Dziadek Tadek i jego siostra Irena
Mówili o niej „ Nasza Mateczka”. Walczyła o wolną Polskę, ratując od śmierci setki uwięzionych patriotów. W uznaniu tych zasług płk Kazimierz Tumidajski ps. "Marcin", komendant Lubelskiego Okręgu AK, odznaczył Irenę Antoszewską-Rembarz Złotym, Srebrnym i Brązowym Krzyżem Zasługi z Mieczami, a prezydent RP prof. Lech Kaczyński w 2006 r. Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
To tylko niektóre z odznaczeń, którymi uhonorowano zmarłą w wieku 96 lat mjr Irenę Antoszewską-Rembarz ps. "Danuta", "Kalina", ostatniego członka Komendy Lubelskiego Okręgu Armii Krajowej. Za niesienie pomocy więźniom reżimu hitlerowskiego i komunistycznego spędziła w ubeckich więzieniach blisko cztery lata.- (notka z internetu)
Dwie nietuzinkowe historie.
Historie życia bardzo bliskich mi ludzi, które właśnie dzisiaj chcę opowiedzieć, w podziękowaniu za to wszystko czego się od Nich nauczyłam, dorastając przy nich.
Do siódmego roku życia wychowywali mnie Dziadkowie-Babcia Kazia i Dziadek Tadek. Mieszkaliśmy w Tomaszowie Lubelskim, gdzie Dziadek został oddelegowany do pracy w tamtejszej mleczarni.
Każdego lata Dziadkowie zabierali mnie do Gdyni. W Gdyni mieszkały dwie siostry Dziadka: Irena i Lucyna oraz brat Edmund. Zatrzymywaliśmy się głównie na Świętojańskiej 139 – u Lucyny albo na Świętojańskiej 55 - u Ireny. Obie Panie świetnie gotowały i nie było mowy, żeby nie wrócić do domu w porze obiadowej.
Po posiłku był zawsze czas na długie rozmowy. Wszystkie wieczory były do siebie podobne. Dziadek i Ciocia Irena całymi godzinami rozmawiali. Wspominali czasy okupacji niemieckiej i lata powojenne. Od małego przysłuchiwałam się tym opowieściom. O AK, o tym jak Ciocia pomagała więźniom na Majdanku, o więzieniu na Zamku, o ludziach, którzy przesłuchiwali Ciocię. Pamiętam powtarzające się nazwiska. Były to opowiadania, których się nie zapomina…
Ciocia Irena była piękną kobietą. Roztaczała wokół siebie niesamowitą aurę. Zawsze wyprostowana, czarno-krucze, gęste włosy, upięte w kok i piękny niski głos. Miała niesamowitą pamięć do szczegółów. A opowiadała używając pięknej polszczyzny. Miałam to szczęście, że mnie bardzo lubiła, darzyła sympatią i zaufaniem. Po śmierci Dziadka Tadka pisała do mnie piękne listy i troszczyła się o całą moją Rodzinę.
Po tych dziecięcych, budzących sentyment wyjazdach z Dziadkami, obecnie prawie każdy urlop spędzamy w Gdyni. Dokąd żyła Ciocia Irena jej dom był dla mojej rodziny zawsze otwarty. Czekała na nas z pysznym obiadem i konfiturami z jej ukochanej działki. I znowu był czas na rozmowy o tamtych latach. Ciocia Irena bardzo polubiła mojego męża i nasze dzieci. Pod koniec Jej życia spędziliśmy tydzień w jej gościnnym domu. Żałujemy, że nie nagraliśmy tych rozmów. Wielka szkoda. Wydawało nam się, że Ciocia będzie żyła wiecznie…
Kilka dni temu wyjęłam wszystkie listy, które otrzymałam od Niej i przeglądałam ksero dokumentów, które mi wysłała. Poszłam spać o drugiej nad ranem. Oto fragment jednego z listów:
„ (...)A zwyczaj był taki, że każdego dnia myłyśmy podłogę w celi ponieważ spałyśmy na gołych deskach dlatego podłoga musiała być czysta. Cały dzień 32-e kobiety deptały po tej podłodze, a wieczorem trzeba było kłaść twarz na gołą podłogę. Nie było też łyżek, ani misek tylko puszki po konserwach. Gorzej było, jak za okupacji niemieckiej. Kiedy siedział Tatuś, Tadzik i Stryjek więźniowie spali na pryczach i mieli miski i łyżki, a podczas okupacji sowieckiej zafundowali nam swoje metody.
