Chyba każdy z nas zadał sobie pytanie, dlaczego spotyka osoby które go zawodzą i źle traktują. Pytanie można rozszerzyć – dlaczego z dużej grupy osób, tylko Ty dostałeś pięścią w twarz? Dlaczego agresor wybrał właśnie Ciebie? Dlaczego chcesz się odchudzić, nabrać mięśni, nauczyć nowego języka – i reagujesz niechęcią wobec własnych pragnień?
Poczucie winy to nienawiść do siebie
Skomplikowaną odpowiedź można odchudzić do trzech słów – bo się nienawidzisz. Poczucie winy, to pragnienie ukarania siebie. Taką właśnie informację przekazujesz otoczeniu za pomocą mowy ciała, zapachu i mimiki, nawet o tym nie wiedząc.
Każdy z nas – mówię o ludziach wychowanych w Polsce, ma w sobie poczucie winy. Jeden większe, drugi mniejsze, ale wyłączając psychopatów ma je każdy. Większość ludzi sobie go nie uświadamia, ale ono jest w człowieku i aktywnie działa. W jaki sposób?
- Pojawiająca się znikąd depresja, niechęć do życia, rozpacz, frustracja, gniewne myśli gdzie po raz tysięczny tego dnia, odtwarzamy scenę ranienia nas w dalekiej przeszłości.
- Wybieranie znajomych i kobiet tak, by dali nam ostro popalić. Unikamy jak diabeł święconej wody ludzi uczciwych i dobrych dla nas.
- Choroby, urazy, wypadki, okazjonalne pobicie czy kradzież.
- Jak praca, to zawsze taka gdzie kłótnie i niesnaski, a i płacić nie chcą.
- Jak się raz zdarzy coś fajnego, to ciężkie kłopoty już czekają za rogiem.
Biedni biednieją, bogaci się bogacą
Ludzie widzą tylko to, co mają w głowie. Dekarz widzi dachy, erotoman kobiety, marzyciel niebo. Człowiek wesoły widzi radosne zdarzenia, smutny nieszczęśliwe, strachliwy zagrożenia wszędzie na niego czychające, a mający szczypiące go i kąsające poczucie winy – bezustannie odczuwa że źle coś zrobił, ale jest to niejasne, trudne do zidentyfikowania odczucie. Ludzie widzą tylko i wyłącznie to, co mają w swojej głowie (czyli podświadomości). A mają w głowie to, co wstawili im tam rodzice, autorytety i telewizja – co się nazywa wychowaniem i socjalizacją. Dlatego właśnie biedni biednieją, a bogaci się bogacą. Każdy w tej samej rzeczywistości, widzi i odczuwa coś zupełnie innego – tylko to, co już w sobie ma. „Jak na dole (podświadomość), tak na górze (świadomość)”.
Ludzie kierują się nawykami – jeśli idziesz na boks, zapasy, uczysz jeździć autem, to po powtórzeniu tysiące razy danych ruchów, zapamiętujesz je i one automatycznie się uruchamiają bez udziału świadomości. Prowadzisz auto myśląc o czymś, a ciało niemal same prowadzi – uaktywniasz się jedynie w chwili zagrożenia, np. ktoś przed Tobą gwałtownie hamuje. To potęga nawyku, automatyzmu. Najpierw coś powtarzamy, a później tworzy się automatycznie działający poza świadomością mechanizm. Właśnie w ten sposób nauczyliśmy się chodzić, jeździć na rowerze, korzystać ze sztućców przy posiłku – najpierw nauka, później automatyzacja.
Szczęście i smutek to nawyki
Tak samo uczymy się odczuwać określone emocje. Bokser wychodząc do walki, uczy się odczuwać agresję by mieć więcej siły, motywacji, być odporniejszym na ból. Kibol idący do walki, dopinguje się gniewem – matka biorąca dziecko na dłonie, wyzwala delikatną jak puch wrażliwość, by nie skrzywdzić drobnego ciałka. Im częściej powtórzymy dany zestaw emocji, tym silniejszy się on staje i częściej uruchamia. Dlatego wzbudzający w sobie agresję bokser, po skończeniu kariery ma problemy z prawem – kariera zniknęła, a nawyk gniewu pozostał i się uaktywnia, prowokując awantury czy bicie żony. Każdy stan emocjonalny, można wyćwiczyć powtarzaniem – szczęście i nieszczęście, to także nawyk i nic więcej.
