Nokię 150-kę mam do dzisiaj, za używaną dałem 2 tyś. w przeliczeniu na dzisiejsze. Zarobiła na siebie, jeszcze wtedy, wyobrazcie sobie, nie miałem szans na zainstalowanie stacjonarnego. W terenie jak ktoś chciał zadzwonić brało się 5 zeta za rozmowę (krótką) albo 2 za minutę :-)
miałem w tych latach podobny sprzęt, nokia bez slotu na kartę, bateria złożona była z 5 zielonych, akumulatorków - paluszków co sprawiało, że te cudeńko ważyło coś koło pół kg, zasięg zerowy, żeby gdzieś się dodzwonić trzeba było się chwycić drzewa lub najlepiej słupa elektrycznego, ale i tak dodawała +10 do lansu..
"Wielu europejskich krajach w programie nauki jazdy poświęca się sporo miejsca na opanowanie sztuki jednoczesnego kierowania samochodem i prowadzenia rozmowy telefonicznej"
Pięciosekundówki były w Erze. Ludzie dzwonili do siebie na 5 sekund wyglądało to trochę jak rozmowa przez krótkofalówkę.
Ci, którzy mieli telefony na kartę zostawiali sobie jakąś minimalną kwotę i puszczali sygnały do tych, którzy mieli abonament albo więcej kasy na koncie, żeby oddzwonili. Poza tym wysyłało się sygnał tylko po to, żeby np. o sobie przypomnieć. :)
To wszystko miało jednak miejsce jakoś w latach 98 - 99, po wejściu GSM
Nieprawda, pamiętam, że były tzw "pięciosekundówki"- przynajmniej w 1999, jak kupiłem sobie pierwszą komórkę - pierwsze 5 sek. rozmowy bez naliczania opłat. Można było sobie pogadać za darmo, rozłączając się co chwilę :)
Telefony komórkowe to spisek przeciwko facetom ... ja nie wiem jak bym nie tłumaczył, prosił itd., to jakimś trafem moja żona zawsze potrafi wygadać na tym 3 razy więcej niż ja na swoim. I potem płać panie rachunki ... "ale ja tylko chwilkę z Madzią rozmawiałam" - a w rachunku to było 45min. Ech kurde ...
Pierwszy telefon mojego ojca przypominał raczej walizkę :D otwierało się ją, podnosiło słuchawkę i wykręcało numer. Na początku lat 90tych kupił sobie Nokie, mam ją do dziś:
chyba wszyscy tutaj z pokolenia transformacji (ja przynajmniej tak)
pamietam jak byla moda na noszenie tel przy pasku, tak zeby wszyscy widzieli. nawet jesli tel byl zepsuty, to liczylo sie ze byl. kosmicznie drogie rozmowy, chyba cos ok2,5zl.
Dodam co do nowości, jak byłem w styczniu 2002 roku w Tokio to wszędzie naokoło były telefony z kolorowymi wyświetlaczami i aparatami/kamerkami co u nas dane było nam zobaczyć dopiero ok. pół-rok później w Nokii (nie pamiętam modelu). Nawet jeden telefon znaleźliśmy, zgubiony w kolejce górskiej (Disneyland). Dla nas to była prawie kosmiczna technologia, taka fajna "muszelka" Panasonica. Nawet ktoś zadzwonił na nią ale zaraz oddaliśmy obsłudze - inny standard, u nas
Komentarze (83)
najlepsze
Pensja minimalna wynosiła około 300 nowych złotych.
Blad' - a miało być tak pięknie!
bo odwraca uwagę
bo jedna ręka zajęta
papierochy
Ci, którzy mieli telefony na kartę zostawiali sobie jakąś minimalną kwotę i puszczali sygnały do tych, którzy mieli abonament albo więcej kasy na koncie, żeby oddzwonili. Poza tym wysyłało się sygnał tylko po to, żeby np. o sobie przypomnieć. :)
To wszystko miało jednak miejsce jakoś w latach 98 - 99, po wejściu GSM
I pomyśleć, że dzisiejsza młodzież nie może zasnąć bez telefonu w ręku.
Badania (męskiej) połowy ludzkości to potwierdzają, od wieków...
http://img22.imageshack.us/img22/1236/clipboard01ii.jpg
:)
chyba wszyscy tutaj z pokolenia transformacji (ja przynajmniej tak)
pamietam jak byla moda na noszenie tel przy pasku, tak zeby wszyscy widzieli. nawet jesli tel byl zepsuty, to liczylo sie ze byl. kosmicznie drogie rozmowy, chyba cos ok2,5zl.
z