Podczas siedzenia w Gdańsku na U.B. nie chciałam podać adresu Tadzika. Ukarano mnie 48 godzinnym karcerem. Skutek był taki, że cały czas gorączkowałam i żeby ratować mi serce wycięto mi migdały oczywiście bez znieczulenia na żywca. Jak widzisz władze ludowe zahartowały mnie życiowo. Jak na złość długo żyję i w dalszym ciągu mówię okrutną , wstydliwą prawdę z czasów PRL-u.”…
Pod koniec życia Ciocia Irena została doceniona. Do Gdyni przyjechała delegacja z kancelarii prezydenta. Wręczono Jej Medal Prezydenta Miasta Lublina - „W uznaniu zasług wniesionych działalnością niepodległościową oraz pracą na rzecz ocalenia dziedzictwa narodowego i pamięci Lublina” ( Lublin, 3 lipca 2006 r.) Dostałam ksero tego dokumentu w jednym z listów.
W 2006 roku otrzymała Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. To jedno z najwyższych polskich odznaczeń nadał na wniosek wojewody lubelskiego prezydent RP prof. Lech Kaczyński. Uzasadnienie było następujące:
Irena Antoszewska-Rembarzowa, urodzona w 1913 r., po wybuchu II wojny światowej już w listopadzie 1939 r. związała się z konspiracją niepodległościową. W 1941 r. przeszła do ZWZ AK, w którym w 1942 r. została zaangażowana do pracy w Okręgowej Centralnej Opiece Podziemia krypt. „OPUS” powołanej przez komendanta Okręgu Lubelskiego AK „Marcina” Kazimierza Tumidajskiego. Pełniła tam funkcje kierownicze, sprawując je również po tzw. wyzwoleniu w okresie działalności WiN. Była jedną z najaktywniejszych działaczek konspiracyjnych Lubelszczyzny, niosąc pomoc uwięzionym i ich rodzinom. Organizowała wysyłkę paczek do więźniów Zamku Lubelskiego, niemieckich obozów koncentracyjnych na Majdanku, w Oświęcimiu i Ravensbruck. Paczki te wielu osobom pozwoliły przeżyć obóz. Działalności swej nie zaprzestała po tzw. wyzwoleniu, pomagając uwięzionym prze NKWD i UB żołnierzom AK, a także wspierając rodziny uwięzionych i zagrożonych aresztowaniem. Była trzykrotnie więziona przez NKWD i UB. Poddawana okrutnym śledztwom, przetrzymywana była w więzieniu w sumie ponad 4 lata, choć ani razu nie została skazana przez sąd.”
- Irena Antoszewska-Rembarzowa jest niekwestionowanym autorytetem, świadkiem historii, osobą kształtującą dzieje Ojczyzny i przekazującą pamięć o nich potomnym- powiedziała Zofia Leszczyńska, prezes lubelskiego okręgu Związku Żołnierzy AK, znana historyk, kustosz pamięci narodowej.
Ciocia Irena Antoszewska-Rembarz zmarła 11 marca 2009 roku.
Gdynia, 10 lipca 2004r.
Kochana Asiu!
….”Jeżeli istnieje życie pozagrobowe to Tadzik będzie się cieszył, że jesteśmy sobie życzliwe”
Ciotka Irena - Dziadek Tadek - Tadeusz Antoszewski, ps.”Twierdza” odznaczony Krzyżem Armii Krajowej – (Nr.11753 ) Londyn 13 marca 1973 r
legitymacja Związku Więźniów Politycznych Okresu Komunistycznego 1939-1989 (Nr 663)
Komentarze (1)
najlepsze