I teraz najważniejsza sprawa, o której z jakichś względów nie pisze wielu autorów, zajmujących się męską tematyką. Niestety, pisząc o podrywaniu, technikach na pewność siebie i wielu innych elementach damsko – męskiej gry, zapominają o najważniejszym. Unikają tej tematyki jak ognia, z racji społecznego tabu, jakim jest religia w naszym kraju – a to jest kluczowa dla nas sprawa.
Dlaczego nic Ci się nie udaje?
Podrywanie, szybkie auta i dobre imprezy interesują nas tylko z jednego powodu – dają nam poczucie przyjemności, którego pożądamy. Tymczasem poczucie winy to trucizna, która niszczy człowieka na wiele sposobów; i ma to do siebie, że nie dostrzegamy jej w działaniu, czyli nie kojarzymy nieprzyjemności i cierpień z poczuciem winy. Coś nas boli, ale zrzucamy to na brak kratki na brzuchu, ładnej dziewczyny, awansu w pracy. Próbujemy zracjonalizować coś, czego nie rozumiemy – ale to nie może przynieść nam ulgi. Jeśli masz raka skóry, drapanie się po niej Cię nie wyleczy.
W Polsce istnieje siła, która perfekcyjnie opanowała „instalowanie” w ludzkich głowach (podświadomości) nawyku odczuwania poczucia winy. Jest to program, który sam nigdy nie zniknie, sam się zasila naszą uwagą, jest autonomiczny, oraz działa i zwiększa z czasem moc swego oddziaływania na człowieka. Ta siła to kościół katolicki – potężna korporacja religijna, która od dzieciństwa tworzy w człowieku NAWYK czucia się winnym. Jest to niezwykle perfekcyjna technika, używająca elementów hipnozy i wiedzy o podświadomości.
Poczucie winy, niewidzialny łańcuch
W szkole tworzą nam nawyk pisania, czytania – w kościele powstaje silny nawyk czucia się winnym za śmierć Jezusa na krzyżu, oraz za grzech pierworodny. Wprawdzie niby Jezus odkupił nasze grzechy brutalną, bestialską śmiercią… ale winni mu jesteśmy za to wdzięczność. Komu ją przekażemy, skoro Jezus zaciekle milczy? Oczywiście kościołowi, który rzekomo reprezentuje Jezusa na ziemi. W ten sposób powstała wielka potęga, która decydowała o losach całych państw. Ludzie ogarnięci poczuciem winy płacą organizacji (chrzty, śluby, pogrzeby, w podatkach na olbrzymie kwoty dawane przez państwo klerowi), oraz często głosują za ich nakazami – partie dobrze wiedzą, że poparcie kościoła to miliony głosów i władza. Dogadują się więc, co załatwią kościołowi po wygranych wyborach za poparcie. A kościół wcale nie jest nasz, ale jest instytucją obcego państwa – Watykanu.
W kościele mamy krzyż – symbol cierpienia. Dlaczego na symbol religii głoszącej dobrą nowinę, wybrano narzędzie tortur? Dlaczego w świątyni są sami święci (zdaniem organizacji, Bóg milczy), którzy cierpieli dla wiary? To bardzo proste, abyś czuł się winny że nie cierpisz. Zobacz – zdawają się szeptać wykrzywione w nieludzkiej męce twarze świętych – zobacz jak cierpimy, dzięki czemu jesteśmy bliżej Boga. No a Ty cierpisz jak oni? Na szczęście nie. Dlatego też jesteś nisko w tej cierpiętniczej hierarchii, co u wielu ludzi budzi jeszcze większe poczucie winy.
Lubię Jezusa
Masz się też czuć winny za seks – w końcu Matka Boska urodziła Jezusa bez seksu, co oznacza że Bóg uznał, iż seks jest skalany, ohydny i grzeszny. Gdyby Bóg lubił seks, Jezus urodziłby się z seksu – ale urodził się bez niego. Prosta historia, ale ma dalekosiężne skutki dla psychiki człowieka.
Te wszystkie historie, oraz obrazek zwłok mężczyzny na krzyżu plus święci męczennicy konający w imię swojej korporacji religijnej, bardzo mocno i głęboko „wchodzą” w człowieka. Takie programowanie nawyków poczucia winy, trwa latami, dlatego są to bardzo potężne nawyki emocjonalne, które kierują człowieka w stronę przeważnie samych nieszczęść życiowych. Gorliwie wierzący w przyniesioną na ostrzach niemieckich mieczy pustynną wiarę, w efekcie doświadcza potężnych, negatywnych odczuć – na chwilę one znikają, gdy bierze udział w rytuałach kościelnych, np. mszy czy spowiedzi i przyjęciu komunii. Ale już chwilę później, potężny nawyk obwiniania się wraca.
