Cześć,
Od kilku lat przeglądam wykop, ale nie miałem potrzeby uzewnętrzniania się, ale tym razem tak się wkurzyłem, że postanowiłem opisać jak “typowy ko-lib” przestał głosować na PO i odwiedziłem jednego z posłów PO w moim mieście.
Ponad miesiąc temu napisałem list z gorzkimi żalami do kilku osób związanych z PO. Połowa olała mnie ciepłym moczem. Waldy Dzikowski zaprosił na rozmowę. Paweł Zalewski odpisał, że gorzkie to co napisałem ale prawdziwe i mimo wszystko zachęca do głosowania na PO bo to jedyna partia mogąca wprowadzić normalne zmiany w naszym kraju.
Odwiedziłem posła Waldego Dzikowskiego i w skrócie można napisać:
- WD potwierdził, że dwadzieścia lat temu dało się fabrykę wybudować i uruchomić w sześć miesięcy, teraz jest to absolutnie niemożliwe
- WD stwierdza, że mentalności urzędników ustawą nie da się zmienić
- WD narzeka, że kampania wyborcza przypomina kampanię reklamową, a nie rozliczanie rządzących z ich osiągnięć
- Podobno to urzędnicy średniego szczebla nie pozwalają wprowadzać zmian!
- 3x15 nie dało się wprowadzić bo kryzys i najlepszy czas na to był w 2001 roku
- WD mówi, że radykalne zmiany to będą mogli wprowadzić młodzi ludzie jak już dojdą do władzy
- Waldy zdaje się być sympatyczny
- PO absolutnie nie nadaje się do rządzenia.
List z gorzkimi żalami poniżej.
Szanowny panie Pośle!,
Piszę do Pana jako były wyborca PO. Poświęcę chwilę mojego czasu, bo najprawdopodobniej na Pana lub Rafała Grupińskiego głosowałem w roku 2011.
Patrzę na doniesienia medialne, z których wynika, że Pan zupełnie nie wie co się stało, że poparcie dla PO poleciało w dół mimo kolejnego nawrotu straszenia krwiożerczym PiSem.
Zacznę od tego, że mam 30 lat, super pracę, żonę, dom kupiony niedawno i prawie roczne dziecko. Mieszkam w Poznaniu i tu też ukończyłem studia. Krótko mówiąc - młody, wykształcony z wielkiego miasta. Ponoć typowy wyborca PO. Od zawsze, jak tylko pamiętam byłem po stronie “kolibrów” tj. ludzi świadomych potęgi wolnego rynku oraz jednocześnie szanujących tradycję, ustalony porządek w relacjach międzyludzkich. Przy wyborze sympatii politycznych takimi kryteriami się kierowałem.
Na taką partię też głosowałem w roku 2005, 2007 oraz warunkowo w 2011. Niestety poglądy moje i PO rozjechały się zupełnie tzn. moje zostały w tym samym miejscu, PO stała się bezideową partią władzy jak to pisał prof. Krzysztof Rybiński.
To jednak nie przesądziłoby o klęsce wyborczej PO. Wbrew twierdzeniom wielu komentatorów i polityków np. Adama Szejnfelda to nie “płatne trolle” tylko zachowanie polityków PO było tego powodem. Najtragiczniejsze w skutkach okazało się to co Państwo zrobiliście tj. dużo złego i kosmetyczne zmiany. Postaram się pokrótce wymienić to co mnie najbardziej oburzyło i co było dla mnie najbardziej dotkliwe.
Pierwsza gafa. W roku 2011 doszły mnie słuchy o kampanii pt. “Ja, pieczarka” (
//www.wykop.pl/artykul/711623/ja-pieczarka/) promującej jedzenie ww. grzybów. Poszperałem w internecie i okazało się, że PO do spółki z PSL powołało dziewięć takich idiotycznych funduszy promocji jedzenia. A jakże, opłacanych przez podatników! Jak to się ma do wolności i odpowiedzialności obywateli oraz obniżania podatków?
W roku 2012 nawiązałem współpracę z dużą fabryką, której załatwiałem przeróżne sprawy np. miałem wysłać do badań za granicą dwadzieścia butelek wódki. Oczywiście wszystko chciałem zrobić legalnie i z poszanowaniem wszelkich przepisów. Próbowałem, obdzwoniłem wszystkie urzędy i co? Zapłać pan kilka tysięcy zł za licencję to możesz pan wysłać skrzynkę wódki do Włoch na badania. Jak to się ma wolności gospodarczej? Licencja, pozwolenie, straszne koszty, żeby wysłać 20 butelek? Wolne żarty, tylko mnie do śmiechu nie było.
