Bardzo ma ważki problem. A dlaczego miałbym odpowiadać dzień dobry jego dziecku, jemu, czy komukolwiek? Nie znam tych ludzi i naprawdę nie chcę ich poznać. Mam ich po prostu w głębokim poważaniu.
Dlaczego miałbym udawać, że jest inaczej i strasznie ich kocham? Jak chcecie sztucznej, robionej z przymusem grzeczności - można się do USA przenieść i pytać "how are you" każdego menela na ulicy.
Ja sobie cenię dystans do obcych mi ludzi. Socjologiem nie jestem ("..gadam sobie na bicie"), nie podnieca mnie wizja społeczeństwa braci i sióstr. Już kiedyś było "towarzyszu" i nie zamierzam do tego wracać.
Nie chcesz, nie odpowiadaj. Tylko nie dziw się później, że w różnych sytuacjach nieznajome ci osoby będą dla ciebie niemiłe, bo przecież nie mają ochoty z tobą rozmawiać i mają cię "w głębokim poważaniu". Zostanie Ci jedynie rozmowa z ludźmi na poziomie formalnym no i może rodzina (chociaż rodzina też może cię mieć gdzieś).
Każdy może mieć gorszy dzień i nie zawsze ma ochotę do odpowiedzenia na dzień dobry, ale trochę życzliwości
Ja rzadko odpowiadam bo zawsze nachodzi mnie myśl "Dobry dzień to był wczoraj jak mnie nie było w pracy" ale czasami bo kultura wymaga ograniczam sie do "dobry"
Poza tym on sam też chyba za bardzo nie jest rozwinięty. Robi mu się przykro jak ktoś mu nie odpowiada więc wmawia sobie, że mówi to do siebie... Co za ludzie.
Nie wyobrażam sobie aby wchodząc do sklepu moje dziecko zaczynało drzeć ryja we wszystkich językach. Ciekawe czy autor bloga zwraca także uwagę ludziom w sklepie że są nieuprzejmi, kiedy wchodzi tam sam, mówi "dzień dobry" a nikt nie odpowiada.
Ponadto, spodobał mi się akapit:
"Powoli, ale ludzie się zmieniają. Najczęściej dobre maniery mają pracownicy sklepów (niektórzy witają się z moją córką i zapraszają ją do kącika zabaw), kelnerzy w restauracjach (proponują jej
Przyciskanie kogoś brzuchem do ściany windy wydaje mi się o wiele większą oznaką braku dobrego wychowania, niż nieodpowiadanie na dzień dobry jakiejś rozwrzeszczanej dziewczynki. A okłamywanie własnego dziecka i wmawianie mu, że w Polsce są sami obcokrajowcy bez znajomości języka jest już skrajną głupotą.
Idąc tokiem rozumowania pana Chętkowskiego, dziewczynka wyrośnie na poliglotkę, która w pewnym momencie ocknie się i powie: to w Polsce jest tylu Polaków? I mówią po Polsku? Tato?!
Może gdyby autor tego teksty wiedział, że nie wszyscy ludzie przepadają za dziećmi, które podchodzą i krzyczą w twarz "bye, bye" to by się nie dziwił, że niektórzy to zlewają bo zwyczajnie nie chcą prowokować dzieciaka do podjęcia następującej, równie irytującej czynności.
Do tego, nie spotkałam się z tym by wchodząc do miejsc takich jak poczta, gdzie jest dużo ludzi, którzy mają swoje sprawy na głowie, koniecznym było mówienie "dzień dobry". To
W sumie gość ma w pewnym stopniu rację, nieprzyjemnie jest nie dostać chociaż skinięcia głową w zamian za "dzień dobry". Miałem takie zdanie aż do ostatniego akapitu w którym facet jakimś chorym poczuciem konieczności usłyszenia głupich dwóch słów doprowadza przed dzieckiem do jakiegoś poj!!anego pokazu przyciskając obcego człowieka do ściany i wyklinając go.
Po takim przeżyciu chyba nigdy więcej nie odezwałbym się do nieznajomego.
Pan z pewnością takim przykładem pozytywnie wpływa na
Darcie dzieciaka w 5 językach to jedno, ale sam przyznam, że irytuje mnie, kiedy wchodzę do sklepu, mówię wyraźnie "dzień dobry" i nikt mi nie odpowiada. Mimo to robię to zawsze. W pracy, w windzie, w sklepach itd itp. Uprzejmość i dobre wychowanie to podstawa.