I podkreślam – nie chodzi mi o Jezusa. Mógł istnieć, nowy testament ma wiele ciekawej ezoterycznej wiedzy, ale co ma wspólnego żyjący dwa tysiące lat temu mędrzec, z wmawianiem milionom dzieci poczucia winy? Co tydzień trzeba klękać, by wyznawać swoją grzeszność i winę: „moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”, oraz „Panie, nie jestem godzien, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja” – no cóż, Pan od wieków wymownie milczy, więc dusza uzdrowiona nie jest – czyli jest chora. Myślisz że dlaczego musisz jak małpa powtarzać samokrytykę i bić się w piersi? Czy Bóg potrzebuje co tydzień słuchać, jak ludzie się potępiają za grzechy których nie zrobili? Przecież ja nie zabiłem Jezusa, ani nie maczałem palców w grzechu pierworodnym – za co więc mam się co tydzień kajać? To nie Bóg tego potrzebuje, ale organizacja.
Niewidzialna kontrola mas ludzkich
Czemu mają te destrukcyjne emocje służyć? Człowiek czujący się źle sam ze sobą, to chodząca bomba. Staje się złośliwy, zły, albo fałszywie skromny i przymilny. Poczucie winy to niekończący się ból, swędzenie i drapanie duszy – jak może pomóc człowiekowi być lepszym? Cierpienie człowieka upadla, wyniszcza. To miłość i pochwała buduje, umacnia i tworzy prawdziwą dobroć, a nie katowanie się winą, która jest nam wmówiona i jest nieprawdziwa.
Dlaczego więc robią to ludziom? żeby Cię kontrolować, żebyś gdy dorośniesz, czuł się zmuszony służyć organizacji, która Ci ten ból zaszczepiła. Poczucie winy to łańcuch którego nie widać – nie pozwala Ci odejść od tego, kto Ci go założył na szyję.
Tworzą ból i lekarstwo na nie
Poczucie winy instalują Ci chociażby reklamy telewizyjne – masz się czuć gorszy, bo jesteś za gruby czy za chudy. Nie masz ajfona albo nowego auta czy lodówki? Jesteś gorszy! Reklamy i koncerny wzbudzają w Tobie negatywne emocje, byś kupując ich produkt poczuł się lepiej. Podobnie działa małżonka czy dziewczyna, płacząc i narzekając – masz się poczuć winny, że ona źle się czuje, i coś zrobić; ożenić się, kupić ciuchy, cokolwiek czego zechce. A że ciuch szczęścia nie da, kobieta dochodzi do wniosku że nie możesz jej dać szczęścia. Jasne że nie możesz – szczęście to nawyk.
Są ludzie którzy ciągle cierpią, zamartwiają się. To nawyk. Jeśli całe życie można się przejmować wszystkim, rozpaczać i cierpieć, można też się cieszyć – trzeba zbudować nawyk cieszenia się drobnostkami. Tylko ciężko jest tego dokonać, jak jest w Tobie nawyk poczucia winy – dopóki nie usuniesz obcej „instalacji”, zapomnij o długotrwałej satysfakcji z życia.
Winny za śmierć Ikara?
Historia o Jezusie może być prawdziwa, a może też nie być. Relacje sprzed dwóch dni potrafią się krańcowo różnić, w zależności od mediów je podających – a co dopiero relacje sprzed dwóch tysięcy lat. Jeśli Jezus faktycznie istniał i go zabito, to ja mu współczuję, podobnie jak miliardom zabitych ludzi na tej planecie przed nim i po nim. Ale nie mam najmniejszego zamiaru czuć się winnym, że zamordowano mądrego człowieka. Czy ktoś czuje się winnym za otrucie Sokratesa? Ja nie. Tłum zawsze nienawidzi mądrych, bo ci wyśmiewają materializm, pychę i durnotę plebsu – i jeśli się da, takich ludzi morduje ze strachu. Grzech pierworodny to jedna z tysięcy religijnych opowieści, które można czytać z ciekawości – ale też nie mam zamiaru czuć się winnym, bo ktoś tak napisał w opowiadaniu.