W tym samym roku dotknęły mnie też sprawy “biednych lokatorów”, których chce wyrzucić zły właściciel. Okazuje się, że w Polsce, trzeba być idiotą, żeby wynająć legalnie komuś mieszkanie, bo jeśli lokator nie płaci (a jeśli ma prawo do lokalu socjalnego to już kompletna kaplica) nie ma normalnego sposobu pozbycia się takiej osoby. Sprawy w sądach ciągną się latami, a pieniądze uciekają! Stres, nerwy, problemy finansowe, bo państwo nie chroni właściciela tylko osoby na nim pasożytujące. Jak to ma się do wolności gospodarczej i poszanowania własności prywatnej? Nijak.
Również w tym samym roku jeden z moich kontrahentów ociągał się z płatnością. Wytoczyłem mu proces o zapłatę i już po sześciu miesiącach (!!) sąd po jednej rozprawie wydał wyrok i odzyskałem moje 5400 zł. Niestety kontrahent zrewanżował się procesem, który trwał do lutego 2015. W tym czasie odbyły się trzy rozprawy (jedną przełożono bo nie stawił się świadek). Tempo: jedna rozprawa na rok. Fantastycznie! Jak tu normalnie działać, skoro na swoje pieniądze trzeba czekać TRZY lata? Czy to jest normalne?
Szczęśliwie w 2013 roku niewiele miałem kontaktów z tym co określił B. Sienkiewicz jako istniejące teoretycznie. Natomiast mój znajomy, który prowadził działalność gospodarczą od 1987 roku zamknął firmę. Zwyczajnie wpłacanie co miesiąc ponad 1000 zł przy jego przychodach mijało się z celem. Jaki to ma związek z rozwijaniem przedsiębiorczości? Czy rzeczywiście drobny rzemieślnik musi co miesiąc płacić tyle pieniędzy za samą możliwość prowadzenia firmy? Przecież to jest chore!
Rok 2014 - zaczyna się prawdziwy cyrk! Moja żona spodziewa się dziecka. Przechodzi ciążę pod czujnym okiem prywatnej opieki zdrowotnej. Nadszedł dzień porodu i musiała udać się do państwowej służby zdrowia. Okazuje się jednak, że w najlepszym poznańskim szpitalu poród można zacząć na korytarzu! Tak, na korytarzu! Uczciwie płacimy oboje co miesiąc prawie 1500 zł za opiekę zdrowotną, z której nie korzystamy po to, żeby w razie potrzeby rodzić na korytarzu, a żona mogła dostać podartą koszulę nocną. Serdecznie dziękuję, za dobre wykorzystanie moich ciężko wypracowanych pieniędzy!
W tym samym miesiącu kupujemy dom. Pełnia szczęścia bo wszystko się układa. Przy zakupie płacimy ponad 12 000 zł PCC - to chyba w ramach tego wspomagania młodych rodzin z dziećmi! Oczywiście nie załapujemy się na żadne dopłaty czy zwolnienia podatkowe - bo za dużo chciało mi się uczyć i pracować.
Rok 2015 - pełnia absurdów uwidacznia się! W pierwszej kolejności - pozwolenie na budowę. Bo taka partia co od 8 lat rządzi nie potrafiła się zorganizować i znieść pozwolenia na budowę! Załatwianie w Urzędzie Miasta Poznania to jakiś horror! Dziesiątki kwitków w tym osobnych upoważnień od mojej żony do działania w jej imieniu za każdym razem!
Jako, że nasz dom ma być ogrzewany gazem udałem się do Polskiej Spółki Gazownictwa z zamiarem podpisania umowy. Ale, nie, to tak prosto nie działa! Najpierw musiałem złożyć podanie o wydanie warunków przyłącza. Okay, to brzmi sensownie. Następnie wystąpić z wnioskiem o podpisania umowy (pisemnym oczywiście)! Po miesiącu otrzymałem (niepodpisaną przez PSG) umowę do podpisania. Odniosłem, żeby państwowa Poczta Polska nie zgubiła przypadkiem i już po kolejnych dwu tygodniach otrzymałem podpisany egzemplarz ww. umowy! Od tego czasu PSG ma PÓŁ ROKU na przekopanie metra ziemi i podłączenie mojej posesji do instalacji gazowej biegnącej w chodniku! Całość, jeśli dobrze pójdzie, zajmie dziewięć miesięcy. Tak to nie jest, żart - przekopanie metra ziemi i podłączenie gazu trwa w państwowej spółce dziewięć miesięcy! Brawo!
Następnie musiałem uzyskać kolejne pozwolenie na budowę tj. pozwolenie na budowę instalacji gazowej w budynku w ramach budowy domu jednorodzinnego, na którą też było wydane pozwolenie na budowę! Absurd poganiany absurdem!
W międzyczasie rozpoczęła się kampania wyborcza przed wyborami prezydenckimi. Nie wiem, kto doradzał prezydentowi Komorowskiemu, ale z zadania wywiązał się znakomicie. Tyle, że dla obecnego prezydenta! Oderwanie się od rzeczywistości biło z każdego przekazu, a podsumowanie pięciu lat prezydentury wypadało słabo jak światło świeczki w słoneczny dzień. Każdego dnia miałem wrażenie, że Prezydent zachęca mnie do głosowania na kontrkandydatów! Do głosowania na socjalistę Dudę zwyczajnie się nie dałem. Pięć lat prezydentury Bronisława Komorowskiego przekonało mnie, żeby na niego nie głosować i szczęśliwie zamiast iść na wybory zostałem w domu.
