The Prodigy - Out Of Space
Rok 1992. Ten sam czas co ostatni wielki album rockowy (nevermind nirvany 1991) czy debiut RATM (1992). Początek nowej ery w muzyce. Detronizacja rocka, koniec kultu gitary, czas gdy elektronika kojarząca się najwyżej z Kraftwerkiem czy electro definitywnie ujrzała na światło dzienne.
![bibsz](https://wykop.pl/cdn/c3397992/bibsz_op54oXbriF,q52.jpg)
- #
- #
- 116
Komentarze (116)
najlepsze
czas gdy elektronika kojarząca się najwyżej z Kraftwerkiem czy electro definitywnie ujrzała na światło dzienne.
Klubowa i taneczna elektronika ujrzała światło dzienne już, dużo, dużo wcześniej. Nie wydaje mnie się by album The Prodigy przyniósł jakiś przełom - no może dla tych co pierwszy
1. kult gitary skończył się o tyle że żaden rockowy band nie sprzedał już albumu w takiej ilości jak zrobiła to Nirvana.
2. Tangerine dream był mimo wszystko mało znany. Klaus schulze, Brian Eno także. To nie był mainstream.
3. Klf, orb, orbital, fsol, Richard d James to jest w praktyce ta sama fala muzyki co Prodigy. Grali gdzieś po garażach ale sukces komercyjny osiągnęli na początku lat 90. Z zresztą
Chociaż "Music for the Jilted Generation" też pełno hitów posiadał, "Poison" i
"No Good" na pewno są w mojej osobistej top 10.( ͡° ͜ʖ ͡°)
Ee, bzdura. Przecież elektronika była na topie już w latach 80 (wszystkie te nowe fale i synthpopy) równolegle do szczytowania gitarowego rocka. Początek "detronizacji" rocka to tak naprawdę dopiero druga połowa lat 90, a pełną gębą okres po 2000.
Nienawidze momentu 3:59 :>
Chyba że chodzi ci ogólnie o Underworld. Albo że po raz pierwszy słuchałeś obydwu w tym samym czasie ;]
Co najwyżej "Przeanalizowany w parę minut".