Na wojnie najlepiej strzelać do lekarzy
Zabić lekarza to tak, jakby zastrzelić 40–50 żołnierzy. Tylu umrze z powodu braku pomocy medycznej. O życiu medyków na froncie ukraińskim rozmawiamy z dr. Aleksandrem Zeleniukiem, chirurgiem.
A.....s z- #
- #
- #
- 106
Komentarze (106)
najlepsze
mniej lekarzy, kolejki itd, to statystycznie krotsze zycie pacjentow (glownie starszych)
a im mniej pacjentow tym mniej emerytow
statystyka robi oszczednosci na emeryturach
Komentarz usunięty przez moderatora
Na wojnie nie chodzi o to, aby zabijać przeciwnika, ale o to, aby go neutralizować. Dlatego miny nie zabijają, lecz urywają kończyny. Żołnierz ranny nie wraca na front (i nie mówimy tutaj o postrzeleniu w małżowinę uszną). Popatrzcie sobie na straty w bitwach z ostatnich 120 lat. Średnio jest dwa razy więcej
@orkako:
Pewnie tam, gdzie czasy kiedy rycerz, który spadł z konia miał czas na to, by się podnieść i dobyć broni i kiedy nie dźgało się przeciwnika w plecy, nie uderzało leżącego i nie dobijało rannych. Czyli w bajkach.
http://i.telegraph.co.uk/multimedia/archive/01533/thompson_1533122c.jpg
Jeszcze nie tak dawno temu lekarz i reporter byli chronieni specjalnym przywilejem nietykalności i raczej do nich nie strzelano. Widocznie dzisiaj to już nie obowiązuje.
Wcześniej stosowano taktykę, żeby jak najwięcej przeciwników ranić a nie zabijać, bo ranni generują koszty, trzeba ich transportować, leczyć itd. a martwy wroga nie kosztuje nic.
No ale wschodni podludź to i taka mentalność
Raczej benzynowy generator prądu (a prędzej bym uwierzył, że na ropę, nie benzynę).
Chyba, że oni generowali benzynę z prądu, ale to trochę bez sensu...
Równie dobrze mógł zarobić z jakiegoś RKMa.
@Dagress: