Jak dla mnie to wkręt grubymi nićmi szyty, taka sytuacja jest nie do pomyślenia w gronie rozumnych przyjaciół. Przenoszenie analogiczności sytuacji z małej grupy przyjaciół i ekstrapolacja tego na skalę gospodarki krajowej uważam za przesadę literacką.
Analogia jest jedynie taka, że w bajce odchodzi 1 przyjaciel, w rzeczywiśtości: każdy biznesman zastanawia się czy nie wybyć ze swoją forsą za granicę. I to nie tylko Ci najbiedniejsi. Mam znajomego który krzyczał "a ostatni zgasi światło". Dzisiaj tak nie krzyczy, bo go to lotto co się dzieje w Polsce, gdy on sobie pracuje (bodajże) w Hiszpani (nie znając języka).
Rozumiem, o co chodzi autorowi, ale niestety to nie jest takie proste jak mogloby sie wydawac. Moznaby zapytac czemu jednego stac na fundowanie innym obiadu, a reszta na jego kupno nie moze sobie pozwolic.
Komentarze (37)
najlepsze
Rozumiem, o co chodzi autorowi, ale niestety to nie jest takie proste jak mogloby sie wydawac. Moznaby zapytac czemu jednego stac na fundowanie innym obiadu, a reszta na jego kupno nie moze sobie pozwolic.