Instrukcja samoobrony dla bardzo małych dzieci.
Oto moja analiza przypadku Jamesa Bulgera - co poszło nie tak i co można zrobić, by tego typu tragedia nigdy się nie powtórzyła.
Po 22 latach, jakie minęły od tej zbrodni, Anglicy nadal bardzo pilnują swoich dzieci. Wiedzą, że oprawcom Jamesa wystarczyło około minuty, by go uprowadzić. Nie dają więc potencjalnym naśladowcom nawet takiej szansy. Bardzo trudno jest zobaczyć w Wielkiej Brytanii dziecko poniżej 7 lat bez opieki. Gdyby James był feralnego dnia pilnowany cały czas, nie doszłoby do zbrodni.
Nie winię jego matki - prawdopodobieństwo podobnego przebiegu zdarzeń wydawało jej się pomijalnie małe. Przecież poszła tylko zapłacić za mięso, ile to zajęło: minutę, półtorej minuty?
Pierwsza zatem rada, dzięki której James żyłby prawdopodobnie do dziś:
nie spuszczajmy małych dzieci z oczu nawet na chwilę, gdy jesteśmy w miejscach publicznych. Już zastosowanie się do tej pierwszej rady daje 99% pewności, że dziecka nikt nie uprowadzi. Ten 1% zostawiam na przypadki typu dziecko nagle zerwie się za motylkiem/czymkolwiek i zniknie za rogiem ulicy, upadnie nam portfel i zapominamy na chwilę o malcu pochłonięci zbieraniem banknotów, itp.
Porywacze mieli zatem 60-90 sekund. Jak je wykorzystali? Jeden z nich podszedł do stojącego samotnie Jamesa, zagadał, a następnie wziął go za rękę i poprowadził. Dlaczego chłopiec z nim poszedł? Bo nikt nie uczulił go na to, by
nigdy i pod żadnym pozorem nie szedł nigdzie z nieznajomym. Gdyby malca uzbrojono w taką wiedzę, opierałby się najprawdopodobniej wystarczająco długo, by matka lub któraś z przypadkowych osób w pobliżu zdążyli interweniować. Zastosowanie się do drugiej rady zwiększyłoby szanse Jamesa o jakieś 2/3.
Powinien był dostać instrukcje bardziej szczegółowe, typu: "
A jeśli zdarzy się, że ktoś będzie chciał cię zmusić żebyś z nim poszedł, zaprzyj się, kop, gryź, stawiaj opór, głośno przy tym krzycz "ratunku", "policja", "nie znam cię" i "chcę do mamy". Zastosowanie się do trzeciej rady zwiększyłoby szanse Jamesa o kolejne 99%, biorąc pod uwagę, że trasa jego ostatniego w życiu spaceru miała 2 3/4 mili.
Kolejny prosty trick, którego zastosowanie uratowałoby porwanemu dziecku życie: "jeśli nie chcesz z kimś iść, a jesteś zmuszany,
poszukaj przypadkowej osoby dorosłej, postaraj się uciec do niej, uczep się kurczowo jej ubrania i krzycz "proszę zawołać policję, oni mnie krzywdzą, chcę do mamy". Takich osób na trasie porwania było kilkaset! Kolejne 99,9% szansy na przeżycie.
Surwiwal ekstremalny, czyli co robić jak już mnie biją albo i gorzej, już sobie daruję. Choć ciut starsze dzieci powinny znać także to (chroń głowę i brzuch, przedramienia na klatce piersiowej, krzycz głośno, gdy masz okazję do ucieczki próbuj)...
Trzy rady, które jest w stanie przyswoić i zastosować dwulatek. Rady, które ratują życie,mogą tez uratować przed wykorzystaniem seksualnym czy innymi krzywdami, jakich dziecko mogłoby doznać. Zróbmy to, to naprawdę niedużo kosztuje a czyni kolosalną różnicę.
Wymagany angielski.