Teraz kilka słów o “polityce” w wydaniu PO. Zacznę od lokalnego podwórka - prezydenta Poznania, Jacka Jaśkowiaka. Nie wiem skąd wzięliście tego cyrkowca, ale chyba tylko on potrafił zaliczyć taką serię gaf:
- na wstępie wycofać się z połowy obietnic wyborczych
- kupić meble do gabinetu za 80 000 zł,
- co miesiąc wydawać na taksówki 10 000 zł,
- zaproponować ograniczenie wjazdu do Poznania poprzez symulowanie robót drogowych,
- zaproponować likwidację jedynego w Polsce homologowanego toru wyścigowego,
- obsadzić się na najbardziej intratnych stołkach,
- pozatrudniać swoich kolesiów bez konkursu i bez przydziału na stanowiska,
- hit ostatnich dni: obchody Chrztu Polski bez udziału Kościoła!
Po przetoczeniu się faki krytyki zdaje się, że Prezydent znalazł swoją niszę - postanowił zostać drugim Palikotem. Niezbyt umiejętnie postanowił załatwić sprawy rozliczeń na linii Kościół - państwo. Trochę sensu, trochę pokłamał, trochę kwestionował wyroki sądów, trochę podlał palikocianym efekciarstwem i jest szczęśliwy. W tym czasie przebudowa najważniejszego skrzyżowania w Poznaniu została wydłużona o kolejny rok. Pracę przy przebudowie jednej z głównych dróg wylotowych z miasta stanęły, a budowa kładki pieszo-rowerowej łączącej dwie dzielnice Poznania została przegapiona!
Jeszcze krótkie wspomnienie o tym, jak działa polityka na szczeblu krajowym. Kiedy opinia publiczna pyta dlaczego zniesienie abonamentu ósmy rok się nie udaje, dlaczego obowiązek meldunkowy ciągle istnieje dostajemy odpowiedź “bo PiS nie pozwolił” albo “zajmiemy się tym niedługo”. Osiem lat nie wystarczyło? Serio? Dziwne, że ukraść pieniądze z OFE mogliście w ciągu dwu tygodni! Od rozpoczęcia prac do wejścia w życie ustawy!
Tak samo w przypadku podwyższenia norm hałasu w 2012 roku. Skandalicznie wykonane, szkodliwe, nieprzemyślane, wprowadzone wbrew ekspertom. Przytoczę słowa NIK badającej tą sprawę:
“W ocenie NIK ustalenie nowych norm nastąpiło w sposób nierzetelny: − bez uwzględniania słusznych merytorycznie uwag zgłaszanych przez wiodące krajowe instytucje naukowe w dziedzinie akustyki, tj. Zakładu Akustyki Instytutu Ochrony Środowiska oraz Instytutu Telekomunikacji, Teleinformatyki i Akustyki Politechniki Wrocławskiej. Instytucje te wskazywały, że błędem jest ustalanie wyższych wartości długoterminowych dopuszczalnych poziomów hałasu, niż wartości wskaźników krótkoterminowych,”
“Z uwagi na tempo uzgodnień wewnątrzresortowych, w których Głównemu Inspektorowi Ochrony Środowiska na wyrażenie opinii do projektu rozporządzenia zmieniającego normy dopuszczalnego poziomu hałasu (projekt z 6 września 2012 r.) dano niespełna dwie godziny – była to jedyna opinia jaka wpłynęła spośród 16 jednostek wewnątrzresortowych.” Dwie godziny na konsultacje! Może w ogóle można było z nich zrezygnować i nie zaprzątać głowy konsultacjami. Bo jak widać zdrowie Polaków liczy się najmniej.
Oczywiście lista ta nie jest kompletna. Resztę “efektów pracy” i kolejne afery z udziałem polityków PO z uwagi na brak czasu pominąłem.
Jak sam Pan widzi, po takich spotkaniach z naszym państwem pod rządami PO nie ma absolutnie żadnej możliwości, żebym zagłosował na Pana partię! Niestety takie doświadczenia są udziałem coraz większej liczby moich znajomych i oni, tak jak ja z pewnością na PO głosować nie będą.
Często mówi się, że wyborcy odsunęli się od PO, ale to nie jest prawda. To PO odsunęła się od wyborców. Nie ma już partii liberalnej gospodarczo i konserwatywnej obyczajowo, zostali sami wyborcy, których skutecznie przejmie Kukiz, Korwin i KNP, a ekstremalnie wkurzonych PiS.
Tym gorzkim stwierdzeniem zakończę mój list. Wszystkiego dobrego Panu życzę,
z poważaniem
Komentarze (6)
najlepsze