Ze schronisk, noclegowni i przytułków pod własny dach
Wyrwać się z bezdomności jest równie trudno jak z choroby alkoholowej. A właściwie jeszcze trudniej. Bo przestać pić to tylko pierwszy krok. Potem trzeba znaleźć stałą pracę i dopiero wtedy zdarza się własny dach nad głową.
g.....- z- #
- #
- 6
Komentarze (6)
najlepsze
Wykorzystałeś swoją miesięczną pulę 10 tekstów z POLITYKI dostępnych nieodpłatnie w naszym serwisie.
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.
Wyrwać się z bezdomności jest równie trudno jak z choroby alkoholowej. A właściwie jeszcze trudniej. Bo przestać pić to tylko pierwszy krok. Potem trzeba znaleźć stałą pracę i dopiero wtedy zdarza się własny dach nad głową.
Łódź jest moim domem i rodziną – mówi Piotr, 38-letni kawaler ze schroniska w Nowych Sadach w Łodzi, prowadzonego przez Towarzystwo Pomocy św. Brata Alberta. Ma już prawie 15-letni staż w bezdomności, ale nigdy
Detoks na sucho
Wojciech (rocznik 1967) trzeci już rok jako „domny” żyje w 19-metrowym mieszkaniu, które cierpliwie sobie załatwił. Pracuje w zakładzie pracy chronionej. – Dawałem sobie radę i w urzędach, i szukając pracy, bo występując od młodych lat na scenie z zespołem muzycznym, mam śmiałość w kontaktach z ludźmi – opowiada.
W ogóle ma szczęście, jeśli tak można powiedzieć o kimś, kto ostro pił od 16. roku