U siebie miałem taką świrniętą dróżniczkę że potrafiła zamknąć 15 minut przed przejeżdżającym pociągiem, a najgorsze było jak jechały dwa pociągi w niewielkich odstępach czasowych to wtedy wogóle nie otwierała szlabanu i raz się zdarzyło że stałem 40 minut na pieprzonym przejeździe. Po roku takiej jazdy niestety ale nie wytrzymywałem dalej tego i zacząłem też przejeżdżać "na wariata" pod opuszczającymi się szlabanami, dziś na szczęście już nie muszę tamtędy jeździć.
Komentarze (68)
najlepsze
Może biedny, niewinny kierowca w Komorowie uniknąłby zniszczenia strucla.