Student vs pani z dziekanatu
Żadne otrzęsiny, a nawet pierwsze poważne kolokwium, nie są takim chrztem bojowym studenta jak wizyta w dziekanacie. Tam nawet najbardziej pewni siebie dowiaduje się, gdzie jest ich miejsce w uczelnianej hierarchii...
![djgreen](https://wykop.pl/cdn/c3397992/djgreen_66uMHOkXXh,q52.jpg)
- #
- #
- #
- #
- 14
Komentarze (14)
najlepsze
Historia z doświadczenia - po zaliczeniu kolejnego roku studiów, znużony i wyczerpany wkuwaniem kolejnych paragrafów najróżniejszych ustaw i kodeksów, przyciśnięty sytuacją materialną postanowiłem udać się na roczny urlop dziekański celem dorobienia sobie. Po roku powróciłem na uczelnię, uczęszczałem na zajęcia, zdawałem kolokwia, przygotowywałem się do egzaminów. I oto nadeszła chwila, gdy dziekanat wydawał karty egzaminacyjne - wielkie zdziwienie - mojej karty nie ma! Pani pamiętająca jeszcze czasy cudu nad
Oczywiście nie uogólniajmy, u mnie na ten przykład, Panie z dziekanatu (oraz "głos zza szafy") są bardzo miłe i kompetentne (czasem wiedzą więcej niż dziekan).
Komentarz usunięty przez moderatora
-Dzień dobry, chciałbym uzyskać zaświadcze....
- CHWILAAAAA!!! - uroczo poprosiła Pani z Dziekanatu nie odrywając wzroku od gazety.
Po
Najgorszy dziekanat z jakim się spotkałem - Wydzial Prawa UAM, nie polecam. :)
Przytrafiło się to mojej koleżance na kierunku Architektura Krajobrazu na SGGW w W-wie.
Różnica była taka, że osobiście nie wypatrzyła swojego indeksu na podłodze, tylko oddano go jej w trakcie semestru (który musiała w związki z tą przygodą powtarzać) - na okładce była odciśnięta dość głęboko nóżka mebla.