Swoją drogą spotykam się na co dzień także z takimi przypadkami, kiedy na moje "dzień dobry" nikt nie odpowiada, ale jak wchodzi ktoś dekadę starszy to odpowiedzieć
Ja też bardzo nie lubię takiego namolnego witania się z nieznajomymi. Ja "Dzień dobry" wolę zostawić na bardziej odpowiednie momenty niż przywitanie się ze sklepową czy ludźmi w windzie.
Ja znowu mam takich sąsiadów, że jak im nie powiesz dzień dobry, to są strasznie oburzeni. Natomiast, jak już powiesz, to czeka cię kilka minut słuchania: jak to źle się dzieje, jak to ci (albo tamci) głupoty gadają, jak to sąsiada pies jest mądry, bo chyba posiada dwa mózgi... no litości, aż prosi się o święty spokój i dla własnego bezpieczeństwa lepiej przejść obok nic nie mówiąc. ;D
W swoim sklepie wsiowym paniom za ladą zawsze mówię dzień dobry. Ale nigdy nie rozumiałam czemu ludzie mówią to w windzie. A jeszcze dziwniejsze jest jak przy wysiadaniu mówią "dziękuję". Za co?? że nikt bąka nie puścił??
A z jakiej racji miałabym odpowiadać na darcie jakiegoś dziecka, którego nie znam? O_o
Dzień dobry mówi się raczej do osób znajomych, jeśli się do kogoś zwracamy, do kogoś konkretnego. Jakby jakiś pięciolatek wleciał do sklepu i do wszystkich na około darł 'dzień dobry' w dziesięciu językach, to prędzej by się ludzi wk!$!ili niż odpowiedzieli, i wcale się nie dziwię. Zwłaszcza, że dobrego dnia w tym kraju nikt nie widział od urodzenia.
Komentarze (35)
najlepsze
Dlaczego miałbym udawać, że jest inaczej i strasznie ich kocham? Jak chcecie sztucznej, robionej z przymusem grzeczności - można się do USA przenieść i pytać "how are you" każdego menela na ulicy.
Ja sobie cenię dystans do obcych mi ludzi. Socjologiem nie jestem ("..gadam sobie na bicie"), nie podnieca mnie wizja społeczeństwa braci i sióstr. Już kiedyś było "towarzyszu" i nie zamierzam do tego wracać.
A
Zacznijmy od odbierania wolnosci slowa idiotom. Bedziesz pierwszy na liscie. Co to w ogole za pomysl?
Każdy może mieć gorszy dzień i nie zawsze ma ochotę do odpowiedzenia na dzień dobry, ale trochę życzliwości
I córką, nieletnią przecież, się posiłkuje. A jakie ta córka ma celne obserwacje społeczne, a ile języków zna!
Ponadto, spodobał mi się akapit:
"Powoli, ale ludzie się zmieniają. Najczęściej dobre maniery mają pracownicy sklepów (niektórzy witają się z moją córką i zapraszają ją do kącika zabaw), kelnerzy w restauracjach (proponują jej
Idąc tokiem rozumowania pana Chętkowskiego, dziewczynka wyrośnie na poliglotkę, która w pewnym momencie ocknie się i powie: to w Polsce jest tylu Polaków? I mówią po Polsku? Tato?!
Do tego, nie spotkałam się z tym by wchodząc do miejsc takich jak poczta, gdzie jest dużo ludzi, którzy mają swoje sprawy na głowie, koniecznym było mówienie "dzień dobry". To
Po takim przeżyciu chyba nigdy więcej nie odezwałbym się do nieznajomego.
Pan z pewnością takim przykładem pozytywnie wpływa na
Swoją drogą spotykam się na co dzień także z takimi przypadkami, kiedy na moje "dzień dobry" nikt nie odpowiada, ale jak wchodzi ktoś dekadę starszy to odpowiedzieć
Problemy tej Pani są komiczne.
Dzień dobry mówi się raczej do osób znajomych, jeśli się do kogoś zwracamy, do kogoś konkretnego. Jakby jakiś pięciolatek wleciał do sklepu i do wszystkich na około darł 'dzień dobry' w dziesięciu językach, to prędzej by się ludzi wk!$!ili niż odpowiedzieli, i wcale się nie dziwię. Zwłaszcza, że dobrego dnia w tym kraju nikt nie widział od urodzenia.