I jeśli kościół by chciał mi to wmówić teraz, nigdy bym w to nie uwierzył. Ale oni nie nawracają ludzi dojrzałych, tylko zaczynają od niemowlaka, kiedy wszystko co mówi dorosły, jest nieodwołalną prawdą.
Kościół to miejsce, gdzie programuje się podświadomość człowieka na poczucie winy. Jest brak zegara, monotonne słowa i śpiewy, które człowieka usypiają. W reklamach telewizyjnych człowiek też odpręża się, przysypia, by umysł świadomy przestał być czujny. Gdy tak się stanie, reklama zawierająca określoną informację przedostaje się do podświadomości. A gdy już tam jest, steruje za pomocą emocji naszym zachowaniem – w przypadku reklamy kupujemy szampon czy proszek do prania określonej firmy, w przypadku religii cierpimy, gdy nie pójdziemy do kościoła, nie wejdziemy we wspólnotę która nas będzie wykorzystywać finansowo, emocjonalnie i przede wszystkim – duchowo.
Wojna o honor i ośmiorniczki
Duchowo dlatego, że podświadomość ochrania nas przed zagrożeniami. Jak się sparzymy ogniem czy „złapie” nas prąd, na sam widok gniazdka czy ognia czujemy lęk. Jeśli wiemy że Bóg zarżnął w mękach i upodleniu własnego syna z „miłości”, podświadomość zamyka się na Boga – bo kto chce konać w męczarniach? Katolicyzm z Boga uczynił sadystę – podobnie uczynił judaizm i islam. Jak widać, techniki używane w religiach są takie same. Historia o ofierze Jezusa za ludzi, może mieć znaczenie symboliczne, metaforyczne. Ale metafory rozumie człowiek dojrzały, a małe dziecko „bierze” do siebie historię taką, jaka jest. A później ta historia w człowieku żyje, i wpływa emocjami na jego życie – w przypadku religii, niezwykle destrukcyjnie.
Instytucja państwa też wzbudza w nas poczucie winy – np. gdy nie pójdziemy na wojnę w imię honoru, jesteśmy zdrajcami. Władza uwielbia mieć mięso armatnie, bo na wojnie najlepiej się zarabia. Młodzi romantycy zostają kalekami, a „elita” zajada ośmiorniczki i popija koniakiem na koszt narodu, wygodnie przebywając w innym państwie, skąd zagrzewają do walki w imię Boga, honoru i ojczyzny.
Nie da się uciec od własnych emocji
Człowiek z nieświadomym poczuciem winy, to emocjonalny wrak. Szuka ukojenia w wódce, pracy, chce się odkupić idąc na wojnę, zakładając rodzinę, kupując fabię na kredyt. Szuka wytchnienia, ale z wyjątkiem nielicznych chwil na pewno go nie znajdzie. Został uszkodzony od środka, więc żadna rzecz z zewnątrz mu nie pomoże.
Praca nad sobą by pozbyć się poczucia winy które wpływa na nasze życie, trwa latami i jest bardzo bolesna. Nie będziesz miał w tej ścieżce żadnego wsparcia wierzącej rodziny – zostaniesz być może przeklęty, albo uznają Cię za opętanego przez diabła. W najlepszym wypadku będą się za Ciebie modlić, by Bóg sprawił, żebyś zrezygnował z własnej woli i żył jak oni chcą. Najlepiej milczeć i nic nie mówić na ten temat – ale gdy człowiek zrozumie co mu zrobiono, ciężko jest udawać że nic się nie stało.
Diabeł dla wątpiących
Sztuka radosnego życia, polega na usunięciu poważnych chorób. Nie leczy się człowieka po postrzale witaminami, tylko trzeba poważnej operacji, możliwe że z usunięciem tego i owego. Dopiero gdy uratujemy życie, można witaminami poprawiać jakość zdrowia.
Poczucie winy to samo napędzający się program, który raz na jakiś czas się uaktywnia, niszcząc i rujnując Twoje życie. To nie Bóg Ci go zainstalował, ale za Twoje pieniądze zrobili to ludzie, podający się za przedstawicieli Boga. Oprócz poczucia winy, istnieje jeszcze program pomocniczy, a więc straszenie Szatanem i demonami – i gdy się zaczniesz wyrywać z tego diabelskiego systemu, pojawić się może piekielny strach, może nawet odczucia złej, diabelskiej siły. Pochodzi ona jednak tylko z naszej wyobraźni, jest strażnikiem, który ma sprawić byś nie odszedł od korporacji religijnej.
