecie antysemitami (to wręcz nasza wrodzona cecha jak Niemców pracowitość, czy Francuzów elegancja, choć to we Francji pali się synagogi, nie w Polsce).
Francuscy politycy, w większości byli nieprzychylni Polsce. Szczególnie mocno widoczne jest to teraz, wymienienie wszystkich negatywnych opinii o naszym kraju wygłoszonych przez francuskich prezydentów, premierów i ministrów, ludzi kultury czy rozrywki zajęłoby kilkanaście stron drobnego druku.
Casimir Perier, premier Francji w czasach, kiedy w Polsce wybuchło powstanie listopadowe w 1830 r. (które ocaliło Francję przed wojskową interwencją Rosji) powiedział o Polakach: „Bunt jest zawsze zbrodnią. Francja nie pozwoli na to, aby jakikolwiek naród miał prawo zmuszać ją do walki o niego” . Ludwik Filip, król Francji stwierdził nawet brutalniej: „To nam o wiele bardziej niż zwycięzcy spod Warszawy (rosyjskiemu generałowi Paskiewiczowi) powinien podziękować rząd rosyjski za zdławienie polskiego powstania”. Pod koniec XIX wieku wystarczało być Polakiem, aby znaleźć się na listach podejrzanych przez policję francuską. Ważniejszy dla Francji był sojusz z carem i Rosją, dlatego politycy francuscy ani słowem nie wspominali o sprawie polskiej, w obawie by nie rozdrażnić rosyjskiego niedźwiedzia, na długo oddali rządowi carskiemu monopol na sprawy polskie i umyli ręce.
Pewnie mało kto w Polsce wie, że Francja, podczas I wojny światowej jako ostatnia zajęła się sprawą niepodległości Polski
Przypomnijmy jeszcze francuskie hasło z 1939 r. „nie będziemy umierali za Gdańsk”. I dość już na tym.
Jeszcze tylko dwa przykłady francuskiej niechęci do Polski:
1. Francuski szantaż wobec Polski - Wy macie zasady (o Polsce), my mamy fundusze strukturalne. Prezydent Hollande na spotkaniu przywódców europejskich 09.03. 2017 r.
2. Juppe: Polska nie dojrzała do Unii Europejskiej. Albo przyjmiecie „wartości europejskie", albo wypadniecie z UE – grozi kandydat w wyborach prezydenckich w 2017 r.
Stosunek Francuzów do Polski w ostatnich czasach jeszcze bardziej się zaostrzył. To uwolniło języki. Ludzie zaczęli głośno mówić o Polsce to, co do tej pory po cichu o niej myśleli. To nie nasza opinia, tak mówi rodowity Francuz, Jacques Rupnik, wykładowca paryskiej Sciences.
Martwić się? Skądże – dlaczego mamy czuć się sfrustrowani z powodu opinii niedouczonej, histerycznej i schizofrenicznej nacji (histerii Francuzów bał się kanclerz Niemiec Adenauer, dlatego chciał wciągnąć do Wspólnoty Europejskiej zdroworozsądkowych Brytyjczyków.)
Część historyczna na podstawie Jerzego W. Borejszy
Komentarze (90)
najlepsze
Polska, pod wieloma względami, wydawała się wtedy bardziej rozwinięta niż Francja, kwitły polskie dwory magnackie, kultura w ogóle była inna niż we Francji. Henryk Walezy miał być pod dużym wrażeniem.
– W tamtym czasie, gdy Henryk
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie lubię słodkich win. Tylko wytrawne.
O tym właśnie mówię. W świadomości dużej części ludzi, może nawet większości (?), to mało znaczące zadupia z perspektywy Polski. Tak samo jak my z perspektywy Francji.
Trzeba też pamiętać, że od XIVw, a do XVII w mieliśmy całkiem niezłe stosunki z Francuzami i trwałą wymiana kulturowa. Po rozbiorach to własnie do Francji uciekło najwięcej
A komu są na rękę skłócone państwa Europejskie? możemy się tylko domyślać :)
Wow, chyba właśnie wziąłem udział w wojnie informacyjnej :)
U nas przecież można reklamować się w ten sam sposób. Wynajmujesz firmę która na forach szkaluje produkty konkurencji albo chwali twoje produkty.
Czemu nie miało by to działać w polityce? Zresztą to działa już od dłuższego czasu.
W ten sposób baaardzo tanim sposobem można mieć wpływ na ludzi. Nie trzeba utrzymywać gazety, telewizji. Wystarczy garstka ludzi
To tyle o Serbii, na maturze miałem piątkę.
znają Serbię, bo byli na wakacjach w Jugosławii? Po pierwsze, w PRL za granicę jeździło niewiele osób a jeśli coś wiedzą, to raczej o bazarach i Tito. Po drugie, mamy tak samo głęboko inne kraje, jak Francja ma głęboko nas. Po trzecie wreszcie, autor tej notki leczy kompleksy plastrami z historii i obrażaniem innej nacji. Nie muszę mierzyć czasu stosowania sztućców i bielizny, żeby być dumną
Komentarz usunięty przez moderatora