Tu już nie chodzi o seksizm czy pielęgnowanie stereotypów, że kobiety nie potrafią jeździć. Ale wraz ze wzrostem ilości nagrań z wypadków w 80-90% tych na prawdę dziwnych i poje..ych sytuacji pokazujących totalny brak umiejętności kierowcy, za kierownicą siedzi właśnie różowypasek.
@Centuri0n: Jakie stereotypy, to są twarde naukowe fakty, że kobiety mają węższe pole widzenia, gorszą orientację w przestrzeni, wolniejszy czas reakcji i słabo sobie radzą z wielozadaniowością, dlatego kierowcami są gorszymi. Za to są lepsze w innych rzeczach.
No tak, z mamusią jechała. Zauważyłem, że gdy kobieta wiezie swoją matkę lub dziecko, to nagle wyłącza się jej myślenie i skupia się na rozmowie lub wygodzie bachora. O jakimkolwiek orientowaniu się w sytuacji na drodze nie ma wtedy mowy.
@rss: Może :) Ja jestem córką kierowcy i jeżdżę od dziecka, w miarę poprawnie. Staram się nikomu nie wadzić i dopasowuje się do sytuacji na drodze. A jak ktoś mnie wkurzy to lubię depnąć nogą na gaz i wyprzedzić :P
@rss: Chyba się jednak mylisz cumplu. Dziecko podczas jazdy jest w foteliku "bezpieczne" i jest mu wygodnie. Nigdy podczas jazdy nie rozglądam się po samochodzie żeby sprawdzić co u niego. Chciałabym bezpiecznie dojechać do celu, ale nie być przy tym zawalidrogą.
Kobieta - Przeraża mnie to, że może jej się noga ześlizgnąć z pedału albo pomyli gaz z hamulcem i ruszy szarżą tak jak na filmiku z impetem w moją stronę np kiedy idę po chodniku a ona wyjeżdża z parkingu albo coś. No zero szans na ucieczkę czy jakaś inna reakcje, po prostu mnie przejedzie...(╯︵╰,)
@nie_bede: tu nie problem z pomyleniem hamulca czy gazu. Tu jest jeden problem różowychpasków. One są jak słoń w składzie porcelany. Nie wiem skąd to określenie, że kobiety są delikatne. Przecież wystarczy lekko przycisnąć pedał i próbować wyczuć samochód. Czyli to co powinny początkujące osoby robić, lekko, powolutku. Ale kobiety mają ciężką nogę, i nie tylko nogę. Jak coś nie idzie (nie tylko przy samochodach) to trzeba na siłę i plastik
Kolega prowadzi warsztat. O dziwo, faceci przyjeżdżający naprawiać szkody parkingowe na 90% przypadków mówią "Żona gdzieś przytarła...". Kiedyś taka żona wyskoczyła z auta i dawać drze japę, że "co ja, co ja, powiedz panu, jak żeś parkował!". Innym razem - hit - gość odbierał świeżo zrobione auto, wyjeżdżając wjechał w słup latarni, uszkodził zderzak, udał, że nic się nie stało, pojechał w dal... dwa dni później wrócił i śpiewka: "Żona znowu gdzieś...".
Komentarze (141)
najlepsze
to tak jakby się pomylić i wsadzić pranie do mikrofalówki.
@kondzio777: Też mi się czasami zdarza na parkingu/światłach. Kwestia, że dostrzeżenie problemu trwa ułamek sekundy, a nie dopiero po kolizji.