Wewnętrzna okupacja
To genialny system, i ja podziwiam tych, którzy to wymyślili. Nie ma się o co obrażać, tak ta planeta jest urządzona. Gdyby zmuszano nas do pracy na rzecz okupanta, wybuchałyby rewolucje, krwawe bunty – a wróg byłby znany. Religia okupuje nas jednak „od środka” w taki sposób, że nie jesteśmy świadomi że jesteśmy niewolnikami – swoich treserów uważamy za dobrodziejów. Każdy jednak kto sobie zacznie to uświadamiać, ma przeciwko sobie całą rodzinę, otoczenie, poczucie winy że kala własne gniazdo, a na końcu potężne lęki przed Szatanem i wiecznym potępieniem w piekle. Wyrwać się z tego, jak sami widzicie, jest niezwykle trudno. Ale i zysk jest niezwykle hojny. Jak więc działać?
- Uświadomić sobie wyraźnie, że gdyby nie korporacja religijna i jej pracownicy, księża, nie czułbyś tego, co czujesz teraz. To nie Twoje – źle się czujesz, bo Cię poddano „praniu mózgu”. Jeśli wyrzucić z głowy to co Ci tam wsadzili historyjkami w dzieciństwie, poczułbyś się o niebo lepiej, lżej i przyjemniej. Oczywiście zdrowie też by się mocno poprawiło, w końcu stres to nic dobrego nie tylko dla ducha, ale i dla ciała.
- Organizacje religijne, zwłaszcza te największe, nie mają nic wspólnego z Bogiem. Pojawiają się i znikają, a życie jak trwało, tak trwa. Jeśli wierzysz w istnienie siły wyższej, konsultuj się w modlitwie z nią, a nie z ludźmi.
- Jesteś winien rodzicom szacunek i wdzięczność, ale stanie się ich nieszczęśliwym religijnie klonem nie jest wyrazem miłości, a niewolnictwa. Możesz wybrać w jaką wersję Boga chcesz wierzyć, albo wybrać ze wierzyć nie chcesz. Twoja wolna wola. Masz prawo odmówić rodzicom i bliskim, gdy będą Cię namawiać na zniszczenie sobie życia poczuciem winy.
- Zdobycie wiedzy na temat działania podświadomości, by umieć pracować z własnymi emocjami, które nie są nasze; trzeba nauczyć się je zmieniać, usuwać bądź niektóre z nich wzmacniać. Czytaj wszystko co napisali – poszerzaj wiedzę. Zacznij od mojej książki „Stosunkowo dobry”, gdyż napisałem ją w sposób niezwykle prosty, dla kompletnego laika w tych sprawach. Później nlp, psychologia, huna, oraz wszystko co się da o podświadomości.
- Nie licz że samo się coś naprawi. Nie ma takiej opcji. Program (wzorzec) emocjonalny, trzeba z siebie wyrzucić – inaczej będzie nami kierował za pomocą emocji. Jeśli Ty nie zadbasz o swoje emocje, zmanipulują je inni. Na reklamę wydaje się fortunę, bo one działają – dlatego nieświadomy, niemądry człowiek mówi „reklamy na mnie nie działają”. Ja wiem po wielu latach pracy z ludźmi i samym sobą, że działają – nie stać mnie w tym względzie na fałszywą pewność siebie.
Komentarze (8)
najlepsze
Co do nieszczęśliwego życia, trudno mi się wypowiedzieć. Poznałem wiele typów ludzi, którzy albo sami prowokowali konflikty nie mając tego świadomości (!), albo uważali za agresję coś, co nią nie było, czy też byli tacy, którzy podświadomie rozkoszowali
Może dla tego?
-
-
Żeby nie być gołosłownym, zamieszczam wpis z którym na pewno nie raz się spotkaliśmy. Szkoda że nie wpadłem na to, by zamieścić takie "skarby" w artykule:
Katechizm Kościoła Katolickiego:
Wszyscy grzesznicy byli sprawcami męki Chrystusa
598 Kościół w nauczaniu swojej wiary i w świadectwie swoich świętych nigdy nie zapomniał, "że to właśnie grzesznicy byli sprawcami i jakby narzędziami wszystkich mąk, które wycierpiał Boski Odkupiciel" 393. Uwzględniając fakt, że nasze grzechy