Kiedy parę lat temu wracałem z Krymu, gdzieś koło Łucka (Ukraina) coś mi zaczęło potwornie walić po podwoziu i karoserii. Ze dwa kilometry dalej natknąłem się na następujący obrazek - jedzie wywrotka z asfaltem, z tyłu na pomościku siedzi "operator" czegoś w rodzaju rury od kombajnu. Z rury co jakiś czas wylatuje wielki placek asfaltu, kierowany przez pana w dziurę w jezdni. Wszystko w ruchu, więc pan musi mieć nie lada refleks.
@Klekot500: w Turcji w ten sposób wykonywali całą wierzchnią warstwę drogi: smarując jakims bitumem i sypiąc na to grysem. Walec? A po co? Miałem przyjemność jechać po tym niedługo po nałożeniu, w upalny dzień (masa bitumiczna była wciąż półpłynna) białym wypożyczonym samochodem. Jak potem na parkingu zobaczyłem, jak samochó wygląda (całe boki w czarne kropki), byłem niemal pewien, że w wypożyczalni przy zwrocie auta mi łeb urwą i jeszcze będą chcieli
@wkopywaczwykopywacz: To jest interwencyjne łatanie na zimno. Dokładnie wg instrukcji producenta. Zimą taki asfalt wali się w dziurę, bezpośrednio w kałużę, przyklepuje i zostawia. Ma wytrzymać góra 2-3 miesiące do momentu docelowej naprawy. Głupotą byłoby ściągać do takich tymczasowych napraw frezarkę, wykładacz asfaltu i walec za kilkanaście tysięcy, skoro można załatać workiem asfaltu za kilkadziesiąt złotych.
Komentarze (70)
najlepsze
Miałem przyjemność jechać po tym niedługo po nałożeniu, w upalny dzień (masa bitumiczna była wciąż półpłynna) białym wypożyczonym samochodem. Jak potem na parkingu zobaczyłem, jak samochó wygląda (całe boki w czarne kropki), byłem niemal pewien, że w wypożyczalni przy zwrocie auta mi łeb urwą i jeszcze będą chcieli
źródło: comment_dkNSuUTJWZAYP7TENMIn5wpSobTKQlCl.jpg
Pobierz.
.
.
A posunięcie z miniaturką bezbłędne :D
A tutaj podobna technika tylko bardziej zautomatyzowana ;-)